sobota, 21 marca 2015

Rozdział 2



~Anastazja~




Właśnie zaczynałam wszystko ogarniać, podnosić krzesła, zbierać naczynia i właśnie miałam zacząć zamiatać, kiedy do restauracji wpadł jakiś chłopak z kapturem naciągniętym na głowę. Nie mogłam dostrzec jego twarzy.

- Zamknięte. - Wypaliłam.

Chłopak nie zareagował na moje słowa. Jak by nigdy nic usiadł przy dwuosobowym stoliku w kącie. Z jakiegoś powodu był bardzo ostrożny. Wydawał się tajemniczy. Wyciągnęłam za lady notesik i długopis. Zobaczyłam, że w kuchni światło lekko przygasło, a ze środka nie wydostają się żadne dźwięki.

Pamiętam, jak miałam sześć lat i biegałam tu wokoło. Wujek mnie łapał i inni pracownicy. Nauczyłam się właśnie tu jeździć na rowerze i rolkach. Pamiętam jak tu po raz pierwszy, przyszłam z mamą. Miało to miejsce w dniu jej śmierci. Razem z ojcem tego wieczora wybrali się na kolacje i już z niej nie wrócili. Nie znaleziono ciał, ale samochód był cały spalony. Policja powiedziała, że zapewnię, zostali spaleni. Pamiętam bezsenne noce, które całe przepłakiwałam i miałam nadzieje, że wrócą, że to był tylko zły sen.

Podeszłam do chłopaka, który wyglądał, jak by chciał wtopić się w tło. Muszę przyznać, że to urocze. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok.

- Co podać?

- Wystarczy kawa. - Odpowiedział, ważąc każde słowo.

Wydaje się jak by, się czegoś bał. W ogóle na mnie nie spojrzał. Poczułam w środku coś dziwnego.

Zaczęłam odchodzić i kierować się do barku. Po drodze zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Właśnie wybiła 20:45. Dziś wyjątkowo zamknięto wcześniej. Ian niestety nie powiedział dlaczego. Wzruszyłam delikatnie ramionami. Kiedy doszłam na miejsce, nalałam kawy do białego porcelanowego kubka. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Z kubkiem i dzbankiem napoju zaczęłam kierować się do klienta. Chłopak bez przerwy mnie uważnie obserwował. Podchodzę do stolika i stawiam jego zamówienie na stole.

- Coś jeszcze?

W końcu odważył się na mnie spojrzeć. Udało mi się ujrzeć jego złote oczy. Widać w nich zdziwienie i nadzieję. To takie dziwne. Jeszcze nikt tak na mnie nie patrzył. Poczułam, jak przechodzą mnie dreszcze.

- W sumie to przyszedłem tu w sprawie o pracę. - Odezwał się po chwili namysłu.

- O, rozumiem. - Bąknęłam. - W takim razie proszę za mną.

Chłopak lekko się uśmiechnął i wstał z gracją. Nagle z jego głowy spadł kaptur, ukazując piękną twarz i blond włosy. Wydaje się znajomy, ale z kąt? Nagle zrobił zaskoczoną minę i lekko się uśmiechnął, dzięki czemu stał się o wiele przystojniejszy. Wyglądał niczym grecki bóg. Ruszyliśmy w stronę gabinetu wuja. Pomieszczenie to jest niewielkie, ale za to dość przestronne. Obok biurkiem stojącego przy przed dużym oknem jest oprawiona kopia naszego drzewa genealogicznego. Oczywiście na nim widnieję. Podeszłam do biurka i zaczęłam grzebać w szafce, szukając odpowiedniego dokumentu.

- Usiądź. - Wskazałam na krzesło stojące przed biurkiem. - To może trochę potrwać.

Chłopak skinął głową i wykonał moje polecenie. Cały czas wydawał się zaskoczony albo zdumiony. Czy to nie, to samo? Podałam mu aplikację do wypełnienia oraz długopis.

- Jeśli będziesz miał jakieś pytania to śmiało mów.

W momencie, kiedy przybliżył długopis do kartki papieru rozbrzmiała wesoła melodia, a za drzwiami rozbrzmiał męski głos.

- Maxon!!!

Chłopak od razu wstał i wyszedł na korytarz. Ruszyłam za nim. Blondyn stał przed Archaniołem Peterem Blacem. Zamurowało mnie na sam jego widok. Nie dawno w szkole na historii mieliśmy o Archaniołach, między innymi o nim.

- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - Zaczął oglądać uważnie chłopaka. - Nikt cię nie śledził?

- Nikt. Nie musisz się martwić. Wszystko jest w porządku Pete. - Chłopak odsunął się delikatnie od mężczyzny i podszedł do mnie.

- Dziękuj ci eee... - Zakłopotał się.

- Anastazja. ... Ale nie rozumiem, za co mi dziękujesz.

- Za wszystko. - Odpowiedział krótko, nachylił się i pocałował mnie w policzek.

Uśmiechnęłam się słabo do niego. Bez przerwy mam wrażenie, że skądś go znam. Tylko zostaje pytanie skąd? Chłopak wraz z Archaniołem zaczął kierować się do wyjścia, mówiąc coś niezrozumiałego dla mnie. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się, aby skierować się ponownie do gabinetu. Podedrze znów przeszły mnie dreszcze takie same, gdy blondyn po raz pierwszy na mnie spojrzał. Będąc w gabinecie wuja, wzięłam do ręki aplikację, którą zaczął wypełniać nieznajomy.

Imię i nazwisko: Maxon Godspeed
Data urodzenia: 06.07. 1997 r.

Tylko tyle zdążył wypełnić. Przynajmniej znam jego imię. Maxon. Przynajmniej tyle.

Wróciłam do sprzątania restauracji. Bez przerwy myślałam o blondynie, o Maxonie. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogłam wyrzucić z głowy jego złotych, tajemniczych oczu, tego spojrzenia i wrażenia, że skądś go znam. Ta myśl nie dawała mi ani krzty spokoju.



                                ***



Wieczorem przyszła do mnie Lija. Maiłyśmy oglądać wywiad z Maxonem Blacem na ANN. W sumie to mnie do tego zmusiła. Nie interesują mnie Anioły w przeciwieństwie do Lii. Moja przyjaciółka ma obsesję, która daje o sobie znać na każdym kroku. Miałam do wyboru: obejrzenie z nią tego programu lub jęczenie do końca życia nad uchem. Wybór był prosty. Przecież przeżyje te kilka minut, a przy okazji spędzę trochę czasu z przyjaciółką.

- Anna, ogarnij się! Zaraz się zacznie! - Ta dziewczyna to wulkan energii.

Właśnie byłam w kuchni i robiłam popcorn, ale wszystko idealnie słyszałam. Jak na zawołanie usłyszałam głos dziennikarki oraz piski szczęścia Lii. Od razu przewróciłam oczami.

- Jest z nami Maxon Blac i jego sławne skrzydła, Anioł, o którym wszyscy mówią. - Głos kobiety był delikatny, niczym muśniecie wiatru. - Dzieli cię kilka dni od zostaniem najmłodszym Aniołem Stróżem wszech czasów. Co czujesz?

- Czekałem na to tak długo, że nie pamiętam, kiedy właściwie zacząłem. - Zaczął Maxon. - Często śniłem o bożym pierścieniu.

- Masz pomysł, kto będzie twoim pierwszym Protegowanym? Oglądają nas dzisiaj tysiące dziewczyn, które mają na to nadzieję.

- Jak wiesz, to nie zależy ode mnie. Archaniołowie przypisują mi Protegowanego, a moją pracą będzie jego chronić.

Popcorn w mikrofalówce zaczął strzelać. Słychać było każdy wystrzał, ale nadal wyraźnie słyszałam wywiad, mimo że nic nie widziałam.

- I, jak prawdopodobnie wiesz, William Wajter, lider Francuskiej Obrony Ludzkości, został zwolniony z więzienia dwa di temu. Groził już Aniołom na filmikach w internecie, a na jednym z nich również tobie. Co o tym sądzisz?

- Szczerze mówiąc, jeśli martwilibyśmy się przez każdego kretyna z kamerą, który umieszcza filmiki w Internecie, i tym, co mówi, nie byśmy mieli zbyt wiele czasu na inne sprawy, prawda?

Mikrofala wydała z siebie, dźwięk oznajmiając, że popcorn jest już gotowy. Wyciągnęłam z niej miskę i ruszyłam do salonu. Lii siedziała na podłodze, opierając się plecami o kanapę.

- Rozumiem. - Zerknęłam na ekran telewizora i zobaczyłam jak jakaś kobieta, spogląda na notatki. - Bądźmy szczerzy, Maxon, dobrze? Jaka jest najlepsza część bycia Aniołem? Styl życia? Imprezy? Sława? Która jest twoja ulubiona?

Nagle zamarłam na ekran telewizora, a miska wypadła mi z rąk, rozbijając się na podłodze. Na ekranie pojawił się ten blondyn. Teraz zorientowałam, się skąd go znałam. To Maxon Blac. Najsłynniejszy Anioł świata...

- Anna! O mój Boże!- ledwie zauważyłam jak Lii się zerwała z podłogi i popędziła do mnie. Zaczęła coś mówić, ale nie słyszałam co. Jedynie, na czym mogłam się skupić to telewizor i słuchanie dalszych wypowiedzi.

- Po prostu mieć szansę. - Kontynuował blondyn po namyśle.

- Co to znaczy? - Zaintrygowała się kobieta.

- Szansę zostanie bohaterem.- Odparł po prostu Maxon.

Włączyły się reklamy, a ja poczułam, jak ktoś mną potrząsa. Nagle ocknęłam się i spojrzałam na przyjaciółkę. Dziewczyny wzrok był bezpośrednio skoncentrowany na mnie i lekko przerażony.

- Anna, usiądź. - Poleciła stanowczo.

Po sekundzie siedziałam na kanapie, wpatrując się w pustą przestrzeń. Nie wiem, z jakiego powodu poczułam się w środku oszukana. Ale z jakiego powodu? Przecież każdy wiedział, kim on jest, a ja go ledwie co kojarzyłam, a nawet i nie. Znów pojawił mi się przed oczami jego obraz, tego, jak wpadł do restauracji, tego, jak usiadł kącie, tego, jak na mnie spojrzał. Ukazał mi się obraz, gdy zobaczyłam go bez kaptura. Jego złote oczy i jasne włosy. Jego nieśmiały uśmiech, a w uszach zabrzmiał jego głos. Co się ze mną dzieje?

- Dobra powiesz i o co chodzi? - To dobry pomysł, aby jej o tym mówić? Coś mi mówi, abym siedziała cicho.

- Nic mi nie jest. - Oznajmiłam krótko, doprowadzając się do porządku. - Po prostu jestem zmęczona. - Oznajmiłam i wyszłam z salonu.

Pierwszy raz ją okłamałam i czuję się z tym okropnie. Wiem, że będę miała wyrzuty. Chciałam jej powiedzieć wszystko, lecz cichutki głosik mi mówił „NIE” i to stanowcze. Postanowiłam się pod nim ugiąć i siedzieć cicho. Moje myśli wciąż zakrzątał ten Anioł, tylko dlaczego? CO się ze mną dzieje?



                              ***



~Maxon~



Peter nie chciał mi noc powiedzieć. Przez cały czas wymigiwał się od odpowiedzi na moje pytania. Odpowiadał: „To nic takiego”.„Nic wielkiego się nie stało.” i „Nie musisz się niczym przejmować.". To było takie wkurzające! Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie. Jedyne co mnie uspokajało to myśl o tej brunetce. Nie wierzę, że mnie nie rozpoznała. To było coś nowego. Ona jest inna, inna niż wszystkie, jakie do tej pory spotkałem. Nie obchodziło jej, kim jestem, a nawet mam wrażenie, że nie wiedziała, kim jestem.

- Stary, co ci jest? - Odezwał się Edde.

Zastałem przyjaciela w salonie z moją młodszą siostrą się przekomarzających. Jest dla niej jak drugi mniej super brat, który tak jak ja nie potrafi jej odmówić niczego, a zwłaszcza jak zrobi oczka szczeniaczka i spowoduje, iż jej dolna warga zacznie drżeć. Bywa to zabawne, ale się nie da nie ugiąć. Jest to po prostu nie możliwe.

Edde to wysoki brunet o kasztanowych oczach i jasnej cerze. Znamy się praktycznie od zawsze. Zawsze mnie zbiera w do kupy.

- Dobra koleś. - Zaczął do mnie podchodzić. - Jesteś chory albo coś brałeś. Innego wytłumaczenia na to nie widzę.

- A niby na co? No bo wiesz, status natrętnego cymbała do ciebie idealnie pasuje.

- Mam się obrazić? - Zrobił teatralną minę, oburzonej dziewczynki.

- Tak. - Szepnąłem.

- Drogie panie wiecie, że kradniecie mój imicz? - Odwróciłem głowę i zobaczyłem Mię stojącą w progu drzwi z krzyżowanymi rękami.

- Zabolało. - Oznajmiłem, kładąc dłoń na sercu i przechylając się lekko do tyłu.

Mia się roześmiała. Przypomniał mi się uśmiech dziewczyny z restauracji. Nawet nie wiem jak ma na imię. Ale bez przerwy widzę jej uśmiech i ciemne oczy. Słyszę jej delikatny i melodyjny głos.

Zmrużyłem oczy i przełożyłem siostrę przez ramię. Dziewczyna zaczęła piszczeć i walić mnie po plecach. Po kilku krokach zatrzymałem się i zacząłem szybko się kręcić. Minęła sekunda, nim rzuciłem ją na moje łózko.



                                 ***



~W tym samym czasie~

- Joł, znalazłem! - Krzyknął funkcjonariusz, wyłaniając się z zaułka.

Detektyw szybko podbiegł do mężczyzny. W zaułku ujrzał parę dużych skrzydeł, które powoli ciemniały, a obok nich leżącą bladą kobietę o ognistych włosach.

- Nie żyje. - Wymamrotał funkcjonariusz.- Zgon nastąpił około dwunasta godzin temu. Skrzydła nie wiem jak, ale zostały odcięte lub odrąbane.

- Zawiadomię HHA.

- To nie wszystko. - Dodała Sajmon. - Żadem z mieszkańców tutejszych mieszkań nic nie słyszał. Zastanawia mnie to. Przecież zapewne ta Anielica wydzierałaby się wniebogłosy. Albo ten gościu jest tak dobry lub dziewczyna została tu przeniesiona.



                                  ***



~Maxon~



Od powrotu gryzę się nie tylko, z tym że ją wszędzie widzę, ale i również brak mi wyjaśnień. Skierowałem się do gabinetu ojczyma, który mieści się na parterze. Wparowałem do środka bez pukania. Pomieszczenie jest duże i nowocześnie urządzone. Peter siedział za szklanym biurkiem i przeglądał papiery.

- Musimy porozmawiać. - Oznajmiłem i podeszłem do krzesła przed biurkiem, po czym na nim usiadłem.

Peter odłożył dokumenty i na mnie spojrzał. Jego wzrok stał się przenikliwy. Poczułem się jak małe dziecko, które coś nabroiło, a rodzic jest za to zły. Mężczyzna się wyprostował i ułożył kartki na brzegu biurka.

- Słucham. - Powiedział krótko.

- Chcę wiedzieć, dlaczego kazałeś mi się ukryć i nie muszę wiedzieć, skąd wiedziałeś, gdzie jestem, bo to oczywiste, ale dlaczego miałem nie wracać do domu?

- Zapewne, jak wiesz William Wajter, wrócił. Znaleziono kilkoro uczłowieczonych aniołów. Nie chcemy tych informacji publikować, dla bezpieczeństwa ludzi, jak i Aniołów. - Nie sądziłem, że mi odpowie, a jednak! - Sądzę, że już widziałeś filmik w internecie z groźbami skierowanymi do ciebie.

- Owszem, widziałem, ale nadal nie rozumiem. - Zmarszczyłem czoło i zacząłem się w niego wpatrywać.

- William Wajter, uczłowiecza ofiary ze swoich nagrań. Jedną z nich jesteś ty. Proszę synu bądź ostrożny. Ten Anioł jest nie obliczalny. Niestety nie możemy go namierzyć. Robimy co w naszej mocy...

Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Ten idiota poluje na mnie. Po prostu przeszedł mnie szok. Serce zaczęło walić jak oszalałe, a do głowy nachodzą same czarne myśli.



                                ***



Już od pół godziny stoję na balkonie i rozmyślam o tej kelnerce. Znów przed oczami staje jej obraz. Zacząłem wpatrywać się w budynki, poszukując lobo restauracji. Dopiero po kilku kolejnych minutach dostrzegłem świecący napis „paradise".




I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że jest wystarczająco długi. Miałam go dodać już wczoraj, ale jakoś nie wyszło.

Wiem, wiem. Zepsułam kompletnie końcówkę. Wybaczcie mi to.

Pamiętaj. Czytasz, komentuj!!!

PS. Jest dostępny nowy rozdział na mim drugim blogu: Dary Anioła - Inna Historia. 

12 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba! A ta końcówka jest nawet fajna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieziemski !!! Strasznie spodobał mi sie twój blog ^^ Czekam na neexta !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O jest rozdział. Niesamowity.!!! TA historia jest naprawdę ciekawa i czekam z niecierpliwością na nexta. Mam nadzieję, że długo nie będę czekać xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka jest super tak jak i reszta rozdziału :)
    Czekam na next, weny ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog strasznie mi sie podoba, dlatego nominuje Cie do LBA !!! ^^ Wiecej: http://wszystkokiedysupada.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award_22.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, czasem nie liczy się ilość, tylko jakość. Niektóre rzeczy musisz dopracować, poświęcić nieco więcej czasu na dokładne opisanie danej sytuacji, bo niestety w niektórych momentach mi tego brakowało. Parę błędów ci się wcięło, jak np. z kąt, obok biurkiem stojącego przy przed dużym oknem (*biurka, przy czy przed, te dwa słowa tak blisko siebie być nie mogą), nagle zamarłam na ekran telewizora, interpunkcyjne też się znajdą, i wiele innych, ale nie chce mi się wszystkich wypisywać. Doceniam każdy przejaw twórczości, więc jakoś te błędy strawić mogę, również to, że niektórych rzeczy mogę się domyślić zanim się pojawiają. W sumie to dopiero początek, wszystko się rozwija, więc mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Na pewno wpadnę tu jeszcze. Życzę weny, czekam na cd. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam twoj było i nie moge sie doczekać kiedy wstawisz next'a!! Plis szybciutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej!
    Rozdział genialny. <3
    Nominowałam cię do LBA. :D
    Szczegóły tutaj: http://many-lives-with-you.blogspot.com/2015/04/lba.html
    Pozdrawiam, weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie piszesz :)
    Pozdrawiam i weny życzę,
    Kasia :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina