Ten rozdział jest dla wszystkich czytelników. Dziękuję wam, że nie opuściliście mnie przez ten czas. Od razu wyjaśnienie. Przez dłuższy czas w domu nie miałam internetu. Rozdział na drugim blogu dodałam cudem. Cóż, mam nadzieję, że wszystko będzie okey, bo mam pomysł na kolejny rozdział. Spodziewajcie się go o każdej porze dnia lub nocy.
~ Maxon~
Już od dobrych kilku godzin nie mogę zasnąć. Ciągle myślę, tylko o niej. Ale dlaczego? Co się ze mną dzieje? Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Wiem jedno. Muszę ją znów zobaczyć. Zerknąłem kontem oka na zegarek.05:50. Westchnąłem ciężko. Dlaczego tak na mnie podziałała?
W poszukiwaniu pilota macałem ręką łóżko. W końcu udało mi się go znaleźć. Przyciskam przycisk i telewizor, automatycznie się włącza. Na ekranie pojawia się powtórka z wczorajszego wieczora.
- Co się wczoraj działo z Maxonem Blacem? - Zaczęła prezenterka. - Podobno dzisiaj nie pojawił się na wieczornym treningu odbywającym się w HA. Od wyjścia z klubu „Prawie 21” nigdzie nie został zarejestrowany przez żadnego z paraparez. Dopiero kilka godzin później wrócił do swojej rezydencji. Nikt nic nie... - Miałem dość tego i przełączyłem kanał. Tym razem padło na lokalne wiadomości.
- ... Znaleziono uczłowieczoną Anielicę. Została znaleziona wczorajszego wieczora przez detektywa Majkrołwsa i funkcjonariusza Lewisa. Mężczyźni współpracują z HA...
Zacząłem przełączać kanały. Nic nie znalazłem. Wyłączyłem TO pudło i rzuciłem pilota na podłogę.
Z jękiem rzuciłem się na bok i nakryłem głowę poduszką. Zamknąłem oczy z nadzieją, że uda mi się zasnąć.
~Anastazja~
Właśnie siedziałam na lekcji historii i myślałam, że zaraz zwariuje. Oczywiście tematem były Anioły! To robi się chore. Biorę głęboki oddech i nagle zamieram.
W jednym momencie znalazłam się w innym miejscu. Dokładnie to była pracownia chemiczna. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydusić żadnego słowa. To było takie dziwne, jedyne co mogłam zrobić to obserwować, jak pani Hrdley włącza palnik, a substancja podgrzewana wybucha. Moje serce przyspieszyło. W jednym momencie wszystko wróciło do normy. Nie wiem, co to było, ale na pewno coś to oznacza.
Nagle naszło mnie przeczucie, zerwałam się z krzesła i mimo protestów nauczyciela, popędziłam w stronę pracowni chemicznej. W padłam do sali i od razu ruszyłam do biurka. Nie bacząc na sprzeciwy i okrzyki zdziwienia, ruchem ręki strąciłam palnik ze stolika i niechybnie wylądowałam na nauczycielce.
Z hukiem w padł do pomieszczenia mój wychowawca, z którym wcześniej miałam lekcje. Pospiesznie wstałam z pani Hordley, a mężczyzna podbiegła do nas. Mnie lekko odepchnął oraz pomógł kobiecie wstać.
W klasie panowała grobowa cisza. Wszyscy pierwszoklasiści przyglądali się nam uważnie.
Wychowawca zbliżył się do mnie i...
- Masz szczęście, że dyrektor Min dziś wyszła wcześniej... - Przerwał na chwilę i pogrążył się w myślach. - Zostaniesz dziś po lekcjach. - Oznajmił i podał mi żółtą karteczkę. Nie mam pojęcia, z kont ją wziął.
Wzięłam głęboki oddech. Dlaczego ja?! Dlaczego zawsze ja?! Spuściłam wzrok. Nie umiałam ponownie spojrzeć w oczy pedagoga. Ręce zaczęły mi się lekko i ledwie zauważalnie trząść, a serce gwałtownie przyspieszać.
Znów to się stało. Znów wyobraźnia zaczęła płatać mi figle. Od zawsze widzę takie rzeczy, ale od kont zaczęły się zbliżać wielkimi krokami moje osiemnaste urodziny, nasiliło się to. Przez to cały czas robię podobne wyskoki. Według Lii, kilka razy uratowała mnie przed wpadnięciem pod samochód. Jednak, jedyne co pamiętam to mocne pociągnięcie i widok przejeżdżającego przed moim nosem pojazdu.
***
Reszta dnia minęła dość spokojnie. Byłam dość zdenerwowana przez tą całą sytuacje, zostawania po lekcjach, ale no cóż. Bywa. Przynajmniej będę miała czas na odrobienie lekcji.
Podskoczyłam do góry na dźwięk dzwonka oznaczającego koniec lekcji. Wszyscy od razu zerwali się z miejsc, zgarnęli swoje rzeczy i wybiegli najpierw z klasy, a następnie ze szkoły. Ja natomiast opuściłam klasę powolnym, leniwym krokiem. Nigdzie mi się nie spieszy.
Korytarze opustoszały. Słychać nawet było brzdęki migającej lampy. To takie dziwne. Nigdy nie musiałam zostawać po szkole, a tym bardziej w piątek!
Podeszłam do szafki i wrzuciłam do niej niepotrzebne rzeczy. Chwyciłam kilka zeszytów i długopis, kiedy drzwi głównego wejścia się otworzyły i zawiał chłodny oraz silny wiatr. Czasem tak bywa, ale to tylko czasem. Poczułam, jak przechodzą mnie dreszcze.
Z ciekawością zerknęłam w tamtą stronę i zamarłam.
ON tam stał. Był taki piękny. Włosy lekko roztargnione, obcisła czarna koszulka i dżinsy trzymające się na biodrach. Wydawał się taki swobodny, lecz to mogły być tylko pozory. Jego wzrok bezpośrednio był utkwiony we mnie. Nic nie dało się z niego wyczytać. To była kompletna mieszanina. W jednym momencie napadła mnie myśl, że to tylko jakieś kolejne zwidy.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy nagle...
- Tu jesteś Anastazjo. - Rozbrzmiał donośny, męski głos.
Odwróciłam się przodem do pana Jonkinsa. Mężczyzna jest wysokim szczupłym szatynem o szarych, dużych oczach. Według mojej drogiej przyjaciółeczki to „MEGA CIACHO!". Według mnie to miły facet. Czasem żałuję, że jest tu tylko na zastępstwo.
- Coś się stało? Zgłosić się na odsiadkę ma dopiero za... - Zerknęłam na duży zegar wiszący na ścianie. - Pięć minut. - Dodałam szybko.
- Bardzo zabawne. - Teatralnie się uśmiechnął i przewrócił oczami. Normalnie jak na Angielskim jak ktoś coś palnie. - Za pięć minut w sali 303. - Powiedział i ruszył do przodu. - Będzie zabawnie. - Rzucił przed ramię.
Jakim cudem on GO nie zauważył? Niepewnie i powoli się odwróciłam w stronę drzwi. Maxon zniknął! Czyli jednak miałam jakieś urojenia. Chociaż... przy drzwiach leża suche liście. Nie to nie możliwe. Potrząsnęłam głową.
-Mam tylko jakieś chore urojenia. To już minęło. - Zaczęłam sobie mamrotać. - Wcale go u nie było.
Ruszyłam do wąskiej sali. Kiedy tam dotarłam, zatrzymałam się pod drzwiami i delikatnie zapukałam. Zero odzewu. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi. Sala okazała się pusta.
No oczywiście. Czego ja się spodziewałam? Pewnie będzie tak jak zawsze w kozie. Nauczyciel wpadnie dwa razy na kilka minut, aby sprawdzić, czy żałujesz za swoje grzechy. Na tę myśl, uśmiechnęłam się pod nosem.
Położyłam swoje rzeczy na najbliższej ławce. Znów poczułam powiew wiatru i te dreszcze na plecach.
Niepewnie odwróciłam się w stronę okna i ujrzałam Maxona! To nie może być ON! Serce zaczęło walić mi jak opętane, a dłonie lekko pocić. Co się ze mną dzieje? Nigdy tak się nie czułam.
- Co ty tutaj robisz?! - Wybuchnęłam, zapewne zaskakując nas oboje.
Chłopak jak by nigdy nic, zaczął się do mnie zbliżać. Podczas tych paru kroków, jego skrzydła zaczęły znikać. Z jego łopatek ukazało się złote światło i po skrzydłach nie został ślad.
- Muszę to zrobić. - Wydał z siebie głos, niewiele głośniejszy od szeptu.
Wiem, wiem!!! Macie ochotę mnie udusić. Sądzę, że to marne wytłumaczenie, ale rozdział wydawał się dłuższy na kartce papieru. : -D
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
PS. Wiem i przepraszam za liczne błędy.
AAAAA DODAŁAŚ <3 <3 NAAREŚCIE <3 3 Rozdział booski, nieziemski *.* Jestem baardzo ciekawa co będzie daalej...co miał na myśli Maxon i czy to serio był on xd :3 Dawaj szybko neexta !!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHahaha jest super!:) czekam na nextas;D może dzisiaj?:*
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze. Myślałam że zwariuje!!!!!!
OdpowiedzUsuńBez nowych rozdziałów czuje się jak bez ręki! Chyba oszalałam!
A tak w ogóle, rozdział bomba. Ciekawi mnie, co chce zrobić Maxon? ☺
błagam dodaj dzisiaj next chociaż jedną trzecią rozdziału a jeśli nie dzisiaj to przyrzeknij na anioła i wszystko co tam może być że dodasz jutro muszę wiedzieć co musi zrobić maxon uwielbiam twojego bloga czekam na next za godzinę nie za wiedz nas !!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDaj nexta!!!!!!!!!!!! I nie przerywaj w takim momencie!!!! Rozdział MEGA super ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńA wrescie!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy NEXT?
W takim momencie?! Proszę cię. Nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuń