Hej!
Po pierwsze chcę was przeprosić za brak rozdziałów, ale naprawdę nie wiem, jak to będzie, lecz myślę, że raczej już ich nie będzie. Niestety nowa szkoła i masa nauki, wszystko na raz i sobie po prostu nie radzę.
Może kiedyś tu jeszcze wrócę.
Nie wiem.
Jest jedna sprawa!
Mianowicie, jeśli ktoś ma pomysł na dalsze przygody bohaterów, to niech śmiało pisze na mojego Gmaila. Bardzo chętnie dam poprowadzić tego bloga komuś z pomysłem i wyobraźnią. Oczywiście można liczyć na moją pomoc. ;-)
Mój Gmail:
paulina12162@gmail.com
Mam nadzieje, że ktoś się odezwie!
Miasto Nieśmiertelnych.
Jeśli szukasz bloga z aniołami, na ziemi to dobrze trafiłeś/łaś. Jeśli ci się podoba to komentuj!!!
wtorek, 1 grudnia 2015
środa, 30 września 2015
Rozdział 12
Wiem, że poprzedni rozdział nie był zniewalający, ale mam nadzieję, że ten wam się bardziej spodoba. Życzę miłej lektury.
PS. Mam nadzieję, że pod tym postem będzie znacznie więcej komentarzy. Naprawdę mam nadzieję, że tak się stanie. Dzięki tej wiadomości od waz mam świadomość, że warto kontynuować tę historię.
~ Anastazja.~
- Cześć ponownie — Powiedział w końcu.
Spojrzałam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, że Maxon Blac stoi na moim ganku. Ma na sobie olśniewającą marynarkę od smokingu, spod której wystawał szary kołnierzyk koszuli, obcisłe dżinsy i nowe klasyczne Vansy. Jak zawsze wyglądał, jak by właśnie zszedł z bilbordu. Jego zawsze olśniewające oczy były ciemniejsze niż zwykle i odurzające. Szybko zaczęłam zbierać swoje myśli.
- Hej. - Odparłam, kołysząc się na piętach.
- Wyglądasz pięknie. - Pilnując wyraz swojej twarzy, powiedział miękko. Kiedy wyciągną swoją dłoń, ujęłam ją, a ten zaprowadził mnie do swojego samochodu.
Jechaliśmy w dół Halo Strip, mijając drogie butiki i luksusowe restauracje pełne gości. Kolejki ludzi czekających do najlepszych klubów w mieście. Zastanawiałam się, czy by nie powiedzieć mu, że to wszystko jest dla mnie takie obce. Po dobrym zastanowieniu się zrezygnowałam z tego.
- Jestem naprawdę szczęśliwy, że zdecydowałaś się ze mną wyjść dzisiaj. - Powiedział w końcu Maxon.
- Mam nadzieję. - Zaczęłam miętosić w ręce rąbek sukienki.
- Chyba wiesz, że zdjęcia z tamtej nocy mają wszyscy. - Anioł nagle gwałtownie skręcił, a ja lekko poleciałam na boczną szybę. - Przepraszam.
Znów tego wieczora się zarumieniłam. Od razu przypomniało mi się tamto wzgórze, lot i ta cudowna atmosfera. Było cudownie.
- Wiem. Moja przyjaciółka Lija pokazała mi je, a potem zemdlała na twój widok przed naszą szkołą. - Przypomniałam mu, powracając do bolesnych wspomnień.
- No cóż. - Powiedział trochę innym tonem. Zrozumiałam, że czuje się winien tego, co tam zaszło. - Moja Agentka się tym zajmuje.
Moje serce przyspieszyło.
- Chciałabym porozmawiać o tym, co będziemy dzisiaj robić? - Podjęłam się próby z nadzieją, że tym razem mi się uda.
- Och, idziemy na przyjęcie. - Powiedział to, jak by to nie było nic takiego. Jak by to była zwyczajna rzecz. Ale cóż. Dla Maxona Blacka to było normalne.
- A jakie to dokładnie przyjęcie? - Spytałam ostrożnie.
- Cóż... Jest to jak impreza, ale też część mojej przemiany.
Impreza i jeszcze tańczenie. Miałam nadzieję, że jak wysiądziemy pozwoli mi szybko stamtąd uciec, ale cóż to tylko złudna nadzieja. Pytania zaczęły tłuc się przez moją głowę. Kto tam będzie? Inni tacy jak on? Dlaczego Maxon zaprosił mnie?
- Wszystko w porządku, tak? - Spytał, wyrywając mnie z mojej obłąkanej paniki.
- Co?
- Wszystko w porządku, że idziemy na przyjęcie?
- Tak, jasne. - Skłamałam, gryząc się w język.
Anioł ponownie skręcił i tym razem poczułam zapachy dochodzące z kawiarni, w których nigdy nie mogłam sobie pozwolić zjeść. Gdzieś u góry ujrzałam mocno oświetlające reflektory przebijające się przez mrok nocy. Jeśli mam to zrobić, muszę dowiedzieć się więcej na temat Aniołów.
- I ... to wszystko dla ciebie? - spytałam nieśmiało.
- Yhym....- Przyznał. - Dla mnie i innych nominowanych.
- To jest to, po czym staniesz się... - Urwałam, mażąc by słuchać Lii, gdy o tym bez przerwy nawija.
- Aniołem Stróżem. - Chłopak dokończył za mnie. Zauważyłam, że spojrzał na mnie z niedowierzaniem.- Naprawdę nie interesujesz się Aniołami w ogóle? - Pokręciłam głową. - Dlaczego?
- Zgaduję, że nie rozumiem tego zainteresowania. - Chłopak wyglądał na rozbawionego.
- Cóż wyjaśnię ci to. ... Przechodzę przemianę do roli Anioła Stróża, a po tym Archaniołowie wyznaczają mi protegowanych.
Zastanowiłam się chwilkę nad jego słowami i naszła mnie myśl...
- Dlaczego nie możesz sam wybrać protegowanego.
Maxon zmarszczył brwi.
- To nie działam w ten sposób Ana. To nie jest łatwe. Nie możemy uratować wszystkich.
- Dlaczego Anioły są takie ważne?
- Masz na myśli sławne? - Pokiwałam głową.
- Tak, całą tę uwagę i w ogóle.
Chłopak chwilę się zastanowił, zjeżdżając na inny pas.
- Cóż pierwsze ocalenie zostanie opublikowane w telewizji czy w gazetach. No wiesz jak: Ekstra! Ekstra! Anioł ocalił Phile tego popołudnia! Nagrania z ocalenia stróża sprzedają się niemal natychmiastowo. Później przychodzi pora na filmy. Mojej ciocia Clary Godspeed, ocalenie było sławne na całym świecie w latach dwudziestych, gdy wciąż była stróżem. Nazywali ją Perłą Miasta Aniołów. Teraz żyje w Aspen i nadal może mi nieźle skopać tyłek. ... W końcu przychodzi czas na węzły radiowe. Byłabyś zaskoczona tym, jak to pomaga zyskać sławę. W końcu przychodzi czas na telewizję i Internet. - Od razu pomyślałam o ANN. Kanale, który bez przerwy leci w telewizji, w jadłodajni. - Teraz kiedy mamy Stację Aniołów i SaveTube każdy może zobaczyć nasze ocalenie z każdego miasta. Fajnie, co?
- Czy masz na myśli, Anielską...
- Stację. - Przerwał mi, śmiejąc się delikatnie. - Nie jeszcze nie. Wciąż jest w stadium testowania. A tak poza tym jeszcze nie przeszedłem przemiany. Pamiętasz?
Nagle znów skręcił i tym razem reflektory, które wcześniej widziałam, teraz mnie oślepiły. Setki, a nawet pewnie tysiące Fanów był zebrany przed Hotelem SLS, stali za metalowymi barierkami po drugiej stronie ulicy.
Kiedy tak patrzyłam na zbliżające się tłumy, zdałam sobie sprawę, że to naprawdę przyjęcie dla Maxona Blacka.
Obserwowałam całą scenę z rosnącą paniką. Mężczyzna w garniturze ze słuchawką stał na ulicy i kierował korkiem stworzonym przez czarne limuzyny. Czerwony dywan był otoczony fotografami i dziennikarzami.
Teraz mogłam obserwować Aniołów chodzących po dywanie. To był zupełnie inny świat.
Ładna kobieta ze słuchawką zauważyła Ferrari i pomachała w jego stronę. Wskazała wolne miejsce przy krawężniku, a Maxon bez zastanowienia zaparkował tam.
Nagle jeden z fotografów położył aparat na masce samochodu i się zaczęło.
Jak wam się podobał rozdział? Liczę na wasze komentarze! Chyba się już nigdy nie odzwyczaję pisać komentarze bez błędu z "ę".
PS. Coś mi się wydaje, że kolejny rozdział będzie dłuższy!!! Zobaczymy. ;-P
Pamiętaj! Czytasz, komentuj!
PS. Mam nadzieję, że pod tym postem będzie znacznie więcej komentarzy. Naprawdę mam nadzieję, że tak się stanie. Dzięki tej wiadomości od waz mam świadomość, że warto kontynuować tę historię.
~ Anastazja.~
- Cześć ponownie — Powiedział w końcu.
Spojrzałam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, że Maxon Blac stoi na moim ganku. Ma na sobie olśniewającą marynarkę od smokingu, spod której wystawał szary kołnierzyk koszuli, obcisłe dżinsy i nowe klasyczne Vansy. Jak zawsze wyglądał, jak by właśnie zszedł z bilbordu. Jego zawsze olśniewające oczy były ciemniejsze niż zwykle i odurzające. Szybko zaczęłam zbierać swoje myśli.
- Hej. - Odparłam, kołysząc się na piętach.
- Wyglądasz pięknie. - Pilnując wyraz swojej twarzy, powiedział miękko. Kiedy wyciągną swoją dłoń, ujęłam ją, a ten zaprowadził mnie do swojego samochodu.
Jechaliśmy w dół Halo Strip, mijając drogie butiki i luksusowe restauracje pełne gości. Kolejki ludzi czekających do najlepszych klubów w mieście. Zastanawiałam się, czy by nie powiedzieć mu, że to wszystko jest dla mnie takie obce. Po dobrym zastanowieniu się zrezygnowałam z tego.
- Jestem naprawdę szczęśliwy, że zdecydowałaś się ze mną wyjść dzisiaj. - Powiedział w końcu Maxon.
- Mam nadzieję. - Zaczęłam miętosić w ręce rąbek sukienki.
- Chyba wiesz, że zdjęcia z tamtej nocy mają wszyscy. - Anioł nagle gwałtownie skręcił, a ja lekko poleciałam na boczną szybę. - Przepraszam.
Znów tego wieczora się zarumieniłam. Od razu przypomniało mi się tamto wzgórze, lot i ta cudowna atmosfera. Było cudownie.
- Wiem. Moja przyjaciółka Lija pokazała mi je, a potem zemdlała na twój widok przed naszą szkołą. - Przypomniałam mu, powracając do bolesnych wspomnień.
- No cóż. - Powiedział trochę innym tonem. Zrozumiałam, że czuje się winien tego, co tam zaszło. - Moja Agentka się tym zajmuje.
Moje serce przyspieszyło.
- Chciałabym porozmawiać o tym, co będziemy dzisiaj robić? - Podjęłam się próby z nadzieją, że tym razem mi się uda.
- Och, idziemy na przyjęcie. - Powiedział to, jak by to nie było nic takiego. Jak by to była zwyczajna rzecz. Ale cóż. Dla Maxona Blacka to było normalne.
- A jakie to dokładnie przyjęcie? - Spytałam ostrożnie.
- Cóż... Jest to jak impreza, ale też część mojej przemiany.
Impreza i jeszcze tańczenie. Miałam nadzieję, że jak wysiądziemy pozwoli mi szybko stamtąd uciec, ale cóż to tylko złudna nadzieja. Pytania zaczęły tłuc się przez moją głowę. Kto tam będzie? Inni tacy jak on? Dlaczego Maxon zaprosił mnie?
- Wszystko w porządku, tak? - Spytał, wyrywając mnie z mojej obłąkanej paniki.
- Co?
- Wszystko w porządku, że idziemy na przyjęcie?
- Tak, jasne. - Skłamałam, gryząc się w język.
Anioł ponownie skręcił i tym razem poczułam zapachy dochodzące z kawiarni, w których nigdy nie mogłam sobie pozwolić zjeść. Gdzieś u góry ujrzałam mocno oświetlające reflektory przebijające się przez mrok nocy. Jeśli mam to zrobić, muszę dowiedzieć się więcej na temat Aniołów.
- I ... to wszystko dla ciebie? - spytałam nieśmiało.
- Yhym....- Przyznał. - Dla mnie i innych nominowanych.
- To jest to, po czym staniesz się... - Urwałam, mażąc by słuchać Lii, gdy o tym bez przerwy nawija.
- Aniołem Stróżem. - Chłopak dokończył za mnie. Zauważyłam, że spojrzał na mnie z niedowierzaniem.- Naprawdę nie interesujesz się Aniołami w ogóle? - Pokręciłam głową. - Dlaczego?
- Zgaduję, że nie rozumiem tego zainteresowania. - Chłopak wyglądał na rozbawionego.
- Cóż wyjaśnię ci to. ... Przechodzę przemianę do roli Anioła Stróża, a po tym Archaniołowie wyznaczają mi protegowanych.
Zastanowiłam się chwilkę nad jego słowami i naszła mnie myśl...
- Dlaczego nie możesz sam wybrać protegowanego.
Maxon zmarszczył brwi.
- To nie działam w ten sposób Ana. To nie jest łatwe. Nie możemy uratować wszystkich.
- Dlaczego Anioły są takie ważne?
- Masz na myśli sławne? - Pokiwałam głową.
- Tak, całą tę uwagę i w ogóle.
Chłopak chwilę się zastanowił, zjeżdżając na inny pas.
- Cóż pierwsze ocalenie zostanie opublikowane w telewizji czy w gazetach. No wiesz jak: Ekstra! Ekstra! Anioł ocalił Phile tego popołudnia! Nagrania z ocalenia stróża sprzedają się niemal natychmiastowo. Później przychodzi pora na filmy. Mojej ciocia Clary Godspeed, ocalenie było sławne na całym świecie w latach dwudziestych, gdy wciąż była stróżem. Nazywali ją Perłą Miasta Aniołów. Teraz żyje w Aspen i nadal może mi nieźle skopać tyłek. ... W końcu przychodzi czas na węzły radiowe. Byłabyś zaskoczona tym, jak to pomaga zyskać sławę. W końcu przychodzi czas na telewizję i Internet. - Od razu pomyślałam o ANN. Kanale, który bez przerwy leci w telewizji, w jadłodajni. - Teraz kiedy mamy Stację Aniołów i SaveTube każdy może zobaczyć nasze ocalenie z każdego miasta. Fajnie, co?
- Czy masz na myśli, Anielską...
- Stację. - Przerwał mi, śmiejąc się delikatnie. - Nie jeszcze nie. Wciąż jest w stadium testowania. A tak poza tym jeszcze nie przeszedłem przemiany. Pamiętasz?
Nagle znów skręcił i tym razem reflektory, które wcześniej widziałam, teraz mnie oślepiły. Setki, a nawet pewnie tysiące Fanów był zebrany przed Hotelem SLS, stali za metalowymi barierkami po drugiej stronie ulicy.
Kiedy tak patrzyłam na zbliżające się tłumy, zdałam sobie sprawę, że to naprawdę przyjęcie dla Maxona Blacka.
Obserwowałam całą scenę z rosnącą paniką. Mężczyzna w garniturze ze słuchawką stał na ulicy i kierował korkiem stworzonym przez czarne limuzyny. Czerwony dywan był otoczony fotografami i dziennikarzami.
Teraz mogłam obserwować Aniołów chodzących po dywanie. To był zupełnie inny świat.
Ładna kobieta ze słuchawką zauważyła Ferrari i pomachała w jego stronę. Wskazała wolne miejsce przy krawężniku, a Maxon bez zastanowienia zaparkował tam.
Nagle jeden z fotografów położył aparat na masce samochodu i się zaczęło.
Jak wam się podobał rozdział? Liczę na wasze komentarze! Chyba się już nigdy nie odzwyczaję pisać komentarze bez błędu z "ę".
PS. Coś mi się wydaje, że kolejny rozdział będzie dłuższy!!! Zobaczymy. ;-P
Pamiętaj! Czytasz, komentuj!
poniedziałek, 14 września 2015
UWAGA, UWAGA, UWAGA!!!
Przeczytajcie!!!
Mam dwie informacje!
1. Mam do waz ogromną prośbę. Proszę was ab każda osoba, która jeszcze czyta tego bloga, zostawiła po sobie komentarz! Jak zauważyliście mam w zwyczaju prosić was o to.
Naprawdę weźcie to na poważnie i zostawcie cokolwiek w komentarzu. Wystarczy jeden znaczek jakikolwiek.
2. Wznowiłam bloga o Darach Anioła!!!
Historia zawsze może się zmienić.
http://history-can-always-change.blogspot.com/
Naprawdę proszę was o te komentarze. To wiele dla mnie znaczy!!!
wtorek, 1 września 2015
Rozdział 11
Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy na niego tak długo czekali.
