piątek, 27 marca 2015

Przepraszam!!!!!!


Przepraszam was, ale dzisiaj nie będzie rozdziału. Jestem chora i już kompletnie nie mogę nic wydukać. Postaram się dodać coś w weekend, ale nic nie obiecuję. Rozdział 3 na pewno pojawi się w przyszłym tygodniu. Mam jedynie sam początek, na którym się kompletnie zacięłam. Spróbuje coś wykombinować, ale jak wspomniałam wcześniej, choruje i mam kompletną pustkę. Robię to, niechętnie, bo mam masę pomysłów, które dziś mi ciężko ubrać w słowa.

Życzcie mi powodzenia i jeszcze raz bardzo was przepraszam.

poniedziałek, 23 marca 2015

Liebster Blog Award!!!


WOW!!! Dziękuję za tę nominację R.V.S. Nie spodziewałam się jaj na tym blogu, a zwłaszcza tak szybko.

Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.


Pytania od R.V.S:

1. Ulubiony film ?
Jeśli bym miała wypisać wszystkie to by mi nie starczyło dnia. Nie umiem wybrać!!!

2. Ulubiona piosenka ?
Obecnie to te utwory:
Ellie Goulding - Love Me Like You Do
Trailer Song - Crazy In Love
Demi Lovato - Give Your Heart a Break
Miley Cyrus - Party In The U.S.A
Ellie Goulding - Beating Heart

3. Która postać z DA jest do Ciebie najbardziej podobna z charakteru ?
 Zdecydowanie Clary i Isabel.

4. Czy mogąc mieć wybór chciałabyś zostać aniołem ?
- Jasne!!!

5. Pies czy kot ?
- Pies ale mam alergię na sierść.

6. Wolisz pisać opowiadania czy je czytać ?
- Nie umiem wybrać. Kocham to i to!!!!

7. Lubisz Magnusa ?
- PEWNIE! Gość czasem mnie rozwala. Kilka razy już przez nego zwijałam się ze śmiechu na podłodze.

8. Wolisz siedzieć sama z książką, czy może wyjście ze znajomymi ?
- To zależy ale z natury jestem typem samotnika. Raczej książka.

9. Skąd czerpiesz pomysły ?
- Jakoś tak mi przychodzą do głowy.

10. Pop czy metal ?
- Zdecydowanie Pop

11. Jaki smak lodów lubisz ?
- Cytrynowe.


Moje nominacje:

  1. http://nocnilowcy.blogspot.com
  2. http://szczesliwaliczba.blogspot.com
  3. http://daryaniolamilosctowszystkocomamy.blogspot.com
  4. http://miasto-walki.blogspot.com
  5. http://milosc-nie-okresla-sie-moralnoscia.blogspot.com
  6. http://jaceiclary-przeznaczeniepowstaje.blogspot.com
  7. http://daryaniola-innahistoria.blogspot.com/

Moje pytania:
  1. Dlaczego taka tematyka bloga?
  2. Jakie są twoje ulubione lody?
  3. Masz jakieś ulubione zwierze (EGZOTYCZNE)?
  4. Jak by wszystkie książki były rzeczywistością to, do jakiej grupy byś chciał/ chciała należeć?
  5. Jaki jest twój ulubiony film?
  6. Bogactwo czy prawdziwa miłość?
  7. Co robisz w wolnym zasie?
  8. Truskawki czy maliny?
  9. Biały czy czarny?
  10. Dobra książka czy ploteczki z przyjaciółkami?




sobota, 21 marca 2015

Rozdział 2



~Anastazja~




Właśnie zaczynałam wszystko ogarniać, podnosić krzesła, zbierać naczynia i właśnie miałam zacząć zamiatać, kiedy do restauracji wpadł jakiś chłopak z kapturem naciągniętym na głowę. Nie mogłam dostrzec jego twarzy.

- Zamknięte. - Wypaliłam.

Chłopak nie zareagował na moje słowa. Jak by nigdy nic usiadł przy dwuosobowym stoliku w kącie. Z jakiegoś powodu był bardzo ostrożny. Wydawał się tajemniczy. Wyciągnęłam za lady notesik i długopis. Zobaczyłam, że w kuchni światło lekko przygasło, a ze środka nie wydostają się żadne dźwięki.

Pamiętam, jak miałam sześć lat i biegałam tu wokoło. Wujek mnie łapał i inni pracownicy. Nauczyłam się właśnie tu jeździć na rowerze i rolkach. Pamiętam jak tu po raz pierwszy, przyszłam z mamą. Miało to miejsce w dniu jej śmierci. Razem z ojcem tego wieczora wybrali się na kolacje i już z niej nie wrócili. Nie znaleziono ciał, ale samochód był cały spalony. Policja powiedziała, że zapewnię, zostali spaleni. Pamiętam bezsenne noce, które całe przepłakiwałam i miałam nadzieje, że wrócą, że to był tylko zły sen.

Podeszłam do chłopaka, który wyglądał, jak by chciał wtopić się w tło. Muszę przyznać, że to urocze. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok.

- Co podać?

- Wystarczy kawa. - Odpowiedział, ważąc każde słowo.

Wydaje się jak by, się czegoś bał. W ogóle na mnie nie spojrzał. Poczułam w środku coś dziwnego.

Zaczęłam odchodzić i kierować się do barku. Po drodze zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Właśnie wybiła 20:45. Dziś wyjątkowo zamknięto wcześniej. Ian niestety nie powiedział dlaczego. Wzruszyłam delikatnie ramionami. Kiedy doszłam na miejsce, nalałam kawy do białego porcelanowego kubka. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Z kubkiem i dzbankiem napoju zaczęłam kierować się do klienta. Chłopak bez przerwy mnie uważnie obserwował. Podchodzę do stolika i stawiam jego zamówienie na stole.

- Coś jeszcze?

W końcu odważył się na mnie spojrzeć. Udało mi się ujrzeć jego złote oczy. Widać w nich zdziwienie i nadzieję. To takie dziwne. Jeszcze nikt tak na mnie nie patrzył. Poczułam, jak przechodzą mnie dreszcze.

- W sumie to przyszedłem tu w sprawie o pracę. - Odezwał się po chwili namysłu.

- O, rozumiem. - Bąknęłam. - W takim razie proszę za mną.

Chłopak lekko się uśmiechnął i wstał z gracją. Nagle z jego głowy spadł kaptur, ukazując piękną twarz i blond włosy. Wydaje się znajomy, ale z kąt? Nagle zrobił zaskoczoną minę i lekko się uśmiechnął, dzięki czemu stał się o wiele przystojniejszy. Wyglądał niczym grecki bóg. Ruszyliśmy w stronę gabinetu wuja. Pomieszczenie to jest niewielkie, ale za to dość przestronne. Obok biurkiem stojącego przy przed dużym oknem jest oprawiona kopia naszego drzewa genealogicznego. Oczywiście na nim widnieję. Podeszłam do biurka i zaczęłam grzebać w szafce, szukając odpowiedniego dokumentu.

- Usiądź. - Wskazałam na krzesło stojące przed biurkiem. - To może trochę potrwać.

Chłopak skinął głową i wykonał moje polecenie. Cały czas wydawał się zaskoczony albo zdumiony. Czy to nie, to samo? Podałam mu aplikację do wypełnienia oraz długopis.

- Jeśli będziesz miał jakieś pytania to śmiało mów.

W momencie, kiedy przybliżył długopis do kartki papieru rozbrzmiała wesoła melodia, a za drzwiami rozbrzmiał męski głos.

- Maxon!!!

Chłopak od razu wstał i wyszedł na korytarz. Ruszyłam za nim. Blondyn stał przed Archaniołem Peterem Blacem. Zamurowało mnie na sam jego widok. Nie dawno w szkole na historii mieliśmy o Archaniołach, między innymi o nim.

- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - Zaczął oglądać uważnie chłopaka. - Nikt cię nie śledził?

- Nikt. Nie musisz się martwić. Wszystko jest w porządku Pete. - Chłopak odsunął się delikatnie od mężczyzny i podszedł do mnie.

- Dziękuj ci eee... - Zakłopotał się.

- Anastazja. ... Ale nie rozumiem, za co mi dziękujesz.

- Za wszystko. - Odpowiedział krótko, nachylił się i pocałował mnie w policzek.

Uśmiechnęłam się słabo do niego. Bez przerwy mam wrażenie, że skądś go znam. Tylko zostaje pytanie skąd? Chłopak wraz z Archaniołem zaczął kierować się do wyjścia, mówiąc coś niezrozumiałego dla mnie. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się, aby skierować się ponownie do gabinetu. Podedrze znów przeszły mnie dreszcze takie same, gdy blondyn po raz pierwszy na mnie spojrzał. Będąc w gabinecie wuja, wzięłam do ręki aplikację, którą zaczął wypełniać nieznajomy.

Imię i nazwisko: Maxon Godspeed
Data urodzenia: 06.07. 1997 r.

Tylko tyle zdążył wypełnić. Przynajmniej znam jego imię. Maxon. Przynajmniej tyle.

Wróciłam do sprzątania restauracji. Bez przerwy myślałam o blondynie, o Maxonie. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogłam wyrzucić z głowy jego złotych, tajemniczych oczu, tego spojrzenia i wrażenia, że skądś go znam. Ta myśl nie dawała mi ani krzty spokoju.



                                ***



Wieczorem przyszła do mnie Lija. Maiłyśmy oglądać wywiad z Maxonem Blacem na ANN. W sumie to mnie do tego zmusiła. Nie interesują mnie Anioły w przeciwieństwie do Lii. Moja przyjaciółka ma obsesję, która daje o sobie znać na każdym kroku. Miałam do wyboru: obejrzenie z nią tego programu lub jęczenie do końca życia nad uchem. Wybór był prosty. Przecież przeżyje te kilka minut, a przy okazji spędzę trochę czasu z przyjaciółką.

- Anna, ogarnij się! Zaraz się zacznie! - Ta dziewczyna to wulkan energii.

Właśnie byłam w kuchni i robiłam popcorn, ale wszystko idealnie słyszałam. Jak na zawołanie usłyszałam głos dziennikarki oraz piski szczęścia Lii. Od razu przewróciłam oczami.

- Jest z nami Maxon Blac i jego sławne skrzydła, Anioł, o którym wszyscy mówią. - Głos kobiety był delikatny, niczym muśniecie wiatru. - Dzieli cię kilka dni od zostaniem najmłodszym Aniołem Stróżem wszech czasów. Co czujesz?

- Czekałem na to tak długo, że nie pamiętam, kiedy właściwie zacząłem. - Zaczął Maxon. - Często śniłem o bożym pierścieniu.

- Masz pomysł, kto będzie twoim pierwszym Protegowanym? Oglądają nas dzisiaj tysiące dziewczyn, które mają na to nadzieję.

- Jak wiesz, to nie zależy ode mnie. Archaniołowie przypisują mi Protegowanego, a moją pracą będzie jego chronić.

Popcorn w mikrofalówce zaczął strzelać. Słychać było każdy wystrzał, ale nadal wyraźnie słyszałam wywiad, mimo że nic nie widziałam.

- I, jak prawdopodobnie wiesz, William Wajter, lider Francuskiej Obrony Ludzkości, został zwolniony z więzienia dwa di temu. Groził już Aniołom na filmikach w internecie, a na jednym z nich również tobie. Co o tym sądzisz?

- Szczerze mówiąc, jeśli martwilibyśmy się przez każdego kretyna z kamerą, który umieszcza filmiki w Internecie, i tym, co mówi, nie byśmy mieli zbyt wiele czasu na inne sprawy, prawda?

Mikrofala wydała z siebie, dźwięk oznajmiając, że popcorn jest już gotowy. Wyciągnęłam z niej miskę i ruszyłam do salonu. Lii siedziała na podłodze, opierając się plecami o kanapę.

- Rozumiem. - Zerknęłam na ekran telewizora i zobaczyłam jak jakaś kobieta, spogląda na notatki. - Bądźmy szczerzy, Maxon, dobrze? Jaka jest najlepsza część bycia Aniołem? Styl życia? Imprezy? Sława? Która jest twoja ulubiona?

Nagle zamarłam na ekran telewizora, a miska wypadła mi z rąk, rozbijając się na podłodze. Na ekranie pojawił się ten blondyn. Teraz zorientowałam, się skąd go znałam. To Maxon Blac. Najsłynniejszy Anioł świata...

- Anna! O mój Boże!- ledwie zauważyłam jak Lii się zerwała z podłogi i popędziła do mnie. Zaczęła coś mówić, ale nie słyszałam co. Jedynie, na czym mogłam się skupić to telewizor i słuchanie dalszych wypowiedzi.

- Po prostu mieć szansę. - Kontynuował blondyn po namyśle.

- Co to znaczy? - Zaintrygowała się kobieta.

- Szansę zostanie bohaterem.- Odparł po prostu Maxon.

Włączyły się reklamy, a ja poczułam, jak ktoś mną potrząsa. Nagle ocknęłam się i spojrzałam na przyjaciółkę. Dziewczyny wzrok był bezpośrednio skoncentrowany na mnie i lekko przerażony.

- Anna, usiądź. - Poleciła stanowczo.

Po sekundzie siedziałam na kanapie, wpatrując się w pustą przestrzeń. Nie wiem, z jakiego powodu poczułam się w środku oszukana. Ale z jakiego powodu? Przecież każdy wiedział, kim on jest, a ja go ledwie co kojarzyłam, a nawet i nie. Znów pojawił mi się przed oczami jego obraz, tego, jak wpadł do restauracji, tego, jak usiadł kącie, tego, jak na mnie spojrzał. Ukazał mi się obraz, gdy zobaczyłam go bez kaptura. Jego złote oczy i jasne włosy. Jego nieśmiały uśmiech, a w uszach zabrzmiał jego głos. Co się ze mną dzieje?

- Dobra powiesz i o co chodzi? - To dobry pomysł, aby jej o tym mówić? Coś mi mówi, abym siedziała cicho.

- Nic mi nie jest. - Oznajmiłam krótko, doprowadzając się do porządku. - Po prostu jestem zmęczona. - Oznajmiłam i wyszłam z salonu.

Pierwszy raz ją okłamałam i czuję się z tym okropnie. Wiem, że będę miała wyrzuty. Chciałam jej powiedzieć wszystko, lecz cichutki głosik mi mówił „NIE” i to stanowcze. Postanowiłam się pod nim ugiąć i siedzieć cicho. Moje myśli wciąż zakrzątał ten Anioł, tylko dlaczego? CO się ze mną dzieje?



                              ***



~Maxon~



Peter nie chciał mi noc powiedzieć. Przez cały czas wymigiwał się od odpowiedzi na moje pytania. Odpowiadał: „To nic takiego”.„Nic wielkiego się nie stało.” i „Nie musisz się niczym przejmować.". To było takie wkurzające! Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie. Jedyne co mnie uspokajało to myśl o tej brunetce. Nie wierzę, że mnie nie rozpoznała. To było coś nowego. Ona jest inna, inna niż wszystkie, jakie do tej pory spotkałem. Nie obchodziło jej, kim jestem, a nawet mam wrażenie, że nie wiedziała, kim jestem.

- Stary, co ci jest? - Odezwał się Edde.

Zastałem przyjaciela w salonie z moją młodszą siostrą się przekomarzających. Jest dla niej jak drugi mniej super brat, który tak jak ja nie potrafi jej odmówić niczego, a zwłaszcza jak zrobi oczka szczeniaczka i spowoduje, iż jej dolna warga zacznie drżeć. Bywa to zabawne, ale się nie da nie ugiąć. Jest to po prostu nie możliwe.

Edde to wysoki brunet o kasztanowych oczach i jasnej cerze. Znamy się praktycznie od zawsze. Zawsze mnie zbiera w do kupy.

- Dobra koleś. - Zaczął do mnie podchodzić. - Jesteś chory albo coś brałeś. Innego wytłumaczenia na to nie widzę.

- A niby na co? No bo wiesz, status natrętnego cymbała do ciebie idealnie pasuje.

- Mam się obrazić? - Zrobił teatralną minę, oburzonej dziewczynki.

- Tak. - Szepnąłem.

- Drogie panie wiecie, że kradniecie mój imicz? - Odwróciłem głowę i zobaczyłem Mię stojącą w progu drzwi z krzyżowanymi rękami.

- Zabolało. - Oznajmiłem, kładąc dłoń na sercu i przechylając się lekko do tyłu.

Mia się roześmiała. Przypomniał mi się uśmiech dziewczyny z restauracji. Nawet nie wiem jak ma na imię. Ale bez przerwy widzę jej uśmiech i ciemne oczy. Słyszę jej delikatny i melodyjny głos.

Zmrużyłem oczy i przełożyłem siostrę przez ramię. Dziewczyna zaczęła piszczeć i walić mnie po plecach. Po kilku krokach zatrzymałem się i zacząłem szybko się kręcić. Minęła sekunda, nim rzuciłem ją na moje łózko.



                                 ***



~W tym samym czasie~

- Joł, znalazłem! - Krzyknął funkcjonariusz, wyłaniając się z zaułka.

Detektyw szybko podbiegł do mężczyzny. W zaułku ujrzał parę dużych skrzydeł, które powoli ciemniały, a obok nich leżącą bladą kobietę o ognistych włosach.

- Nie żyje. - Wymamrotał funkcjonariusz.- Zgon nastąpił około dwunasta godzin temu. Skrzydła nie wiem jak, ale zostały odcięte lub odrąbane.

- Zawiadomię HHA.

- To nie wszystko. - Dodała Sajmon. - Żadem z mieszkańców tutejszych mieszkań nic nie słyszał. Zastanawia mnie to. Przecież zapewne ta Anielica wydzierałaby się wniebogłosy. Albo ten gościu jest tak dobry lub dziewczyna została tu przeniesiona.



                                  ***



~Maxon~



Od powrotu gryzę się nie tylko, z tym że ją wszędzie widzę, ale i również brak mi wyjaśnień. Skierowałem się do gabinetu ojczyma, który mieści się na parterze. Wparowałem do środka bez pukania. Pomieszczenie jest duże i nowocześnie urządzone. Peter siedział za szklanym biurkiem i przeglądał papiery.

- Musimy porozmawiać. - Oznajmiłem i podeszłem do krzesła przed biurkiem, po czym na nim usiadłem.

Peter odłożył dokumenty i na mnie spojrzał. Jego wzrok stał się przenikliwy. Poczułem się jak małe dziecko, które coś nabroiło, a rodzic jest za to zły. Mężczyzna się wyprostował i ułożył kartki na brzegu biurka.

- Słucham. - Powiedział krótko.

- Chcę wiedzieć, dlaczego kazałeś mi się ukryć i nie muszę wiedzieć, skąd wiedziałeś, gdzie jestem, bo to oczywiste, ale dlaczego miałem nie wracać do domu?

