wtorek, 1 grudnia 2015

Informacja!!!!!

Hej!

Po pierwsze chcę was przeprosić za brak rozdziałów, ale naprawdę nie wiem, jak to będzie, lecz myślę, że raczej już ich nie będzie. Niestety nowa szkoła i masa nauki, wszystko na raz i sobie po prostu nie radzę.

Może kiedyś tu jeszcze wrócę.
Nie wiem.

Jest jedna sprawa!

Mianowicie, jeśli ktoś ma pomysł na dalsze przygody bohaterów, to niech śmiało pisze na mojego Gmaila. Bardzo chętnie dam poprowadzić tego bloga komuś z pomysłem i wyobraźnią. Oczywiście można liczyć na moją pomoc. ;-)


Mój Gmail:

paulina12162@gmail.com



Mam nadzieje, że ktoś się odezwie!



środa, 30 września 2015

Rozdział 12

Wiem, że poprzedni rozdział nie był zniewalający, ale mam nadzieję, że ten wam się bardziej spodoba. Życzę miłej lektury.

PS. Mam nadzieję, że pod tym postem będzie znacznie więcej komentarzy. Naprawdę mam nadzieję, że tak się stanie. Dzięki tej wiadomości od waz mam świadomość, że warto kontynuować tę historię.



~ Anastazja.~



- Cześć ponownie — Powiedział w końcu.

Spojrzałam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, że Maxon Blac stoi na moim ganku. Ma na sobie olśniewającą marynarkę od smokingu, spod której wystawał szary kołnierzyk koszuli, obcisłe dżinsy i nowe klasyczne Vansy. Jak zawsze wyglądał, jak by właśnie zszedł z bilbordu. Jego zawsze olśniewające oczy były ciemniejsze niż zwykle i odurzające. Szybko zaczęłam zbierać swoje myśli.

- Hej. - Odparłam, kołysząc się na piętach.

- Wyglądasz pięknie. - Pilnując wyraz swojej twarzy, powiedział miękko. Kiedy wyciągną swoją dłoń, ujęłam ją, a ten zaprowadził mnie do swojego samochodu.

Jechaliśmy w dół Halo Strip, mijając drogie butiki i luksusowe restauracje pełne gości. Kolejki ludzi czekających do najlepszych klubów w mieście. Zastanawiałam się, czy by nie powiedzieć mu, że to wszystko jest dla mnie takie obce. Po dobrym zastanowieniu się zrezygnowałam z tego.

- Jestem naprawdę szczęśliwy, że zdecydowałaś się ze mną wyjść dzisiaj. - Powiedział w końcu Maxon.

- Mam nadzieję. - Zaczęłam miętosić w ręce rąbek sukienki.

- Chyba wiesz, że zdjęcia z tamtej nocy mają wszyscy. - Anioł nagle gwałtownie skręcił, a ja lekko poleciałam na boczną szybę. - Przepraszam.

Znów tego wieczora się zarumieniłam. Od razu przypomniało mi się tamto wzgórze, lot i ta cudowna atmosfera. Było cudownie.

- Wiem. Moja przyjaciółka Lija pokazała mi je, a potem zemdlała na twój widok przed naszą szkołą. - Przypomniałam mu, powracając do bolesnych wspomnień.

- No cóż. - Powiedział trochę innym tonem. Zrozumiałam, że czuje się winien tego, co tam zaszło. - Moja Agentka się tym zajmuje.

Moje serce przyspieszyło.

- Chciałabym porozmawiać o tym, co będziemy dzisiaj robić? - Podjęłam się próby z nadzieją, że tym razem mi się uda.

- Och, idziemy na przyjęcie. - Powiedział to, jak by to nie było nic takiego. Jak by to była zwyczajna rzecz. Ale cóż. Dla Maxona Blacka to było normalne.

- A jakie to dokładnie przyjęcie? - Spytałam ostrożnie.

- Cóż... Jest to jak impreza, ale też część mojej przemiany.

Impreza i jeszcze tańczenie. Miałam nadzieję, że jak wysiądziemy pozwoli mi szybko stamtąd uciec, ale cóż to tylko złudna nadzieja. Pytania zaczęły tłuc się przez moją głowę. Kto tam będzie? Inni tacy jak on? Dlaczego Maxon zaprosił mnie?

- Wszystko w porządku, tak? - Spytał, wyrywając mnie z mojej obłąkanej paniki.

- Co?

- Wszystko w porządku, że idziemy na przyjęcie?

- Tak, jasne. - Skłamałam, gryząc się w język.

Anioł ponownie skręcił i tym razem poczułam zapachy dochodzące z kawiarni, w których nigdy nie mogłam sobie pozwolić zjeść. Gdzieś u góry ujrzałam mocno oświetlające reflektory przebijające się przez mrok nocy. Jeśli mam to zrobić, muszę dowiedzieć się więcej na temat Aniołów.

- I ... to wszystko dla ciebie? - spytałam nieśmiało.

- Yhym....- Przyznał. - Dla mnie i innych nominowanych.

- To jest to, po czym staniesz się... - Urwałam, mażąc by słuchać Lii, gdy o tym bez przerwy nawija.

- Aniołem Stróżem. - Chłopak dokończył za mnie. Zauważyłam, że spojrzał na mnie z niedowierzaniem.- Naprawdę nie interesujesz się Aniołami w ogóle? - Pokręciłam głową. - Dlaczego?

- Zgaduję, że nie rozumiem tego zainteresowania. - Chłopak wyglądał na rozbawionego.

- Cóż wyjaśnię ci to. ... Przechodzę przemianę do roli Anioła Stróża, a po tym Archaniołowie wyznaczają mi protegowanych.

Zastanowiłam się chwilkę nad jego słowami i naszła mnie myśl...

- Dlaczego nie możesz sam wybrać protegowanego.

Maxon zmarszczył brwi.

- To nie działam w ten sposób Ana. To nie jest łatwe. Nie możemy uratować wszystkich.

- Dlaczego Anioły są takie ważne?

- Masz na myśli sławne? - Pokiwałam głową.

- Tak, całą tę uwagę i w ogóle.

Chłopak chwilę się zastanowił, zjeżdżając na inny pas.

- Cóż pierwsze ocalenie zostanie opublikowane w telewizji czy w gazetach. No wiesz jak: Ekstra! Ekstra! Anioł ocalił Phile tego popołudnia! Nagrania z ocalenia stróża sprzedają się niemal natychmiastowo. Później przychodzi pora na filmy. Mojej ciocia Clary Godspeed, ocalenie było sławne na całym świecie w latach dwudziestych, gdy wciąż była stróżem. Nazywali ją Perłą Miasta Aniołów. Teraz żyje w Aspen i nadal może mi nieźle skopać tyłek. ... W końcu przychodzi czas na węzły radiowe. Byłabyś zaskoczona tym, jak to pomaga zyskać sławę. W końcu przychodzi czas na telewizję i Internet. - Od razu pomyślałam o ANN. Kanale, który bez przerwy leci w telewizji, w jadłodajni. - Teraz kiedy mamy Stację Aniołów i SaveTube każdy może zobaczyć nasze ocalenie z każdego miasta. Fajnie, co?

- Czy masz na myśli, Anielską...

- Stację. - Przerwał mi, śmiejąc się delikatnie. - Nie jeszcze nie. Wciąż jest w stadium testowania. A tak poza tym jeszcze nie przeszedłem przemiany. Pamiętasz?

Nagle znów skręcił i tym razem reflektory, które wcześniej widziałam, teraz mnie oślepiły. Setki, a nawet pewnie tysiące Fanów był zebrany przed Hotelem SLS, stali za metalowymi barierkami po drugiej stronie ulicy.

Kiedy tak patrzyłam na zbliżające się tłumy, zdałam sobie sprawę, że to naprawdę przyjęcie dla Maxona Blacka.

Obserwowałam całą scenę z rosnącą paniką. Mężczyzna w garniturze ze słuchawką stał na ulicy i kierował korkiem stworzonym przez czarne limuzyny. Czerwony dywan był otoczony fotografami i dziennikarzami.

Teraz mogłam obserwować Aniołów chodzących po dywanie. To był zupełnie inny świat.

Ładna kobieta ze słuchawką zauważyła Ferrari i pomachała w jego stronę. Wskazała wolne miejsce przy krawężniku, a Maxon bez zastanowienia zaparkował tam.

Nagle jeden z fotografów położył aparat na masce samochodu i się zaczęło.




Jak wam się podobał rozdział? Liczę na wasze komentarze! Chyba się już nigdy nie odzwyczaję pisać komentarze bez błędu z "ę".  

PS. Coś mi się wydaje, że kolejny rozdział będzie dłuższy!!! Zobaczymy. ;-P


Pamiętaj! Czytasz, komentuj!

poniedziałek, 14 września 2015

UWAGA, UWAGA, UWAGA!!!


Przeczytajcie!!!

Mam dwie informacje!


1. Mam do waz ogromną prośbę. Proszę was ab każda osoba, która jeszcze czyta tego bloga, zostawiła po sobie komentarz! Jak zauważyliście mam w zwyczaju prosić was o to.

Naprawdę weźcie to na poważnie i zostawcie cokolwiek w komentarzu. Wystarczy jeden znaczek jakikolwiek.


2.  Wznowiłam bloga o Darach Anioła!!!


Historia zawsze może się zmienić. 

http://history-can-always-change.blogspot.com/


Naprawdę proszę was o te komentarze. To wiele dla mnie znaczy!!!

wtorek, 1 września 2015

Rozdział 11

Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy na niego tak długo czekali. 

Dobra to moje czwarte podejście do tego rozdziału. Mam nadzieję, że tym razem mi go zapisze i ujęłam w nim wszystko to, co w pozostałych wersjach. ;-)

Wiem, że rozdział nie jest długi i trochę czasu na niego czekaliście, ale mam nadzieją, że się spodoba. Życzę wam miłego czytania i przepraszam z góry za jakiekolwiek błędy pojawiające się tu.

Ps. Jak wam minął pierwszy dzień szkoły? Nowe otoczenie i znajomi, a może powrót na stare "śmieci"? U mnie nowa szkoła. 
Kolejne cztery lata spędzę w jednej klasie z Nikolą (prowadzę z nią bloga " Trylogia czasu - Opowiadania"). 



~ Anastazja ~




Przez jakiś czas wpatrywałam się w okno, przez które wyfrunął Maxon. To takie dziwne. Patrzeć jak chłopak znika za futryną okna i nic mu się nie dzieje. Ale cóż. Takie jest życie. Jedni są aniołami, a inni nie.

Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o łóżko. W głowie rozbrzmiały mi słowa, a raczej bym powiedziała polecenie Maxona. Zależy mi na nim, ale nie zawsze go rozumiem. W sumie to facet, a oni pochodzą z innej planety. W tym przypadku chyba możne wziąć to trochę dosłownie. W takich momentach brakuje mi matki. Kobiety, która by mnie rozumiała, wsparła czy podniosła na duchu w odpowiedni sposób. Nagle mi się przypomniało. Strój wieczorowy. Ciekawe czy coś znajdę. Bo zakładam, że spodnie nie będą odpowiednie.

Szybko poderwałam się z podłogi i podeszłam do szafy. Zaczęłam rozglądać się i przebierać w ubraniach za odpowiednim strojem. Ale niestety nic. Załamałam się. Przecież w szafie każdej dziewczyny powinna być jakaś sukienka. Westchnęłam ciężko.

Nagle sobie o czymś przypomniałam. Szybko wybiegłam na korytarz i ruszyłam w odpowiednie miejsce. Między drzwiami od sypialni wuja a pokojem gościnnym do ściany był przymocowany cienki, ale mocny sznureczek, za który pociągnęłam, ściągając na dół przenośne schody.

Ostrożnie weszłam na strych, gdzie powoli zaczęłam się przemieszczać w poszukiwaniu włącznika do światła. Przez kilka chwil macałam ściany w poszukiwaniach, ale nic. Nie ukrywam, że kilka krótkie o coś uderzyłam czy się potknęłam. Nagle coś smyrnęło o moje czoło. Automatycznie pisnęłam i chcąc się obronić, chwyciłam to coś ręką i pociągnęłam. Okazało się, iż to jest włącznik światła. Kiedy zwisająca żarówka rozbłysła odetchnęłam z ulgą i rozejrzałam się wokół.

Wszędzie były meble, obrazy, zabawki. Dojrzałam również kilka parawanów. Maiłam wrażenie, że cofam się w przeszłość. To było takie cudowne uczucie.

Nagle dostrzegłam to, czego szukałam. Duża mahoniowa skrzynia. Powoli podeszłam do niej i uklękłam. Zaczęłam bawić się zamknięciem, ale po kilku sekundach udało mi się podnieść wieko do góry. W środku były albumy, jak i luźno porozrzucane zdjęcia przedstawiające dwoje ludzi.

- Rodzice. - Szepnęłam i chwyciłam jedno ze zdjęć.

Radosnych ze świecącymi oczami zakochanych w sobie. Na ten widok łzy spłynęły po moich policzkach, ale szybko je otarłam. Moje spojrzenie padło na to, czego szukałam.

-Sukienka mamy.

Ostrożnie wyjęłam ją ze środka mebla, wstałam i przyłożyłam ją do siebie. Obróciłam się przodem do dużego lustra i przejrzałam się w nim.

Wyglądam jak ona. Ciemne spiralne włosy, jasna karnacja i te oczy. Takie same jak jej. Wzięłam głęboki oddech, złożyłam struj i zaczęłam zamykać klapę skrzyni, ale kontem oka dostrzegłam na jej dnie jakiś zeszyt czy książkę oprawioną w ciemną skórę. Chwyciłam tajemniczy przedmiot i dopiero teraz zamknęłam skrzynię.

Szybko zgasiłam światło i zeszłam na dół, złożyłam schody i ruszyłam do pomieszczenia gospodarczego. Znajdują się w nim różne środki czyszczące, ale również pralka oraz suszarka.

Wrzuciłam kreację do bębna pralki, nastawiłam urządzenie na odpowiednią temperaturę, wlałam płyn do prania i włączyłam. Wychodząc, usłyszałam jeszcze szum wody.


          ***



Po wzięciu odprężającego i orzeźwiającego prysznica szybko owinęłam się jedwabnym szlafrokiem, a na głowie zrobiłam turban i ruszyłam w miejsce, gdzie zostawiłam sukienkę. Kreację przełożyłam do suszarki i nastawiłam na odpowiedni czas.

Znów wróciłam do swojej łazienki. Wysuszyłam i odpowiednio ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż i zaczęłam grzebać za odpowiednimi dodatkami i butami. Po kilku minutach miałam już wszystko oprócz sukienki, po którą szybko skoczyłam i wróciłam do pokoju. Błyskawicznie się ubrałam w kremowo granatową sukienkę przed kolano z jednym szerokim ramiączkiem i złotymi zdobieniami. Ze szkatułki wyjęłam zwisające kolczyki koloru zdobień i pierścionek, identycznego odcienia z dużym jasnoróżowym kamieniem. Z małej szajki wygrzebałam parę idealnie pasujących czółenek, a spod łóżka kremową kopertówkę, którą jakiś czas temu pożyczyłam od Liji.

Spojrzałam na zegarek i z radością mogłam stwierdzić, że wyrobiłam się na styk. Coś mnie pchnęło, abym spojrzała przez okno i tak zrobiłam. Od razu kąciki moich ust wykrzywiły się w uśmiech. Pod budynkiem stało wiśniowe ferrari.

Przed wyjściem z pokoju spryskałam się ulubionymi perfumami i spojrzałam na dziennik położony na komodzie. Ruszyłam do frontowych drzwi. Przed wyjściem jeszcze zostawiłam liścik wujkowi i otworzyłam drzwi. Nagle pisnęłam ze strachu i zaskoczenia. Po sekundzie się uspokoiłam i uśmiechnęłam przepraszająco.

- Hej. - Powiedziałam do blondyna wpatrującego się we mnie niczym w ósmy cud świata. - Aż tak źle?

- WOW. - Oto byłam dopowie na moje pytani w wersji Maxona Blaca. Jednak było to takie przyjemne. Poczułam jak na moich policzkach, pojawiają się rumieńce.



Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał mimo strasznie małej ilości dialogów. Naprawdę liczę na wasze szczere opinie. Wiem, że jest krótki. Niestety poprzednie wersje były znacznie dłuższe. :-/ Ale proszę, zrozumcie mnie, pisałam ten rozdział z cztery razy i w końcu miałam już dość. 

Ps. Następny post będzie dłuższy. 

Pamiętaj. Czytasz, komentuj!

piątek, 28 sierpnia 2015

Hej!



Jak wam się podoba nowy szablon. Został wykonany przez dziewczyny z SOSOWEJ, a zwłaszcza Katrinę!!!
Myślę, że wykonała niezły kawał dobrej roboty!!!!

Chciała bym podziękować Wera & Ala za polecenie mi tej strony.
Jestem na prawdę wdzięczna.

Pozdrawiam, paulina patrycja!!!

piątek, 21 sierpnia 2015

Proszę was o pomoc!!!!!!!!



Błagam, pomóżcie mi!!!!!!!!!! 

Może ktoś zna z was stronę, na której przyjmują zamówienia na szablony?!!!!!!
Błagam oby tak. Już składałam zamówienia, ale za każdym razem je odrzucano albo okazało się za trudne do zrealizowania.
Potrzebuję pomocy!!!!!
Sama z nudów zrobiłam nagłówek, ale zupełnie nie radzę sobie z kodami HTML. Nie wiem zupełnie czemu (Ten sarkazm)..



Wiem, że beznadziejny i jeszcze trzeba go dopracować!
Jakoś tak mnie coś naszło, aby się z wami tym podzielić.

Na pocieszenie powiem wam w sekrecie, że mam już nowe rozdziały i to całe dwa!!!
Dziś wieczorem biorę się za kolejny.


PS. Mam jeszcze jeden nagłówek, ale tym razem z Lily Collins.



Myślę, że ten jest bardziej udany! 
Nie ważne. 

Co sądzicie o nagłówku z Immortal City???
I
BŁAGAM  O POMOC!!!!!!!


PAMIĘTAJ. CZYTASZ, KOMĘTUJ!!!



środa, 12 sierpnia 2015

Ważna informacja.


Hej, to ja.

Z bólem serca informuję wszystkich o zawieszeniu bloga. Przez te kilka tygodni chcę przemyśleć tę historię i popracować nad rozdziałami oraz wyglądem bloga. Mam zamiar napisać tę księgę do końca, a potem zacząć publikować posty. Akcja się zaczyna rozkręcać i dużo nie brakuje do końca tej krótkiej księgi, a przynajmniej by tak było, gdybym tego nie robiła.

Proszę o wasze opinie i propozycję do tego cop chcielibyście, aby pojawiło się w kolejnych rozdziałach. Z czasem do tego stworzę osobną stronę, ale na chwilę obecną proszę o to wszystko pod tym postem (chodzi o komentarze.).

Pamiętajcie, że im szybciej zacznę pisać to, tym prędzej kolejne rozdziały zaczną się pojawiać.

Proszę was o pomoc oraz  na was wszystkich liczę i niecę zawieść.

Pozdrawiam, paulina patrycja.

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 10

Wiem, że długo czekaliście na rozdział, a ja powracam z takim czyś. Bynajmniej mam nadzieję, że coś wam się spodoba. Od dłuższego czasu trudno mi pisać, a w ostatnich dniach już w ogóle. 
Z góry informuję, że zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. :-/


~Anastazja ~



Właśnie weszłam do swojego pokoju kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę. Kiedy po plecach przeszły mnie ciarki dobrze wiedziałam kto to.

- Wiesz, że istnieje coś takiego jak drzwi? - Zapytałam  ostrzej niż planowałam.

Wchodzę w głąb pomieszczenia i przymykam okno, robiąc to zawiał silniejszy chłodny wiatr przyprowadzając mnie o dreszcze. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nagle gwałtownie odwróciłam się przodem do chłopaka.

Dlaczego przyszedł tu po tym wszystkim. Czego chce ode mnie? Czy nie wystarczająco się wycierpiałam, ale też chciałam poznać prawdę, przyczynę tego wszystkiego. Od naszego rozstania było mi coraz trudniej.

Wszystko mi nie pozwalało o nim zapomnieć, a zwłaszcza te sny. CO noc je miewałam. Za każdym razem śniło mi się to samo, a zarazem co innego. Wszystko przemijało w ten sam sposób tylko miejsca były inne. Miałam wrażenie, iż ktoś w ten sposób próbuje mi coś powiedzieć.

- Co tutaj robisz?! - Wybuchłam.

Nie odezwał się tylko zaczął się powoli przybliżyć, ale tak by pozostać w mroku. Wyczułam, że coś się dzieje. Pytanie co?

- Stój. - Zareagowałam automatycznie. - I mów co się dzieje. - Zażądałam.

Wziął głęboki oddech. Zaczęłam się bać odpowiedzi. Naprawdę miałam nadzieję na szczerą odpowiedź.

- Nawet nie wiem od czego zacząć. - Jego wzrok padł na stopy.

Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego policzka, zmuszając go tym gestem do spojrzenia na mnie. Jego oczy były zupełnie inne od tych które zapamiętałam. Były bardziej zmęczone, smutne i nie zauważyłam w nich ani krzty chęci życia. Nabrałam ochoty przytulenia tej skrzywdzonej duszy.

- Najlepiej od początku. - Zasugerowałam mówiąc prawie szeptem.

Zauważyłam, że się przez chwile wahał.

- To tak... - Maxon zaczął mi opowiadać wszystko co wiedział. Nie chciało mi się w to zupełnie wierzyć.

- Maxon starczy! - Chłopak podskoczył.

- Ana możesz mi nie wierzyć ale...

- W tym akurat się zgadzamy. Nie wieżę ci. - Warknęłam. - Nadwyrężyłeś moje zaufanie.

W tym momencie sama siebie nie poznaję. Przecież chciałam aby był blisko, chciałam go zobaczyć, poczuć. Lecz teraz tak nie  czuję zwłaszcza po tej całej historyjce pełnej bredni.

- Ana..

- Proszę Maxonie idź już z tond. - Szepnęłam łamiącym się głosem.

Chłopak wziął głęboki oddech. Po jego minie wywnioskowałam źle się o coś modli. Zmarszczy łam czoło i nagle Maxon chwycił moją twarz w dłonie i zbliżył swoją.  W jednej sekundzie poczułam jego usta na moich. Pocałunek był delikatny lecz stanowczy. Po kilku sekundach kiedy się otrząsnęłam z lekkim wahaniem odwzajemniłam gest.

- Dlaczego ja? - Wyszeptałam między pocałunkami?

- Ponieważ nie mogę o tobie zapomnieć. Kiedy nie ma cię obok to twoją twarz widzę wszędzie w okół,  ciągle czuje wuj zapach i słyszę głos ale również w tedy czuję jak by życie ze mnie upływało. Lecz kiedy jestem z tobą czuje się jak nigdy, czuję, że mogę zrobić wszystko o ile jesteś obok. - Jeśli to nie jest deklaracja miłości to już sama nie wiem czym ona jest. - Uwierz mi.

- Wieżę. - Szepnęłam. - Ale Maxon, to wszystko jest takie niedorzeczne.

- Odkryjemy prawdę, obiecuję. - Uśmiechnęłam się.

Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie.

- Ana?

- Hym?

- Przyjadę po ciebie za godzinę. Struj wieczorowy. -  Zszokowana Spojrzałam na niego.  Co ma na myśli i ...

- Co? 

-  Za godzinę będę. - Odparł i wstał. 

Obdarzył mnie zmysłowym pocałunkiem , podszedł do okna które otrzymał otworzył, a w miedzy czasie znaki na jego plecach rozbłysły. Po sekundzie ukazały się solne skrzydła których widok zawierał dech w piersiach. 




Ps. Dziękuję za nominacje do LBA! Postaram się na nie odpowiedzieć w możliwie najkrótszym czasie. 

Pamiętaj. Czytasz, komentuj!

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 9

Wiem i przepraszam, że czekaliście tak długo. Przepraszam za taki denny rozdział i za to, że zepsułam wszystko w tym poście, oraz za to, iż jest taki krótki.
Błagam, wybaczcie mi!


~ Anastazja ~


Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi mojego pokoju. Uderzenia zaczynały się nasilać. No tak przecież zamknęłam.

- Idź sobie!- Zaciągnęłam kołdrę na głowę.

- Już to widzę. - Ledwo co dosłyszałam głos Lii.

YGH! Czy ona nie może choć raz dać za wygraną?!

Znów zaczęła walić w drzwi pokoju, a po chwili szarpać za klamkę. Dobra nie mogę tego dłużej zdzierżyć. Zrywam się z łóżka i podchodzę do drzwi.

- ANA, otwórz te cholerne drzwi, bo je zaraz wyważę! - Teraz zachciało mi się śmieć. Chętnie chciałabym to zobaczyć. - Mam ze sobą pilniczek do paznokci i nie zawaham się go użyć! - No ok. Teraz to nie wytrzymałam i zaczęłam się śmieć, po raz pierwszy od kilku dni! - To nie jest śmieszne! - Warknęła blondynka.

Wzięłam głęboki, uspokajający oddech i otworzyłam drzwi. To, co ujrzałam za nimi, było zaskakujące. Lija trzymałam w dłoniach pilniczek i buty obcasami skierowanymi w moją stronę.

- Kochanie tylko nie zrób sobie tym krzywdy.- Powiedziałam słodko.

- Krzywdy?! Zwariowałaś! To są najnowsze sandałki od Jane Kevix! Rozumiesz, w końcu ukazała się, jej świeżutka kolekcja! - Wyglądała, jak by miała za chwilę skakać ze szczęścia. - Zbierałam na nie pół życia. - Odparła z dumą.

Przewróciłam oczami i wpuściłam do pokoju. Dziewczyna usiadła na krześle przy mojej toaletce. Zaczęła oglądać mnie od stup do głów. Westchnęła głęboko. Czułam się trochę jak nie posłuszne dziecko, które zawiodło rodzica.

- No co?

- Nic, po prostu... - Lii zacięła się i lekko przechyliła głowę w bok. - Nie chcesz mi powiedzieć co cię łączy z Maxonem to nie, ale musimy coś z tym zrobić. - Machnęła przede mną dłonią.

- Lii...

- Żadne Lii. Maxon, mimo że jest Aniołem — Wypowiadając te słowa z gwałtownym sykiem powietrza. - myśli jak facet.

- Co masz na myśli? - Wolę to wiedzieć.

- Jak zobaczy, że nie przejmujesz się tym, co się stało, to będzie chciał cię odzyskać. Skoro spojrzał na ciebie, to jednak musisz mieć w sobie, to coś. Więc pomyślałam, że możemy wybrać się dziś na miasto.

Przewróciłam oczami. Tylko nie to.

- Szczerze miałam na dzisiejszy wieczór inne plany. - Dziewczyna z pochmurniała.

Już otworzyła usta, aby coś powiedzieć, kiedy posłałam jej zabójcze spojrzenie. Od razu zamknęła swoje usta. Wyraźnie widziałam, że próbuje mnie rozgryźć. Przeniosła spojrzenie na ścianę za mną.

- Jak chcesz! - Strzeliła Foha podniosła się i zaczęła wychodzić. W drzwiach zatrzymała się i odwróciła do mnie. - Jeszcze będziesz żałować.

Przewróciłam oczami. Czyli to ten dzień. Co najmniej kilka razy w miesiącu robi coś takiego. Zawsze je wytrzymuje długo i po kilku godzinach do mnie dzwoni. Zawsze obraża się za same głupoty.




                                    ***




Woda swobodnie spływała po mojej skórze. Jednocześnie ją masując. To takie niebiańskie uczucie. Szybko się odprężyłam i chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie.

Naglę, słyszę, jak drzwi od łazienki
i skrzypią, - To była oznaka powolnego ich otwierania. - dobrze pamiętam, że je zamykałam. Powoli i nie pewnie się odwróciłam. Byłam lekko tym przerażona. Odetchnęłam z ulgą, kiedy dotarło do mnie, że tam nic nie ma.

Szybko zakręciłam kurki i owinęłam się ręcznikiem, z drugiego zrobiłam turban na głowie. Z prędkością światła dokończyłam poranną toaletę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia.


Z szafy wyjęłam luźny, różowy sweter z nadrukiem, kremowe rurki i tenisówki za kostkę w kolorze ecru. Z szufladki wyjęłam srebrny naszyjnik z sową, który założyłam.

Gotowa zeszłam na dół. Okazało się, że w restauracji jest już kilka osób. Nieźle by mi zrobiła praca. Pomyślałam, spoglądając w stronę barku, a następnie mój wzrok padł na drzwi gabinetu Iana. Maxon. Westchnęłam w duchu.

Nagle oberwałam czymś w tył głowy. Okazało się, iż to jest ścierka. Odwróciłam się przodem do sprawcy, którym się okazał mój wuj.

- Ana. - Powiedział, kładąc tacę z sokiem i naleśnikami na barze. - Zanieś do stolika trzeciego.

Uśmiechnęłam się grzecznie i przejęłam tacę. Szybko dotarłam do stolika, przy którym siedział mężczyzna w średnim wieku i wpatrywał się w ekran telewizora. Podążyłam za jego wzrokiem i oczywiście to był kanał ANN. Prezenterka mówiła o kolejnym uczłowieczeniu. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.

- ... Suzan Col, która niedawno otrzymała własną gwiazdę w Alei Gwiazd, na której znaleziono jedno z jej skrzydeł. Aktorka została uczłowieczona! - Kobieta mówiła wszystko z ogromnym przejęciem. - Zostańcie z nami, bo za chwilę odbędzie się wywiad z jednym z Archaniołów!

- TO coś okrutnego. - Stwierdził klient w momencie, kiedy stawiałam przed nim tacę. - Nie mam pojęcie, jak tak można. - Mruknął pod nosem. Nie wiem czemu, ale poczułam ukucie w sercu.

Po krótkiej chwili odeszłam od stolika i skierowałam się w stronę baru. Przy ladzie nikt nie stał. W sumie nic dziwnego biorąc pod uwagę obecny ruch. Skierowałam się w stronę kuchni.

- Pomóc w czymś? - Pytanie skierowałam w stronę wuja.

- W sumie to ogarnij stoliki i jak będzie zamówienie, to je przyjmij. Ale obecnie poza stołami wszystko jest zrobione. - Skinęłam głowom na znak porozumienia i wyszłam z królestwa szefa kuchni.

Szybko wykonałam polecenie wuja i zadeklarowałam się, że zostało wykonane zadanie. Ian stwierdził, że raczej nic się nie poprawi i poradzą sobie beze mnie.



                                   ***



Wróciłam do swojego pokoju, zgarnęłam z półki laptopa i ruszyłam do parku. Zawsze tam mi się najlepiej myślało. Zaczęłam szperać po stronach internetowych w poszukiwaniu informacji na temat Maxona. Znalazłam kilka informacji na temat ceremonii i nadaniu Anielskiego Pierścienia i nadania tytułu Anioła Stróża. Na jednej ze stron plotkarskich o tym, że Maxon Blac nie wychodzi z domu od kilku dni. Nie pokazuje się publicznie już w ogóle. Na tę wiadomość serce mi się zaciska. Czyli kompletnie nić! Z pustymi rękoma wróciłam do domu.

Właśnie weszłam do swojego pokoju, kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę.




Rozdział 10. zaczęłam już pisać i jeszcze raz was przepraszam.


Pamiętaj. Czytasz, komentuj!


sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 8


Nie spodziewaliście się dzisiaj rozdziału NO NIE! 



~ Anastazja ~




Nic wcale nie była lepsza od poprzedniego dnia. Cały czas czułam ten ból, to ukucie w sercu, jak i fakt, z coś tu nie gra. Sposób, w jaki Maxon to zrobił, sposób, w jaki mi to przekazał i, to, że po wszystkim siedząc w swoim Ferrari, wpatrywał się we mnie. Jego wzrok mówił mi, że nie chciał tego zrobić.

Wszystko ma jakiś cel, ale jaki.

Muszę się tego dowiedzieć.





~Maxon ~





Mijały minuty, godziny i dni. Coraz ciężej mi było. Wszystko doprowadziło do tego, że wszędzie ją widzę. To jakiś obłęd, ale wiem jedno. Wiem, że tak długo nie pociągnę. Wiem i czuję, że to nie ma sensu.

Siedzę na podłodze w salonie i oglądam telewizję, a przynajmniej próbuje. Od kilku dni nie funkcjonuje normalnie. Siedzę zamknięty w domu. Nie wchodzenia nawet nie ganek nie mówiąc o samym podejściu do okna. Mii twierdzi, że robię się dziwakiem, a Eddie ją popiera. I to ma być kumpel. Coś nie chce mi się wierzyć.

Nagle ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Niespodziewałem się tego, a w rezultacie lekko drgnąłem.

- Dokonałeś dobrego wyboru synu. - Nie zareagowałem na dźwięk głosu Peetera.

- Wieżę ci na słowo. - Powiedziałem pod nosem.

Jestem w stu procentach przekonany, że nie chodzi tu o mezalians, ale jednak muszę się dowiedzieć o co.

Dowiem się tego, lecz na start muszę ją zobaczyć.



----------



Po tym, jak odwiozłem Anę do domu i wróciłem do swojej posiadłości, na progu powitał mnie Peter.

- Musimy porozmawiać. - Jego ton był dość surowy.

- Peet...?

- W moim gabinecie. - Odrzekł stanowczo, przerywając mi.

Westchnąłem głęboko. Czemu zawsze tak jest? Jestem dorosły, a pomimo tego czuję się jak dziecko.
W gabinecie mężczyzny usiadłem po drugiej stronie, biurka Petera na dodatkowym fotelu. Nie wiem czemu, ale czuję się jak na skazaniu.

Siedzieliśmy tak przez kilka chwil, a cisza stawała się niezręczna.

- O co chodzi ? - Zacząłem pierwszy.

Mężczyzna westchnął i zaczął wstukiwać na klawiaturze komputera. Po chwili przestał.

- Chodzi o to. - mówił, to odwracając monitor przodem do mnie.

Na ekranem wyświetliło się zdjęcie sprzed ponad godziny. Przedstawi mnie i Anę nad wzgórzem, unoszących się kilka metrów nad ziemią pod kocem gwiazd.

Widok tej fotografii sprawił, iż moje serce tak przyspieszyło, że zacząłem czuć wyraźnie przepływ krwi w żyłach i słyszeć przyspieszony puls.

- Peter z kąt masz, to zdjęcie? - Ojczym spojrzał na mnie jak na idiotę.

- A jak sądzisz?! - Podniósł głos. - Oto zdjęcie jest ogólnie dostępne od ponad godziny. - Wstał gwałtownie z krzesła i zaczął chodzić po pokoju. - Posłuchaj synu. - Odwrócił się przodem do mnie.

- Niedługo otrzymasz Pierścień Niebios, nie chcę, aby coś cię rozproszyło.

- Nie wiem, o co ci chodzi. - Ale coś mi się zdaje, że nie chodzi tu o ceremonię.

- Ta dziewczyna na... - Zaczął lekko kręcić głową. Zauważyłem w jego oczach coś na wzór bólu. - Po prostu zaufaj mi, to będzie dla jej dobra i bezpieczeństwa.

O czym ON mówi ?! Czego MI nie mówi?! Coś tu mi nie gra.

- Co masz na myśli, mówiąc dla jej dobra i bezpieczeństwa?! - Straciłem panowanie bad sobą i gwałtownie wstałem. Nikt nie będzie mówił mi, jakie ma być moje życie. Nikt nie będzie go planował. Podeszłem do Peetera. - Mów — Warknąłem.

- Maxonie — Skarcił mnie. - Po prostu wież mi na słowo. Tak będzie lepiej. - Przeczesał dłonią włosy.



----------



Pora wziąć się w garść. Nakazałem sobie.

Szybko wpadłem do swojego pokoju i skierowałem się prosto do łazienki. Na samym wejściu ujrzałem swoje odbicie w ogromnym lustrze. Ukazana tam osoba przypominała zomby. Westchnąłem głęboko. Tak dalej nie może być.



                                     ***



~ W tym samym czasie ~



- Nie da się jakoś tego korku ominąć?! - Zacząłem się denerwować.

- Joł, uspokój się! - Warknął Sajmon. - Nic nie da się zrobić. Chyba nie przejadę po innych samochodach...- Czemu zaczyna gadać do rzeczy?- Zrób coś dla mnie i zawiadom o wszystkim siedzibę.

Przytaknąłem i wydąłem komunikator. Szybko zacząłem pisać wiadomość. Zza okna dochodzą odgłosy klaksonów i krzyki kierowców. Po jakimś czasie już tego się nawet nie słyszało.
Przed wysłaniem wiadomości ostatni raz spoglądam na ekran.



                        Podejrzani kierują się do City National Tower.
                 Prosimy wraz z Funkcjonariuszem Lewisem o wasze wsparcie.
              Niestety z licznych powodów nie możemy kontynuować pościgu. 
                        Postaramy się przybyć na miejsce jak najszybciej.

                                                                                               Detektyw
                                                                                         Joł Majkrowski 



Poglądami na wiadomość i klikam, WYŚLIJ.

Po kilku krótkich chwilach przez przednią szybę ujrzałem, jak z siedziby Archaniołów wylatują Anioły. Na sam tego widok odczuwam ulgę, ponieważ wiem, że mamy tym razem szansę na zwycięstwo.

Po kilkunastu ciągnących się minutach dotarliśmy na miejsce i z pędem wiatru wdrapaliśmy się na dach. Wokoło pełno było Aniołów. Na samym środku leżało ciało, a Kilka metrów od niego puszyste, śnieżnobiałe skrzydło z pojedynczymi złotymi i ostrymi piórami.

- Leży tu co najmniej godzinę. - Odezwała się wysoka, szczupła Anielica o prostych rudych włosach. Jeżeli dobrze dostrzegłem w półmroku, jaki już panuje na dworze, to ma zielone oczy. - Jeden z przyziemnych zawiadomił nas o znalezieniu Anielskiego skrzydła na gwieździe Anielicy Suzan Cols. Podejrzewamy, że to drugie skrzydło. Pewność dopiero będziemy mieli, gdy dotrzemy do siedziby. Tam zostanie przeniesione ciało i skrzydła.

Pokiwałem głową na znak zrozumienia.

- Kim jest ofiara? - Udawałem opanowanego, ale tak naprawdę, to ciekawość mnie zżera od środka.

- Suzan Cold. - Anielica odpowiedziała krótko.




Wiem, że rozdział krótki i do bani, ale jakoś tak wyszło. Jestem w trakcie pisania kolejnych dwóch! ;-D 

Jak zawsze proszę was o komentarze. 

PS. Jakoś pod ostatnim postem było ich mało! 

Pamiętaj. Czytasz, komentuj!

piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 7


Błagam, nie zabijcie mnie za tren rozdział!!! Męczyłam się nad nim dość długo i mam nadzieję, że chociaż odrobinę mi wyszedł.




- Kochanie, myślałem, że się ucieszysz na mój widok. - Powiedział to tak spokojnie i uroczo.

Uśmiechem się do niego, a po moich plecach przeszły ciarki. To takie dziwne. Za każdym razem tak się dzieje, kiedy na mnie spogląda — czasem występują dreszcze, ale czy to nie, to samo? -. W sumie powinnam się do tego już przyzwyczaić albo przyzwyczajać.


Chłopak objął mnie rękoma w pasie i przyciągnął do siebie. Zza pleców słyszałam niedowierzający cichy pisk Lii. W momencie, kiedy Maxon połączył nasze usta, miałam gdzieś, to co będzie myśleć moja przyjaciółka. Niewinny słodki pocałunek zamienił się w żar, na którym było trudno zapanować.

- Yhym — Zza pleców usłyszałam otrząchniecie Lii.

Nie chętnie odkleiliśmy się od siebie, ale nadal pozostawaliśmy w swoich objęciach. Przez chwilę tylko się uśmiechaliśmy. Wiem, że to jest dziwne, ale kiedy jestem z nim czuje się inna. Nieśmiała, a zarazem silna i pewna siebie. To takie zagmatwane.

- Co tutaj robisz? - Podejmuję drugą próbę.

- Ana. - Wypowiada moje imię z taką czułością, że aż moje serce rośnie o kilka centymetrów. Maxon delikatnie wewnętrzną częścią dłoni gładzi mój policzek. - Po prostu musiałem cię zobaczyć, przynajmniej ten ostatni raz.

Jego słowa sprawiły, że zaczęłam się wpatrywać w niego otępiale.

- Co masz na myśli, mówiąc ten ostatni raz? - Muszę to wiedzieć. Muszę to usłyszeć od niego.

Blondyn otwiera usta, aby coś powiedzieć, a jednocześnie z tym gestem moje serce zaczęło przyspieszać. Wyraźnie czułam jak wali o moją klatkę piersiową.

- Wiele, ale nie mogę ci nic powiedzieć. - Spuścił wzrok. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu czuje się winny.

- Dlaczego? Co się dzieje, Maxonie? - Dlaczego z niego jest tak trudno wyciągać informacje?

Chłopak bierze głęboki oddech, a ja mam już nadzieję. Widzę, że z czymś w środku się boryka. Tylko pytanie, co to jest.

- Żegnaj najdroższa. - Wypowiedział te słowa z bólem. Moje serce się zatrzymało, a przynajmniej miałam takie wrażenie.

Blondyn odsunął się ode mnie i szybko wsiadł do swojego samochodu. Stałam kompletnie sparaliżowana. Zapewne przypominałam kompletny slup soli.

Nie mogę uwierzyć, że to mnie spotkało. Ale czego ja się spodziewałam. Przecież on jest Maxonem Blac'ciem, a ja zwykłą kelnerką.

Podniosłam wzrok na Ferrari i dostrzegłam Maxona siedzącego na miejscu kierowcy. I nagle ukucie w sercu. Dostrzegłam w jego oczach coś bolesnego i już wiedziałam, że nie chciał tego robić. Lecz co go do tego skłoniło?

Nagle usłyszałam cichy warkot silnika i zobaczyłam, jak chłopak przejeżdża tuż obok mnie. Po moim policzku spłynęła słona łza. Mimo iż wiedziałam, że coś tu nie gra, to chciałam zwinąć się w kulkę i zamknąć w ciemnym pokoju. Miałam ochotę wypłakać oczy.

- Ana! - Z wewnętrznej rozterki wyrwała mnie Lija. - O co tu chodziło i z kąt znasz Maxona Blaca?!!!

- Lija... - Chciałam, aby dała mi na chwilę spokój. Chciałam być sama.

- Żadne Lija! ON cię pocałował! - Pisnęła z zachwytem.

Na tę myśl poczułam na policzku kolejne łzy. Tak bardzo ich nie chciała, a zarazem pragnęłam. Już wiem, że to wszystko nie będzie takie kolorowe. Przecież zaledwie wczoraj było tak cudownie, a teraz moje serce cierpi. Miałam tyle nadziei, nawet jeśli się do nich nie przyznawałam.

Nie zareagowałam na słowa przyjaciółki, tylko ruszyłam przed siebie i wycierałam łzy, które nie chciały przestać płynąć po moich pewnie już zaróżowionych policzkach.






                                  ***






Kiedy weszłam do restauracji wuja, ledwie co zauważyłam jednego z klientów. Przypadkiem na niego wpadłam.

- Przepraszam. - Jęknęłam, pociągając nosem.

- Nic się nie stało. - Rozbrzmiał niski głos, ale był dość przyjazny.

Ostrożnie odsunęłam się do tyłu i niepewnie spojrzałam na moją "ofiarę". Mężczyzna to wysoki, przykrości brunet, który się do mnie przyjaźnie uśmiechał. To takie niespodziewanie. Nie dość, że go prawie staranowałam, to on nie miał mi tego za złe.

- Naprawdę nie chciałam. - Czułam się trochę winna.

Brunet pokręcił lekko głową.

- Nie ma o czym mówić. Jeśli mogę zapytać... Co się stało?

Nie wiem, czy to dobry pomysł odbarczać obcą osobę swoimi problemami. Nie ma takiej opcji!

Pokręciłam głową i szybko wyminęłam mężczyznę.

Kiedy doszłam do swojego pokoju, rzuciłam w kąt torbę i szybko rzuciłam się na łóżko. Dziękowałam niebiosom, za dzisiejszy dzień wolny od pracy. Pociągnęłam nosem i nie wiem, kiedy zapadłam w głęboki sen.

Byłam pośród drzew. Księżyc był w pełni i bardzo jasno świecił. Uwielbiałam często patrzeć na niego, kiedy był taki okrągły. Kiedy słońce całkowicie rzucało na niego swoje promienie. To jest coś niebywałego.


Zawiał chłodny wiatr, a ja ruszyłam przed siebie. Po kilku chwilkach dotarłam w najpiękniejsze miejsce, w jakim byłam. Nie mam pojęcia, jak tu dotarłam. Nade mną zwisały piękne kwiaty, które w jakiś sposób przypominały mi bez. Rośliny swobodnie zwisały, a ich kolory idealnie ze sobą współgrały. To takie niezwykłe.

Szłam powoli do przodu, rozglądając się wokoło. Nagle coś rozbłysło oślepiającym światłem. Kwiaty zaczęły się rozsuwać, a uśmiech na mojej twarzy się poszerzył. Postać zaczęła powoli lądować i moje serce gwałtownie przyspieszyło, a po plecach przeszły mnie dreszcze. 
- Wiedziałem, że tu dotrzesz — ten głos był mi tak dobrze już znany — i to zrobiłaś.

Blask zaczął przygasać i moim oczom ukazała się postać...

- Ana! - Gwałtownie wyciągnął mnie ze snu krzyk Lii i to jak mną trząsała.

Z prędkością światła usiadłam i poczułam ból na czole. Nie ma to, jak zderzyć się czołem z kimś innym. Zaczęłam pocierać bolące miejsce z nadzieją, iż to coś pomorze.

- Lija! - Warknęłam. - Dlaczego to zrobiłaś?

- Ponieważ mogłam. - Odparła zadziornie.

Nie mogłam ukryć lekkiego uśmiechu i przypomniał mi się sen. Piękne kwiaty, pełnie, oślepiający blask i znana mi postać no i te słowa ''Wiedziałem, że tu dotrzesz i to zrobiłaś”.

- Lii...

- No i .... Maxon Balac cię pocałował! - Przerwała mi przyjaciółka.

- Nie chcę o tym mówić. - Westchnęłam ciężko.

- A ja chcę wszystko wiedzieć. - Uparła się.

Dlaczego ona taka jest?! Zawsze musi wszystko z każdego wyciągnąć. To takie... YGH! Czemu nie da za wygraną! Nie chcę z nią o tym rozmawiać. Nie chcę o tym z nikim rozmawiać. Ten dzień był dość bolesny, dziwny sen i to uczucie, że coś jest nie tak, kiedy widziałam się z Maxonem przy szkole. Marzyłam jedynie o długiej kąpieli i śnie.





Przepraszam za wszystkie błędy, jakie pojawiły się w tym rozdziale. Niestety mój komputer padł i rozdział pisałam na telefonie. Właśnie z tych oto powodów nie wiem, kiedy pojawi się NEXT. Błagam, wybaczcie mi i nie opuszczajcie bloga. Mam masę pomysłów co do kolejnych rozdziałów, muszę jedynie rozłożyć je na ''papier''. Trzymajcie kciuki!


Pamiętaj. Czytasz, komentuj!


PS. Jeśli komputer zacznie mi znów działać, a nie wiem jeszcze, kiedy pójdzie do naprawy, poprawię wszystkie błędy. Obecnie będę pisać rozdziały na fonie i się męczyć.

:- P

środa, 6 maja 2015

Rozdział 6


Rozdział dedykuję wszystkim tym którzy ze mną zostali. ♥♥♥



~Anastazja~



- Ciekawe kim ona jest. - Lija chwyciła czasopismo do ręki i przyłożyła mi je pod nos. - Ana ty mnie wcale nie słuchasz! - Warknęła.

- Lii. - Westchnęłam. - Jest sobota, a my siedzimy w szkole nad jakimś durnym projektem. - Przypomniałam jej.

- Wiem, wiem. Po prostu rozumiesz, że Maxon był wczoraj wieczorem widziany na wzgórzu z dziewczyną, która nie jest anielicą! - Pisnęła, a ja gwałtownie oprzytomniałam.

Wyrwałam jej gazetkę i zaczęłam się jej bacznie przyglądać. Nie wierzę! To jakiś żart. Przecież MY byliśmy tam sami! Jak to możliwe? Na zdjęciu widać wyraźnie Maxona ze wtuloną w niego brunetką. Na szczęście nie widać jej twarzy, a raczej mojej twarzy. Widniejemy tam w momencie, kiedy unosiliśmy się kilkanaście metrów nad ziemią. Doskonale pamiętam tamten moment.

----------

Zaczął podchodzić do mnie drapieżnym i pewnym krokiem. Żar, jaki od niego się wydostawał, powodował, iż moje serce przyspieszało i dudniło znacznie głośniej. Kiedy stanął przede mną, otulił mnie ramionami i szepną...

- To nie wszystko.

Spojrzałam na niego zdezorientowana. Po chwili poczułam mocny i chłodny powie, a zaraz potem jedyne czego mogłam się trzymać, to był ON! Unosiliśmy się w powietrzu. Nawet nie spostrzegłam się, kiedy ukazał skrzydła.

Nie wiem czemu, ale zaczęłam się bać. Do głowy napływały same czarne myśli i miałam wrażenie, iż zaraz spadnę. Minęło kilka sekund, nim to zwalczyłam. Było warto.

- Jak się podoba? - Głos Maxona ocucił mnie z zamyśleń.

Rozejrzałam się wokoło. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli cały świat u swych stup. Niepewnie zarzuciłam mi ramiona na szyję. Dzięki czemu poczułam się znacznie pewniej. To jest niesamowite. Czuję się w jakimś stopniu wolna niczym ptak, ale również się boję.

- Tylko mnie nie wypuść. - Spojrzałam mu prosto w oczy.

- Nigdy. - Szepną.

----------

- Ana?! - Głos mojej przyjaciółki ocucił mnie z zamyśleń. - Wszystko w porządku?

- W najlepszym — Skłamałam.

Nic nie jest w porządku! Jakim cudem nasz wczorajsza "randka" wyszła na światło dzienne? Mogłam się tego spodziewać. Maxon to jeden z najsławniejszych Aniołów na świecie jego życie jest pod okiem całego świata od dnia jego narodzin.

- Nie wyglądasz, jak by tak było. Kompletne zbladłaś na widok tego zdjęcia. Co się dzieje? - Lija nie da za wygraną. Wiem to chyba najlepiej. Wyciąganie prawdy z ludzi to dla niej chleb powszedni. Nie mogę jej wyznać prawdy, ale z drugiej strony ukrywając, ją będę bardziej nakręcać. I bądź tu mądry człowieku. Skłamać jej też raczej nie mogę.- No mów. - Robi to swoje groźnie spojrzenie. Przez nie każdy się ugnie.

- Chodzi o to, że...

- Dziewczynki możecie już iść. - Przerwała mi pani Mind. Ubóstwiam tę kobietę. - Na dziś chyba już wszystko zrobiłyśmy.

Odetchnęłam z ulgą na słowa kobiety. Naprawdę nie chciałoby mi się tu siedzieć i wycinać zdjęcia. Wykorzystując okazję, szybko zabrałam swoje rzeczy i ulotniłam się z sali. Niestety drzwi trzasnęły się za mną. Wiedziałam, iż Lii to zauważy i wybiegnie. Niestety on jak większość ludzi na tej planecie cierpi na tak zwaną obsesję na punkcie Aniołów. Bywa to takie irytujące. Co oni wszyscy w nich widzą. Okej są sławni, mają swoje znaki i skrzydła, ale to tylko tyle! To w jakimś stopniu są także ludzie. Mniejsza z tym, iż ich przodkowie pochodzili z niebios lub nadal pochodzą.

- ANA zaczekaj! - Krzyknęła moja przyjaciółka.

Gwałtownie odwróciłam się, w jej stroję. Dziewczyna biegła do mnie. Dziwie się, że na tych obcasach się jeszcze nie pozabijała przy takim sprincie! Podziwiać ją naprawdę można. Dziewczyna po kilku sekundach dotarła do mnie.

- Nie musiałaś się tak spieszyć. - Parskłam.

- Bardzo zabawne, ptysiu. - Och jak ona tak może do mnie mówić! Może kiedyś byłam od nich lekko uzależniona, ale to przeszłość! - To na czym zakończyłyśmy? - Dlaczego ona się nie poddaje?

- No więc na tym, że... - Obie otworzyłyśmy główne drzwi szkoły i wyszłyśmy na parking przed budynkiem.

Nagle Lii piszczy jak oszalała! Nie mama pojęcia co się dzieje. Rozglądam się wokoło. Nic nad zwyczajnego. Na parkingu stoi tylko wiśniowe Ferrari a na jego masce siedzi Maxon. Spoglądam na Lii która ledwo co może złapać oddech.

- Lii, wszystko w porządku? - Pytam z troską.

- A, An Ana, to on! - Piszczy, jak oszalała patrząc na blondyna.

Ja się zaczęłam zamartwiać, a ona tak na widok Maxona! Stój. Czekaj. Powrót. Co on tutaj robi?! Spoglądam w stronę chłopaka. Ten się tylko grzecznie uśmiecha. Przewróciłam oczami i powróciłam do Lii. Wyglądała, jak by miała zaraz zemdleć.

- Ogarnij się. - Warknęłam na nią.

Dziewczyna automatycznie zareagowała na moje słowa. Wyprostowała się i poprawiłam włosy. Lii. Pokręciłam głową.

Obie podeszłyśmy do Maxona który uważnie śledził każdy mój ruch. Kiedy nasz wzrok się napotkał, poczułam coś w stylu stada motyli w brzuchu.

- Co ty tutaj robisz? - Spytałam prosto z mostu w momencie, kiedy przed nim stanęłam.

- Kochanie myślałem, że się ucieszysz na mój widok.


Wiem, że rozdział krótki, do bani i banalny, ale stwierdziłam, iż dodam tyle. 