- Zapewne, jak wiesz William Wajter, wrócił. Znaleziono kilkoro uczłowieczonych aniołów. Nie chcemy tych informacji publikować, dla bezpieczeństwa ludzi, jak i Aniołów. - Nie sądziłem, że mi odpowie, a jednak! - Sądzę, że już widziałeś filmik w internecie z groźbami skierowanymi do ciebie.

- Owszem, widziałem, ale nadal nie rozumiem. - Zmarszczyłem czoło i zacząłem się w niego wpatrywać.

- William Wajter, uczłowiecza ofiary ze swoich nagrań. Jedną z nich jesteś ty. Proszę synu bądź ostrożny. Ten Anioł jest nie obliczalny. Niestety nie możemy go namierzyć. Robimy co w naszej mocy...

Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Ten idiota poluje na mnie. Po prostu przeszedł mnie szok. Serce zaczęło walić jak oszalałe, a do głowy nachodzą same czarne myśli.



                                ***



Już od pół godziny stoję na balkonie i rozmyślam o tej kelnerce. Znów przed oczami staje jej obraz. Zacząłem wpatrywać się w budynki, poszukując lobo restauracji. Dopiero po kilku kolejnych minutach dostrzegłem świecący napis „paradise".




I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że jest wystarczająco długi. Miałam go dodać już wczoraj, ale jakoś nie wyszło.

Wiem, wiem. Zepsułam kompletnie końcówkę. Wybaczcie mi to.

Pamiętaj. Czytasz, komentuj!!!

PS. Jest dostępny nowy rozdział na mim drugim blogu: Dary Anioła - Inna Historia. 

wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 1



~Anastazja~



Obudziłam się, kiedy usłyszałam głośny dźwięk budzika. Leniwie otworzyłam oczy, chcąc zostać na tropikalnej plaży, czuć gorący piasek pod stopami i ciepło od promieni słońca na twarzy no i oczywiście ten orzeźwiający zapach i bryza morska. Budzik dał ponownie o sobie znać.

Podnosząc głowę, spojrzałam w stronę okna. Był za nim znak Miasta Aniołów. Ogromny i milczący na wzgórzu, idealnie widoczny z okna mojej sypialni.

Niechętnie wstaję i błyskawicznie się pakuję. Szybko wykonałam poranną toaletę oraz ubrałam się w czarną bokserkę, koszulę w czerwoną kratę, którą zostawiłam rozpiętą i jasne dżinsy. Spod łóżka wyjęłam parę tenisówek za kostkę. Chwyciłam plecak i zeszłam na dół. Włożyłam go do pomieszczenia na wzór gabinety znajdującego się na dole. Przebrałam się w uniform. Klasyczna sukienka przed kolano i biały fartuszek.

Weszłam do restauracji i zobaczyłam już kilku klientów czekających na swoje zamówienie.

- Dla klientów przy dwójce. – Poinformował mnie, Ian podając talerze i szklanki z sokiem na tacy.

- Super. – Mruknęłam.

Zręcznie ułożyłam talerz na ręce, a drugi chwytając w dłoń. Tacę wzięłam w drugą i ruszyłam do boksu.

Ian wstaje wcześnie, abym mogła dłużej pospać. Od zawsze się mną opiekuje, a przynajmniej od śmierci rodziców. Za ich życia praktycznie nie znałam wuja. Pamiętam ten szok. Pamiętam pierwsze dni bez nich, a przynajmniej ich zarysy. Ból, cierpienie, płacz i te sny. Ciemna postać z ogromnymi czarnymi skrzydłami szepcząca „Już niedługo”, „Prawda wyjdzie na jaw” oraz „Nie masz prawa istnieć”. W rocznicę ich śmierci ten sen powraca, a postać wydaje się coraz bardziej rzeczywista i przerażająca.

Obsłużyłam jeszcze kilkoro klientów i przysiadłam na jednym ze stołków barowych, czekając, aż się zaparzy kawa. Rozejrzałam, się w okuł. Kilka osób siedzi w boksach umieszczonych przy oknach, z których tak jak z mojej sypialni jest widok na napis Miasta Aniołów. Dostrzegłam jak jakaś kobieta, walczy z telewizorem. Chwyciłam dzbanek ze świeżą kawą i zaczęłam ponownie krążyć po Sali.

- Przepraszam, panienko? – Zatrzymała mnie kobieta, wyłaniając się z boksu, kiedy go mijałam. – Mogłabyś coś zrobić z tym telewizorem?

Spojrzałam na ekran, na którym widniały zakłócenia. Zaczęłam majstrować przy kablach telewizora i nagle obraz się poprawił. Włączył się kanał ANN. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludzie bez przerwy to oglądają.

- Nie słyszałaś? – Zdziwiła się kobieta, zapewne brakiem zainteresowania z mojej strony. – Nastąpiło Ocalenie.

-Och, naprawdę? – Mruknęłam.

I jak na zawołanie rozbrzmiał głos prezentera. Gdybym to ja mogła decydować, to wolałabym oglądać coś innego, ale klienci zawsze nalegali na ten kanał.

- Straszny wypadek, dwóch samochodów na warcie jednego za Stróżów NUA! – Zaczął mężczyzna. – Mamy pierwszorzędne nagranie z wypadku, które zostaną pokazane zaraz po wywiadzie z Archaniołem Peeterema Blekiem.

Na samo wspomnienie o stacji Aniołów kobieta pisnęła i zaczęła uważniej wpatrywać się w ekran, na którym pojawił się urywek nagrania z wypadku.

- O mój Boże! Wyobrażasz to sobie? – Spojrzała na mnie. – Mieć takiego Anioła Stróża, który zawsze obserwuje cię i pilnuje twego bezpieczeństwa? Być w jego silnych ramionach? Pewnego dnia zostanę ocalona. – Ostatnie zdanie wypowiedziała dosyć pewnie, a jej oczy zaświeciły.

Zaczęłam odchodzić. Nigdy nie zrozumiem, tego całego zamieszania w okuł Aniołów. Od ich ujawnienia zmienili poglądy i z ratowania życia ludzkiego, zrobili biznes… Nieśmiertelność jest jedną rzeczą, o którą wszyscy dbają.

Nigdy się nimi nie interesowałam, mimo że mieszkam w Los Angeles – głównym mieście Aniołów. Nigdy mnie nie ciągnęło do rozrzutnego stylu życia. Nie kupowałam ciuchów z ich linii ubrań czy perfum i nie czytałam o nich w czasopismach. Nie jest to mi potrzebne do życia.

Otrzymałam jeszcze kilka zamówień, po czym weszłam do kuchni. Na ladzie leżał talerz bez żadnej karteczki.

- Ian, kogo jest to zamówienie? – Wujek spojrzał na mnie znad blatu.

- Twoje. – Oznajmił.

Spojrzałam na talerz. Grzanki z serem i sokiem pomarańczowym. Moje ulubione. Normalnie aż ślinka cieknie.

Kiedy skończyła się poranna zmiana, z powrotem przebrałam się w poprzednie rzeczy, chwyciłam plecak i ruszyłam do szkoły.

Po drodze widziałam kilka dziesięciu turystów. Zawsze taki tłok się robi przed inicjacją na Anioła Stróża. Spotkałam grupę dziewcząt w koszulkach z podobizną Maxona Blaka i napisami „Uratuj mnie”, „Bądź mój!”. Ona ma w tym roku zostać Aniołem Stróżem. Wiele dziewcząt ma nadzieję, że będą jego podopiecznymi. Ale cóż, to nie moja bajka.

Idąc dalej, zatrzymałam się, by nie wpaść na grupę ludzi zebranych w jednym miejscu. Piski i okrzyki z zachwytu z pewnością słuchać na drugim końcu miasta.

- Co się dzieje? - Spytałam.

- Nie wiesz? – Zdziwiła się dziewczyna. – To gwiazda Maxona Blaka! Został nominowany w tym tygodniu.
Oczywiście mowa o najgorętszym, najbogatszym, spełniającym wszystkie warunki młodym Aniele w mieście pełnym Aniołów. Przynajmniej tak mówią. Dla Lii i miliona krzyczących fanek jest niczym Bóg.



                                      ***



Kiedy dotarłam do szkoły, spotkałam Lii przy mojej szafce. Była ubrana w zwiewną, szafirową sukienkę bez rękawów z okrytymi plecami. Strój jej sięgał przed kolana.

- O Boże! Zobacz jak Jane Kevinx wygląda słodko w tej sukience. – Moja kochana przyjaciółka cierpi na tak zwaną „Anielską opresję” w sumie jak wszyscy dokoła. Czyta ich blogi oraz magazyny i śledzi na profilach społecznościowych. Obserwuje ich najnowsze kolekcje ubrań, biżuterii i dodatków. No i oczywiście bez przerwy ogląda ANN. – A tak w ogóle to słyszałaś o tym ocaleniu?

- Oczywiście. – Westchnęłam – Anioły.

Wyjęłam książki z szafki i nagle zadzwonił dzwonek. Zaczęłyśmy kierować się do Sali.

- A tak w ogóle to, kim jest Jane Kevinx?

- Szczerze Anna? – Zaczęła. – Jak możesz o tym nie wiedzieć. Ona jest najpiękniejszą anielicą na tej planecie. Musimy być najlepszymi przyjaciółkami. Jeśli nie nogę poślubić Maxona Blaka to chcę ją.
Pochyliłam się i spojrzałam na ekran jej Blackberry. Na zdjęciu widnieje piękna blondynka biegnąca z torbami zakupów. Jej twarz była zakryta przez okulary Channel.

W końcu dotarłyśmy do Sali na lekcje historii. Oczywiście temat był związany z aniołami.

-Anastazja. – Nauczyciel spojrzał na mnie. – Przypomnij mi historię aniołów.

- Kiedy na ziemi zaczął panować chaos, Bóg zesłał anioły, aby pogodziły ludzi, ich strzegli i nie dopuścili do powtórzenia sytuacji. Zaczęło się to ponad dwieście lat temu. – O matko. Jęknęła tak, aby nikt nie słyszał. Wykułam to bo musiałam.



~Maxon~



- Maxon pora wstawać! – Usłyszałem głos mamy. Ta kobieta nigdy nie da pospać.

Szybko wyszukałem pilota ręką i wcisnąłem przycisk. Telewizor zaczął wysuwać się ze ściany i odwracać się ekranem do mnie. Automatycznie włączył się Tygodnik Aniołów.

- To już w tym tygodniu! – Zaczęła prezenterka. Jak zawsze ubrana jest w sukienkę bez rękawów i ramiączek. – Maxon Blak zostanie Aniołem Stróżem! Będzie najmłodszym i najseksowniejszym Stróżem w historii.

Niechętnie się podniosłem i przeciągnąłem, prostując skrzydła, które były muskularne, a pióra wystarczająco ostre do cięcia. Żaden Anioł nie ma takich skrzydeł. Ale każdy z nimi się rodzi. ze swoimi szczegulnymi skrzydłami. Nie ma dwóch identycznych par. Jednak moje są tak sławne jak, moja twarz. Wielu komentatorów twierdzi, że moje znaki są niezwykłe, a przynajmniej w śród Aniołów, którzy dostali status Strażników. W końcu schowałem je pozostawiając na ich miejscu dwa znaki, moje nieśmiertelne znaki  i wykonałem poranną toaletę. Ubrałem się w Garnitur Calvina Kleina, buty YSL i okulary Ray-Ban. W międzyczasie słyszałem dalszą wypowiedź prezenterki.

- Wszyscy się zastanawiają czy Maxona poradzi sobie z takim obowiązkiem. Czy uda mu się stać jednym z najlepszych Stróżów? I najważniejsze pytanie. Kto będzie pierwszym protegowanym Maxona? Może jakaś gwiazda pop, córka prezydenta czy jednak zwykła dziewczyna? Tysiąc z nich będzie miało nadzieję, ale kto może je winić? Która by nie chciała obudzić się w jego ramionach?

Kiedy zacząłem zapinać koszule, struga światła padła na mój wyrzeźbiony tors.W końcu ubrany do końca wyszedłem z łazienki i zobaczyłem w telewizji jak dziewczyny nocują pod moim domem, jak krzyczą i jak biegną za moim Ferrari gdy nim jadę. W tym tygodniu muszę być skupiony.

Wyłączyłem telewizor i zszedłem do kuchni. Zastałem tam jedzącą śniadanie mamę, która jest wysoką i szczupłą brunetką o ciemnych oczach. Na przeciwko niej siedzi Peeter, mój ojczym. mężczyzna to równie wysoki brunet o ciemnych oczach i jasnej karnacji. Właśnie coś pisze na laptopie i przegląda dokumenty. W sumie jako Archanioł wiecznie ma mnóstwo pracy ale zawsze twierdzi, że to bardzo lubi.

- Dzień dobry. - Mruknąłem, siadając przy stole. Simon nasz kucharz postawił przede mną talerz ze śniadaniem.

- Dzień dobry kochanie. - Odpowiedziała mi mama z uśmiechem. - Gotowy na swój wielki tydzień?

- Lepiej, żeby był. - Odezwał się Peeter za laptopa. - Czekał na to całe swoje życie. Prawda synu?

- Tak Peeter.

- Gotów na swoje pierwsze ocalenie.

- Jasne.

- A na dzisiaj? - Kontynuował.

-Pewnie. - Zamamrotałem.

Dzisiaj mam wywiad dla ANN i spotykam się po nim z Eddiem, który jest moim najlepszym kumplem. Od zawsze trzymamy się razem. Po spotkaniu wieczorem jest trening dla Strażników.

- Gdzie jest Mia? - Dopytuje się. Ta dziewczyna to moja młodsza siostra. Również ma jasne włosy i karnacje, ale w przeciwieństwie do mnie jej oczy są brązowe, a moje ciemnozłote.

- Zapewne jeszcze śpi. - Kobieta wzruszyła ramionami, a Peeter dokopuje się w tych kartkach, nie wiadomo czego.

Szybko zjadłem omlet i wypiłem świeży sok, po czym wyszedłem z domu. Nawet nie wiem, kiedy dotarłem do siedziby ANN. Budynek jest imponujący, a przy nim stoi cała masa dziewczyn. Wszystkie krzyczały moje imię, a na plakatach widniały napisy: „Uratuj mnie”, „Bądź mój” oraz oczywiście jak zawsze „Kocham cię!” Przed wejściem powitała mnie Katerine, moja agentka. Kobieta jest szczupłą, wysoką kobietą o niebieskich oczach, jasnej cerze i kruczoczarnych włosach.

- Pamiętaj, to taki sam wywiad, jak poprzednie setki. Nie ma co się denerwować. - Zaczęła tom swoją gadkę.

- Wiem. Dzięki Kejte. - Westchnąłem.

W garderobie pojawiły się na ekranie telewizora zdjęcia Jane.

- Gorące zdjęcia Jane Kevinx. Młoda Anielica dziś była na zakupach. Próbowała unikać nieznośnych paparazzi. Dziewczyn kupiła kilka dodatków z Fendi i Valentino.

- Jest taka urocza. - Odwróciłem się i zobaczyłem Mendi. Jedną ze Strażniczek, która w tym tygodniu podobnie do mnie zostanie Aniołem Stróżem. - I do tego gorąca, Maxon. Nie powinieneś nigdy z nią zrywać.

Jak na zwołanie prezenterka e telewizji kontynuowała.

- Wszyscy się zastanawiamy czy oni są znów razem. Czy Jane potajemnie śliniąc się wróciła do Maxona?


                                 ***


Kiedy wracałem z treningu, zadzwonił telefon. Przycisnąłem odpowiedni przycisk i w głośnikach samochodu rozbrzmiał głos Petera.

- Maxon nie wracaj do domu! Ukryj się gdzieś! Szukają cię! - Nagle rozłączył się, a ja gwałtownie skręciłem.

Przez jakiś czas krążyłem po okolicy i zatrzymałem się przed jakąś knajpą czy restauracją.
Wystraszył mnie ojczym tą wiadomością. Wcześniej słyszałem o zaginięciach i śmierci Aniołów, które zostały uczłowieczone. Nie spodziewałem się tego, że padnie na mnie.


Wiem, że rozdział trochę przynudza, ale się zlitujcie. Pisałam go na szybkiego. Mam nadzieję, że wam się spodobał i coś z niego zrozumieliście. Jeśli nie to śmiało pytajcie w komentarzach, a ja postaram się wyjaśnić. Za jakie kolwiek błędy przeprasza. 

PS. Obiecuję, a przynajmniej postaram się, aby w rozdziale drugim coś się działo.


Pamiętaj. Czytasz, komentuj!!!


poniedziałek, 16 marca 2015

Prolog



Kiedy na ziemi zaczął panować chaos. Bóg zesłał anioły, aby strzegli ludzi oraz nie doprowadzili do powtórzenia sytuacji. Obecnie Anioły żyją pośród ludzi od ponad dwustu lat. Co roku kilkoro z nich w wieku od szesnastu do osiemnastu lat zostają Aniołami Stróżami. Anioł Stróż opiekuje się jedną osobą uratowaną przez niego jako pierwszą po otrzymaniu Pierścienia Niebios. Stróżuje jej aż do śmierci. Wszystko ma miejsce w Mieście Nieśmiertelnych — Los Angeles.


Wiem, wiem. Strasznie krótkie, ale to ma wam przybliżyć niektóre informacje na temat aniołów. Szczerze? To jest najkrótszy prolog, jaki w życiu napisałam. Obiecuję, że rozdział pierwszy będzie długi, a przynajmniej postaram się go takim napisać.

PS. Jeśli macie pomysł na jakąś piosenkę to śmiało podawajcie, a ja postaram się ją dodać do play wisty.

Pamiętaj! Czytasz, komentuj!!!!

niedziela, 15 marca 2015

Hej!!!


Hej!!!

To jest już mój kolejny blog i postanowiłam nie pisać o Darach Anioła lub Trylogii Czasu. Chociaż kocham te serie książek, wpadłam na zupełnie nowy pomysł. Postanowiłam opisać historię zupełnie z innej bajki.

Akcja odbywa się w Mieście Nieśmiertelnych — Los Angeles.

Maxon Blak jest jednym z najgorętszych aniołów w mieście pełnym aniołów. Zbliża się dzień wyboru, a wszyscy ludzie na całym świecie już rywalizują o szansę bycia jego podopiecznym. Wszyscy cierpią na obosesję na punkcie aniołów. Ale czy aby na pewno wszyscy.

Szesnastoletnia Anastazja jest wychowana przez wuja i pomaga mu w jego restauracji. Pewnego dnia wpada tam pewien chłopak chowający się pod kapturem. Na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajny, lecz czy aby na pewno taki jest? Od ich spotkania życie Any się zmienia i wchodzi do świata, w którym każdy chciałby się znaleźć.

Proszę was o komentowanie i z góry przepraszam za błędy, które z pewnością się pojawią. Mam nadzieję, iż wam się spodoba i życzę wam przyjemnego czytania.
Szablon by Katrina