Przepraszam was, że tak długo nic nie dodawałam. Wybaczcie mi!

PS. Przepraszam za jakiekolwiek błędy występujące w tekście.


Wybaczyliście mi?

Pamiętaj. Czytasz, komentuj! 

Liebster Blog Award!!!

Dziękuję za tę nominację Ashlie Steen. Naprawdę się w tym okresie tego nie spodziewałam. Naprawdę jestem ci wdzięczna.

Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.





Pytania od Ashlie Steen:


1 Skąd czerpiesz inspiracje na rozdziały?
- Jakoś samo mi przychodzi do głowy. Ale przy większej blokadzie pomaga czytanie innych blogów i książek.

2 Ulubione książki?

♥ „Dary Anioła”
♥ „Trylogia Czasu”
♥ „Selekcja”
♥ „Niezgodna”
♥ „Kroniki Obdarzonych”
♥ „Trylogia Cieni”
♥ „Klątwa Tygrysa”
♥,, Immortal City”
♥,, Saga księżycowa''
♥,, Poza czasem"

Jest tego znacznie więcej.☻☺

3 w skali od 1 do 10 jak oceniasz mojego bloga (proszę szczerze)
- Szczere 8,5.

4 Jaka była pierwsza przeczytana przez ciebie książka (lektury się nie liczą)
- W sumie to już nie pamiętam. Ale tak naprawdę zaczęłam czyta dzięki Trylogii Czasu.

5 Ulubiony kolor?
- Zdecydowanie czarny, fioletowy, czerwony, złoty i turkusowy.

6 Ulubiona piosenka?
-Obecnie to te utwory:

Ellie Goulding - Love Me Like You Do
Trailer Song - Crazy In Love
Demi Lovato - Give Your Heart a Break
Miley Cyrus - Party In The U.S.A
Ellie Goulding - Beating Heart
Sofi de la Torre - Fester
Sofi de la Torre - Recognise Me
Sofi de la Torre - Perfet Fall
Sofi de la Torre - Wings

7, Jakie miałaś odczucia po opublikowani pierwszego rozdziału na blogu?
- Że to będzie fajna historia, którą warto śledzić.

8 Czytałaś/eś książkę Czerwona królowa? Jak tak to czy ci się podobała?
- Niestety nie. :( Ale powoli się do niej zabieram.

9 Ulubiona damska postać literacka?
- Nie umiem wybrać.

10 Ulubiona męska postać literacka?
- Również nie umiem wybrać.

11 Jak długo piszesz?
- Piszę praktycznie od zawsze.



Moje pytania:


  1. Dlaczego piszesz?
  2. Czy podobają ci się moje blogi?
  3. Babeczka czy ciasteczka?
  4. Dresy czy dżinsy?
  5. Co uważasz za warte uwagi?
  6. Co cię skłoniło do założenia bloga?
  7. Od kiedy piszesz?
  8. Wolisz młodszego brata czy starszą siostrę?
  9. Masz jakieś zwierze?
  10. Co cię najczęściej rozbawia?
  11. Czy podoba ci się historia, jaką tworzę na tym blogu?


Nominuję:


piątek, 17 kwietnia 2015

Info!!!


Ostatnio myślałam dużo i zgodziłam się z józefina wojtkiewicz. Postanowiłam założyć, nowego bloga o DA.  Mojego drugiego bloga Dary Anioła-Inna Historia jeszcze nie kończę. Niestety nie wiem, kiedy go odwieszę.  ;-(    Zero pomysłów na EXT!!!!!! Kompletnie mnie to załamuje. Mam nadzieję, że ta nowa historia wam się również spodoba. Trzymajcie kciuki i zapraszam.

Historia zawsze może się zmienić. 
http://history-can-always-change.blogspot.com/

Liebster Blog Award!!!



Nawet nie wiem co powiedzieć!!! To już kolejna nominacja do LBA i to jeszcze w tak krótkim czasie. Dziękuje za tą nominację Wiktoria Roczkowska. ♥♥♥

Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.



Pytania od Wiktorii Roczkowskiej: 



1. Ulubiona książka?

-Zabijające pytanie! Poległam na samym początku. : -D
Nie mam jednej ulubionej tylko całą stertę, ale wymienię tylko kilka.

♥ „Dary Anioła”
♥ „Trylogia Czasu”
♥ „Selekcja”
♥ „Niezgodna”
♥ „Kroniki Obdarzonych”
♥ „Trylogia Cieni”
♥ „Klątwa Tygrysa”
♥,, Immortal City”
♥,, Saga księżycowa''
♥,, Poza czasem"

2. Ulubiona piosenka?

-Obecnie to te utwory:

  • Ellie Goulding - Love Me Like You Do
  • Trailer Song - Crazy In Love
  • Demi Lovato - Give Your Heart a Break
  • Miley Cyrus - Party In The U.S.A
  • Ellie Goulding - Beating Heart


Widnieją w plejwiście na blogu. ; -)

3. Co skłoniło cię do założenia bloga?

-Zdecydowanie pomysły narastające w mojej głowie.

4. Ile blogów prowadzisz?

-Obecnie 4, ale 5 założonych. Jeden już zakończony.

5. Ile czytasz blogów i twój ulubiony?

Na oba pytania mam tylko jedną odpowiedź. Trudno mi powiedzieć. Czytam naprawdę dużo blogów i nie umiem wybrać jednego ulubionego.

6. Z czego czerpiesz inspirację?

-Praktycznie pomysły same przychodzą do głowy. Inspiracją jest praktycznie wszystko.

7. Co wolisz pisać: opowiadanie czy pamiętnik?

-Zdecydowanie opowiadania. ♥

8. Ulubiony aktor?

-Jest cała lista. Wypiszę tylko kilku.


  1. Aktorki:


  • Lily Collins
  • Maria Ehrich
  • Jennifer Aniston
  • Jennifer Lopez
  • Jenny McCarthy
  • Kristen Stewart


      2. Aktorzy:

  • Jannis Niewöhner
  • Daniel Radcliffe
  • Robert Pattinson
  • Adam Sandler


9. Do jakie postaci książkowej jesteś najbardziej podobna/ny z charakteru? (napisz z jakiej książki).

- Naprawdę nie umiem tego określić. Jestem kompletną mieszanką.

10. Wolisz popołudnie na powietrzu z książką czy pograć w siatkówkę? (jest ładna pogoda ☺).

- Czemu aż taki ciężki wybór??? Kocham to i to!!!!!!!!

11. Ekranizacja książki czy sama książka?

- To jeszcze zależy od książki, jaka ma być ekranizowana. Osobiście wolę ekranizację Harry’ego Pottera i Sagi Zmierzch od książek. Nie mam pojęcia, dlaczego, ale tak jest.



Moje pytania:


  1. Dlaczego założyłeś/łaś bloga?
  2. Jaki jest twój ulubiony film?
  3. Jaki jest twój ulubiony kolor?
  4. Z czym w życiu radzisz sobie najlepiej?
  5. Masz jakąś wadę?
  6. Co trzeba zrobić, abyś wyszła/edł z równowagi?
  7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
  8. Jaki jest twój ulubiony serial?
  9. Masz rodzeństwo?
  10. Jaki jest twój ulubiony kwiat?
  11. Masz jakiegoś pupila (zwierzę)?



                      Moje nominacje: 




                      środa, 15 kwietnia 2015

                      Rozdział 5


                      Przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj!!! Wybaczycie mi???




                      ~Anastazja~



                      - Chciałbym ci coś pokazać. - Mruknął z ustami przy mojej głowie.

                      Odchyliłam się lekko, tak aby pozostawać w jego objęciach.

                      - Niespodzianka? - Uniosłam jedną brew.

                      - Oczywiście. - Odparł, tak jak bym go uraziła. Wiedziałam, że udaje. - Przebież się, a ja poczekam na ciebie, na dole.

                      Pocałował mnie w czoło, wypuściła z objęć i podszedł do okna, które otworzył. Niespodziewanie znaki na jego łopatkach rozpromieniły złotym światłem i zaczęły się ukazywać piękne silne skrzydła. Na ich widok zapierało dech w piersiach. Chłopak, zanim wyleciał przez okno, odwrócił się do mnie i zadziornie uśmiechnął. Zachciało mi się śmiać.

                      Szybko przebrałam się w jasne dżinsy, bluzkę z krótkim rękawem i dżinsową kurteczkę z rękawami sięgający mi do łokci. Na stopy wciągnęłam białe tenisówki przed kostkę, z półki zgarnęłam komórkę i wsadziłam ją do tylnej kieszeni spodni.

                      W sumie to dobrze, że Ian dzisiaj wieczorem wyszedł. W końcu po tak długim czasie udało się go namówić na randkę. Gdyby się dowiedział lub przyłapał mnie, jak się wymykam o tej godzinie, miałabym przechlapane. Bardzo kocham wuja, ale ten bywa czasem strasznie nadopiekuńczy.

                      Wzdycham ciężko i wychodzę z pokoju. Kieruję się do salonu i chwytam klucze leżące na komodzie. Szybko wychodzę z domu i zamykam drzwi. Kieruję się w stronę samochodu Maxona. Jestem przekonana, że tam będzie i strasznie ciekawa, co on wykombinował.

                      Tak jak podejrzewałam, chłopak siedział w samochodzie. Na mój widok wysiadł z niego i obszedł maskę. Uśmiechnęłam się na ten widok.

                      - Co za dżentelmen.

                      - Bywają tacy. - Powiedział pewny siebie i z zadziornym uśmiechem.

                      Z uśmiechem usiadłam na przednim siedzeniu pasażera. Po kilku sekundach chłopak znalazł się obok mnie i nacisnął przycisk przy stacyjce, dzięki czemu samochód pobudził się do życia. Nacisnął pedał gazu i ruszyliśmy. Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu. Nie dawała mi spokoju, myśl o tej rzekomej niespodziance. Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać.

                      - Do kont jedziemy? - Nagle wypaliłam.

                      Maxon wykorzystał sytuację stania na światłach i spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem.

                      - Mam tylko nadzieję, że nie masz lęku wysokości. - Westchnęłam ciężko.

                      - Maxon? - Zaczęłam ostrożnie i niepewnie.

                      - Anastazjo?

                      On chyba nie da za wygraną. Cóż raz kozi śmierć.

                      - Co ty kombinujesz? - Spojrzałam na niego ostrożnie.

                      - No wiesz. - Wziął teatralny oddech. - To i owo. - Uśmiechnął się uroczo.

                      - Poważnie? - Przewróciłam oczami. - Choć mała wskazówka? - Zajęczałam.

                      Spojrzał na mnie dobitnie. Ten złoty odcień, jest taki głęboki. Czasem potrafi trochę onieśmielać. Choć wątpię w to, że się im dam. Lii od wieków próbuje zabić mnie wzrokiem. To i owo wyćwiczyłam.

                      - Już mówiłem, to ma być niespodzianka. - Chyba zaraz wyjdę z siebie. Wypada teraz wspomnieć o tym, że...

                      - Nie lubię niespodzianek. - Uśmiechnęłam się najsłodziej, jak tylko potrafiłam.

                      - Doprawdy? - Przytaknęłam zdecydowanie. - No cóż... - Już miałam nadzieję, że ulegnie. - Tą polubisz.

                      Zamurowało mnie.

                      - Serio? - Pokręciłam lekko głową. - Mówisz poważnie?

                      - Śmiertelnie poważnie Anastazjo.





                                                           ***




                      Maxon zatrzymał samochód na wzgórzu Los Angeles. Z tego miejsca jest wspaniały widok na miasto, a zwłaszcza nocą. Coś niebywałego. Niebo jest bezchmurne, księżyc jasno świeci, a migoczące gwiazdy dopełniają cały efekt. Po prostu mnie zatkało. Byłam tu już wcześniej po zmroku, ale nigdy nie było takiego efektu. Po prostu zapiera dech w piersiach. Mogłabym się wpatrywać w ten krajobraz godzinami.

                      - Wysiadasz? - Podskoczyłam na dźwięk głosu blondyna.

                      Dopiero teraz zorientowałam się, że stoi przy otwartych drzwiach z mojej strony. Wpatruje się we mnie. Moje serce przyspiesza akurat w tym samym momencie, gdy zawiał silniejszy wiatr. Szybko wysiadłam z Ferrari i zamknęłam za sobą drzwi.

                      Mój wzrok bez przerwy powracał do krajobrazu mieszczącego się przede mną.

                      - Coś nie tak? - Maxona głos wydaje się troskliwy. Spojrzałam na niego i leniwie się uśmiechnęłam.

                      - Nie.- Pokręciłam głową. - Po prostu... Byłam tu już kilka razy i żaden z nich nie miał takiego widoku. Jest tu przepięknie Maxonie.

                      - Cieszę się, że ci się podoba. Czyli niespodzianka udana?

                      - Owszem. - Po chwili dodałam. - Skąd wiedziałeś, że dziś tak tu będzie?

                      - Strzał na hibiu trafiu. - Przyznał się.

                      Zaczął podchodzić do mnie drapieżnym i pewnym krokiem. Żar, jaki od niego się wydostawał, powodował, iż moje serce przyspieszało i dudniło znacznie głośniej. Kiedy stanął przede mną, otulił mnie ramionami i szepną...

                      - To nie wszystko.

                      Spojrzałam na niego zdezorientowana. Po chwili poczułam mocny i chłodny powie, a zaraz potem jedyne czego mogłam się trzymać, to był ON! Unosiliśmy się w powietrzu. Nawet nie spostrzegłam się, kiedy ukazał skrzydła.

                      Nie wiem czemu, ale zaczęłam się bać. Do głowy napływały same czarne myśli i miałam wrażenie, iż zaraz spadnę. Minęło kilka sekund, nim to zwalczyłam. Było warto.

                      - Jak się podoba? - Głos Maxona ocucił mnie z zamyśleń.

                      Rozejrzałam się wokoło. Wyglądało to tak, jak byśmy mieli cały świat u swych stup. Niepewnie zarzuciłam mi ramiona na szyję. Dzięki czemu poczułam się znacznie pewniej. To jest niesamowite. Czuję się w jakimś stopniu wolna niczym ptak, ale również się boję.

                      - Tylko mnie nie wypuść. - Spojrzałam mu prosto w oczy.


                      - Nigdy. - Szepną.




                                                          ***



                       ~ Maxon~ 




                      Odwożąc Annę do domu, miałem wrażenie, że wszystko jest inne, że cały świat stał się znacznie wyraźniejszy. Nie mogłem pozbyć się uśmiechu, a zresztą ta kobieta siedząca obok też.

                      - Naprawdę nie miałeś innego pretekstu, aby... Włamać się do mojego pokoju? - Odwróciłem głowę w stronę brunetki. Kąciki jej ust lekko się uniosły.

                      - Nie rozumiem.

                      - Moje imię. - Oznajmiła.

                      - Co z nim. - Zmarszczyłem czoło. - Przecież jest piękne.

                      Westchnęła i pokręciłam lekko głową.

                      - Nie o to chodzi...

                      - Nadal nic nie rozumiem. - Wypowiedziałem, to zdanie powstrzymując wybuch śmiechu.

                      - Postanowiłeś sobie, ot, tak wlecieć do mojego pokoju, pod pretekstem, że nie znasz mojego imienia.

                      - Bo nie znałem. - Zacząłem się bronić.

                      - Jesteś pewien? - Powiedziała to w taki sposób, że zacząłem się zastanawiać.



                      ----------



                      Zaciągnąłem kaptur na głowę z nadzieją, że nikt mnie nie pozna. Wparowałem do restauracji i od razu zacząłem kierować się do stolika w kącie.

                      - Zamknięte. - Usłyszałem delikatny, kobiecy głos, na którego dźwięk chciałem się odwrócić, ale stłumiłem tę pokusę.

                      Postawiłem krzesło na podłodze i usiadłem, na nim próbując wtopić się w tło. Nagle zaczęła zbliżać się do mnie dziewczyna. Miała na sobie klasyczną granatową sukienkę przed kolano z białym fartuszkiem. Jej jasna cera i ciemne włosy opadające na jej ramiona spiralami dopełniają cały efekt. Dziewczyna stojąc przede mną, uśmiechnęła się uroczo i może trochę nieśmiało?

                      - Co podać? - Wydała z siebie anielski głos.

                      - Wystarczy kawa. - Odpowiedziałem, nie spoglądając, na nią. Nie chcę robić szumu i narażać się tym, iż mnie rozpozna.

                      Dziewczyna zaczęła kierować się do barku. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Wydaje się inna. Inna od wszystkich. Nawet się nie zorientowałem, kiedy wróciła z porcelanową filiżanką i dzbankiem kawy.

                      - Coś jeszcze?

                      Spojrzałem na dziewczynę. Zauważyłem w niej coś dziwnego. Czy to możliwe, że jest trochę onieśmielona?

                      - W sumie to przyszedłem tu w sprawie o pracę. - Odezwałem się po chwili namysłu.

                      - O, rozumiem. - Bąknęła. - W takim razie proszę za mną.

                      Uśmiechnąłem się do niej i wstałem. Przez moją nieuwagę kaptur zsunął się z mojej głowy. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna mnie nie rozpoznała! Czy to jest jakiś sens? Ona jest chyba pierwszą osobą, jaką zdążyłem poznać, która nie miała pojęcia, kim jestem. Zszokowało mnie to. Wyszczerzyłem zęby w uśmiech i ruszyłem za kelnerką. Po chwili znaleźliśmy się w niewielkim gabinecie. Brunetka podeszła do biurka i zaczęła w nim czegoś szukać.

                      - Usiądź. - Wskazała na krzesło stojące przed biurkiem. - To może trochę potrwać.

                      Wykonałem polecenie i kilka sekund później podała mi Kartkę papieru i długopis.

                      - Jeśli będziesz miał jakieś pytania to śmiało mów.

                      Zmarszczyłem brwi i odwróciłem kartkę. Zacząłem czytać pytania.

                      Imię i nazwisko: ...........................................
                      Data urodzenia: ...........................................

                      No nie to takie banalne pytania?! Od razu zacząłem na nie odpowiadać.

                      - Maxon!!!

                      Na dźwięk imienia i znajomy głos od razu wstałem z krzesła i wyszłem na korytarz. Nie myliłem się. Na korytarzu znajdował się Peter. Od razu do niego podeszłem.

                      - Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - Zaczął uważnie mnie oglądać, oglądać. - Nikt cię nie śledził?

                      - Nikt. Nie musisz się martwić. Wszystko jest w porządku Peter. - Nagle sobie o czymś przypomniałem. Odsunąłem się od ojczyma i ruszyłem do stojącej nie daleko dziewczyny.

                      Wydawała się zdumiona widokiem Archanioła. Cóż, pewnie niektórzy tak mają. Prawda?

                      - Dziękuj ci eee... - Zakłopotałem się. Jak mogłem nie znać jej imienia?

                      - Anastazja. ... Ale nie rozumiem, za co mi dziękujesz. - Jest taka urocza i słodka. Może dla niej to, że pozwoliła mi tu zostać to nic wielkiego, ale dla mnie wiele znaczy.

                      - Za wszystko. - Odparłem cicho i pocałowałem Anastazję w policzek.

                      Anastazja. Co za piękne imię. Dobra koleś daj na luz. Zaczynasz już świrować.



                      -----------



                      Czyli znałem jej imię. O czym ja wtedy myślałem? Dlaczego nie zapamiętałem! Zacząłem siebie karcić w myślach. Jestem kompletnym idiotą. Tyle godzin myślałem nad tym, jak może brzmieć, rozmyślałem o tej sytuacji, a tu proszę. Byłem zbyt głupi, aby je zapamiętać!

                      - Maxon. - Rozbrzmiał głos anioła. - Maxon! - Chyba ten anioł zaczął pstrykać przed moją twarzą palcami. Zachciało mi się śmiać.

                      - Mała, żyję. Nie musisz się o mnie tak martwić. - Uśmiechnąłem się do niej niczym niewiniątko.

                      - Bardzo zabawne.

                      - No raczej. - Wiedziałem, że próbuje powstrzymać wybuch śmiechu. - O i zwracam ci honor. Miałaś rację. - Dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie.

                      - No widzisz, a ty chciałeś się o to wykłócać... I nie jestem twoim skarbem! - Naskoczyła na mnie.

                      Już nie mogłem i musiałem wybuchnąć śmiechem. Po chwili Ana dołączyła do mnie. Śmiała się tak uroczo i niewinnie. Coś niesamowitego.

                      - No cóż Panie Blac. Ma pan zamiar tak stać na tych światłach, a może ruszmy do przodu?




                      Wiem, rozdział krótki, do bani, nudny i kompletnie nie wyszedł. :( Miałam go wczoraj dodać no ale cóż, się nie udało. : -/ 

                      Pamiętaj. Czytasz, komentuj! 

                      wtorek, 14 kwietnia 2015

                      Liebster Blog Award!!!

                      Jestem wdzięczna za tę nominację Nicol Kubek. To już druga nominacja w tak krótkim czasie. Po prostu nie wiem co powiedzieć. Naprawdę, dozgonnie dzięki. : -D



                      Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.


                      Pytania od Nicol Kubek:



                      1. Jakie kraje chętnie byś zwiedziła?
                      - Zdecydowanie Austrię i Węgry. ♥♥♥

                      2. Spodnie czy spódnica?
                      - To zależy. ; -D

                      3. Książki, a może pamiętnik? Po co sięgasz chętniej?
                      - Zdecydowanie książka.

                      4. Góry czy morze?
                      - Ciężki wybór. Nie umiem się zdecydować.

                      5. Kino czy film w domu?
                      - Jeśli film jest naprawdę dobry to kino.

                      6. Ulubiony kolor?
                      - Zdecydowanie czarny, fioletowy, czerwony, złoty i turkusowy.

                      7. Ulubiona roślina?
                      - Oooo!!! Trudny wybór. Uwielbiam Lilje, róże i wianowłostka królewska. Jest ich znacznie więcej, ale te moim zdaniem są najpiękniejsze.

                      8. Zdobisz zeszyty?
                      - Czasami. ; -)

                      9. Rysujesz sobie runy lub inne znamy na skórze?
                      - Bywają takie momenty. Kilka razy narysowałam sobie na ręce większość run. ♥♥♥

                      10. Ulubiona pora roku?
                      - Lato i wiosna. Trudno wybrać.

                      11. Jaki rodzaj muzyki słuchasz?
                      - Nie mam określonego gatunku. Słucham tego, co wpadnie mi w ucho.



                      Pytania ode mnie: 


                      1.  Jaki jest twój ulubiony blog, który czytasz?
                      2. Ile blogów prowadzisz?
                      3. Dlaczego ta tematyka bloga?
                      4. Dzień na świeżym powietrzu czy w domu?
                      5. Chciał/a byś aby na podstawie jakiej książki powstała ekranizacja?
                      6. Co cię najbardziej inspiruje?
                      7. Dobra komedia czy świetna książka?
                      8. Ulubiony gatunek literacki?
                      9. Biały czy czarny?
                      10. Jaką książkę najwięcej razy czytałeś/ łaś?
                      11. Co cię skłoniło do pisania?

                                          Moje nominacje: 



                                          1. http://welcome-to-city-of-angel.blogspot.com/
                                          2. http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.com/
                                          3. http://szczesliwaliczba.blogspot.com/
                                          4. http://malecszklanypantofelek.blogspot.com/
                                          5. http://wszystkokiedysupada.blogspot.com/
                                          6. http://nowe-zycie-clary-morgnstern.blogspot.com/
                                          7. http://daryaniolamilosctowszystkocomamy.blogspot.com/
                                          8. http://miasto-walki.blogspot.com/
                                          9. http://daryaniola-innahistoria.blogspot.com/
                                          10. http://sin-inne-zycie.blogspot.com/
                                          11. http://zazakretemas.blogspot.com/



                                          PS. Rozdział pojawi się dziś lub jutro. Jeszcze zobaczę jak się wyrobię. 


                                          niedziela, 12 kwietnia 2015

                                          Info!!!!

                                          Po pierwsze: 

                                          Jestem w trakcie pisania następnego rozdziału. Myślę, że wam się spodoba. : -)

                                          Po drugie:

                                          Ta informacja jest bardziej skierowana do osób, które przeczytały Sagę Szeptem.
                                          Jakiś czas temu znalazłam, bloga o DA i Sadze Szeptem. ♥♥♥ Jest tam zamieszczony jeden i tylko jeden rozdział (oraz mały dodatek), ale według mnie jest wart uwagi. Przynajmniej ja tak sądzę.

                                          Oto link:
                                          http://szeptem-o-darach-aniola.blogspot.com/search/label/Opowiadanie%20Szeptem.

                                          * Są też na tym blogu dwa rozdziały, które są kontynuacją DA. Turlałam się po ziemi, jak je czytałam. : -D

                                          Link:
                                          http://szeptem-o-darach-aniola.blogspot.com/search/label/Opowiadania%20-%20Dary%20Anio%C5%82a

                                          czwartek, 9 kwietnia 2015

                                          Rozdział 4





                                          WOW! To jest 2 rozdział tego dnia!!! 
                                          Ten rozdział dedykuje wszystkim zniecierpliwionym wiercipiętom, które komentują i nie. ; -D
                                          Proszę tylko nie płaczcie, że NEXT będzie zapewne w przyszłym tygodniu. 
                                          Proszę każdą osobę, która przeczyta ten rozdział o pozostawienie komentarza. 

                                          PS. Wiem, że jet tu więcej błędów niż w poprzednim rozdziale. Uprzedzam pisałam na szybko i w połowie śpiąc. 




                                          ~Anastazja~



                                          - Muszę to zrobić. - Wydał z siebie głos, niewiele głośniejszy od szeptu.

                                          Popatrzyłam na niego zdezorientowana. Rozsądek wołał WIEJ, ale serce temu zaprzeczało. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi.


                                          Niespodziewanie chwyci moją twarz w obie dłonie, a ja wstrzymałam oddech, nie wiedząc czego się spodziewać. Przesunął kciuki po moich wargach i gwałtownie, a zarazem delikatnie pocałował. Nie wierzę! Poczułam coś dziwnego w brzuchu. Coś w rodzaju motylków. To takie niesamowite uczucie. Odwzajemniłam pocałunek i zarzuciłam mu ręce na szyję. Maxon przesunął jedną rękę po moich plecach, a druga znalazła się na mojej szyi. Już wiedziałam, że on tu naprawdę stoi i ... WOW!!!

                                          Nagle oderwaliśmy się od siebie na dźwięk stuków obcasów na korytarzu. Odwróciłam się w stronę drzwi, które zaczęły się otwierać. W jednym momencie poczułam powiew chłodnego wiatru. W drzwiach stanęła Lija. Odetchnęłam z ulgą, kiedy ją zobaczyłam. No cóż wiedziałam, że Maxon zniknął. W sumie to dobrze. Przy Lii... Wolę nie myśleć co by zrobiła na jego widok.

                                          Odetchnęłam z ulgą na jej widok.

                                          - Hej! - Zamknęła za sobą ostrożnie drzwi. - Głodna?

                                          - Może. - Spojrzałam się na nią podejrzanie. Co ona znów kombinuje?

                                          Uśmiechnęła się i wyciągnęła za pleców opakowanie z jakimś napojem. Wzięła słomkę do ust i się napiła.

                                          -Ty to robisz specjalnie? - Dziewczyna uśmiechnęła się chytrze.

                                          - Może. - Odpowiedziała zadziornie. Obie wybuchłyśmy śmiechem.


                                          - Aaaa! - Pisnęła blondynka. - Zaraz pójdzie mi nosem! - Jeszcze bardziej się roześmiałam.



                                          ~Maxon~



                                          Pocałowałem ją! Ona mnie nie odepchnęła! Nadal nie mogę w to uwierzyć. Nadal siedzę w swoim samochodzie przed domem i nie mogę się przestać uśmiechać. Dlaczego ktoś nam musiał przerwać!!! Przyrzekam, że jeszcze dziś ją znów zobaczę. Muszę to zrobić. Od kont ją zobaczyłem po raz pierwszy, nie mogę przestać o niej myśleć. Widzę ją wszędzie. Gdziekolwiek nie spojrzę, tam jest ona. Kiedy zamykam oczy, również. Czy to możliwe, że ja się niej...

                                          - Maxon!? - Zawołała mama, pukając w szybę drzwi od strony kierowcy.

                                          Wziąłem głęboki oddech i spuściłem szybę.

                                          - Coś się stało?

                                          - Nie. Tylko siedzisz tu prawie drugą godzinę. - Westchnęła. - Może wejdziesz do domu? - Zaproponowała.

                                          Potrząsłem głową i odpaliłem pojazd. Wyjechałem z posesji i ruszyłem przed siebie. Krążyłem po mieście kilka godzin, aż się zatrzymałem. Dopiero po kilku minutach zorientowałem się, gdzie jestem.



                                          ~Anastazja~



                                          Właśnie przewracałam się ponownie na łóżku. W ogóle nie mogę zasnąć. Czemu jak zamykam oczy, widzę JEGO? Dlaczego, kiedy dotykam swoich warg, czuje jego wargi, smak i zapach. Nie rozumiem, co się zemną dzieje. Zwykle po piątkowym popołudniu jestem padnięta i niczego nie czuję, ale tym razem jest zupełnie inaczej. Dzisiaj mam wrażenie, jak bym mogła zrobić wszystko.

                                          Przekręcam głowę i spoglądam na zegarek. 22:22. Ktoś mnie kocha. Uśmiechnęłam się pod nosem. Może jednak...

                                          Nagle poczułam podmuch wiatru. Nie pamiętam, abym otwierała okno. Niechętnie wstaję i je zamykam. Stojąc przodem do szyby czuję na plecach ciarki. Już wiem, co się dzieje. Kontem oka jeszcze dostrzegłam wiśniowe Ferrari.

                                          - Wiesz, że są drzwi? - Mruknęłam się odwracając.


                                          - Ale wygodniejsze okno. - Maxon wyłonił się z zaciemnionego kąta. Na jego ustach widniał ogromny uśmiech.

                                          Chłopak zaczął podchodzić do mnie coraz bliżej. Zatrzymał się, dopiero gdy był wystarczająco blisko. Z tego miejsca spokojnie mógłby się nachylić i ponownie złączyć nasze wargi. Nie ukrywajmy prawdy. Chciałam tego cały czas. Chciałam tego od momentu, kiedy go po raz pierwszy ujrzałam.

                                          - Dlaczego tu się zjawiłeś? - Spojrzałam w jego piękne oczy, oczy przenikające złotem.

                                          Poczułam, jak moje serce przyspiesza. Tak jak za każdym razem, kiedy go widzę. Chłopak wyciągnął rękę i dotknął mojego policzka. Od razu lekko się uśmiechnęłam.

                                          - Więc? - Muszę wiedzieć.

                                          Maxon wziął głęboki oddech.

                                          - Nie znam imienia dziewczyny, o której nie mogę zapomnieć. - Uśmiechnęłam się szerzej. - Może mi w tym pomożesz?

                                          Mruknęłam, zmarszczyłam brwi i pokiwałam głową. Cały efekt w zamierzeniu miał wyjść teatralnie.

                                          - Anastazja. - Odpowiedziałam na jego pytanie, głosem niewiele głośniejszym od szeptu. - Ana. - Dodałam po chwili.

                                          Chłopak uśmiechnął się do mnie, ukazują rząd, śnieżno białych zębów. Wydawał się taki idealny.

                                          - Anastazja. - Powtórzył miętko.

                                          - Wystarczy Ana.

                                          Maxon cicho zachichotał, podniósł mnie i okręcił się wokół własnej osi. Pisnęłam bardziej z zaskoczenia niż strachu. W końcu puścił mnie i do siebie przytulił. Poczułam się niewiarygodnie bezpiecznie w jego ramionach. Wtuliłam się w niego, jednocześnie ogrzewając się ciepłem, które od niego promieniuje. Staliśmy tak przez kilka dobrych minut. Czułam i słyszałam, jego przyspieszone serce.

                                          - Chciałbym ci coś pokazać. - Mruknął z ustami przy mojej głowie.

                                          Odchyliłam się lekko, tak aby pozostawać w jego objęciach.

                                          - Niespodzianka? - Uniosłam jedną brew.

                                          - Oczywiście. - Odparł, tak jak bym go uraziła. Wiedziałam, że udaje. - Przebież się, a ja poczekam na ciebie, na dole.




                                          Pamiętaj. Czytasz, komentuj! 

                                          PS2. Zauważyliście, że ten rozdział jest znaczni krótszy niż zwykle?
                                          Szablon by Katrina