Dobra to moje czwarte podejście do tego rozdziału. Mam nadzieję, że tym razem mi go zapisze i ujęłam w nim wszystko to, co w pozostałych wersjach. ;-)
Wiem, że rozdział nie jest długi i trochę czasu na niego czekaliście, ale mam nadzieją, że się spodoba. Życzę wam miłego czytania i przepraszam z góry za jakiekolwiek błędy pojawiające się tu.
Ps. Jak wam minął pierwszy dzień szkoły? Nowe otoczenie i znajomi, a może powrót na stare "śmieci"? U mnie nowa szkoła.
Kolejne cztery lata spędzę w jednej klasie z Nikolą (prowadzę z nią bloga " Trylogia czasu - Opowiadania").
~ Anastazja ~
Przez jakiś czas wpatrywałam się w okno, przez które wyfrunął Maxon. To takie dziwne. Patrzeć jak chłopak znika za futryną okna i nic mu się nie dzieje. Ale cóż. Takie jest życie. Jedni są aniołami, a inni nie.
Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o łóżko. W głowie rozbrzmiały mi słowa, a raczej bym powiedziała polecenie Maxona. Zależy mi na nim, ale nie zawsze go rozumiem. W sumie to facet, a oni pochodzą z innej planety. W tym przypadku chyba możne wziąć to trochę dosłownie. W takich momentach brakuje mi matki. Kobiety, która by mnie rozumiała, wsparła czy podniosła na duchu w odpowiedni sposób. Nagle mi się przypomniało. Strój wieczorowy. Ciekawe czy coś znajdę. Bo zakładam, że spodnie nie będą odpowiednie.
Szybko poderwałam się z podłogi i podeszłam do szafy. Zaczęłam rozglądać się i przebierać w ubraniach za odpowiednim strojem. Ale niestety nic. Załamałam się. Przecież w szafie każdej dziewczyny powinna być jakaś sukienka. Westchnęłam ciężko.
Nagle sobie o czymś przypomniałam. Szybko wybiegłam na korytarz i ruszyłam w odpowiednie miejsce. Między drzwiami od sypialni wuja a pokojem gościnnym do ściany był przymocowany cienki, ale mocny sznureczek, za który pociągnęłam, ściągając na dół przenośne schody.
Ostrożnie weszłam na strych, gdzie powoli zaczęłam się przemieszczać w poszukiwaniu włącznika do światła. Przez kilka chwil macałam ściany w poszukiwaniach, ale nic. Nie ukrywam, że kilka krótkie o coś uderzyłam czy się potknęłam. Nagle coś smyrnęło o moje czoło. Automatycznie pisnęłam i chcąc się obronić, chwyciłam to coś ręką i pociągnęłam. Okazało się, iż to jest włącznik światła. Kiedy zwisająca żarówka rozbłysła odetchnęłam z ulgą i rozejrzałam się wokół.
Wszędzie były meble, obrazy, zabawki. Dojrzałam również kilka parawanów. Maiłam wrażenie, że cofam się w przeszłość. To było takie cudowne uczucie.
Nagle dostrzegłam to, czego szukałam. Duża mahoniowa skrzynia. Powoli podeszłam do niej i uklękłam. Zaczęłam bawić się zamknięciem, ale po kilku sekundach udało mi się podnieść wieko do góry. W środku były albumy, jak i luźno porozrzucane zdjęcia przedstawiające dwoje ludzi.
- Rodzice. - Szepnęłam i chwyciłam jedno ze zdjęć.
Radosnych ze świecącymi oczami zakochanych w sobie. Na ten widok łzy spłynęły po moich policzkach, ale szybko je otarłam. Moje spojrzenie padło na to, czego szukałam.
-Sukienka mamy.
Ostrożnie wyjęłam ją ze środka mebla, wstałam i przyłożyłam ją do siebie. Obróciłam się przodem do dużego lustra i przejrzałam się w nim.
Wyglądam jak ona. Ciemne spiralne włosy, jasna karnacja i te oczy. Takie same jak jej. Wzięłam głęboki oddech, złożyłam struj i zaczęłam zamykać klapę skrzyni, ale kontem oka dostrzegłam na jej dnie jakiś zeszyt czy książkę oprawioną w ciemną skórę. Chwyciłam tajemniczy przedmiot i dopiero teraz zamknęłam skrzynię.
Szybko zgasiłam światło i zeszłam na dół, złożyłam schody i ruszyłam do pomieszczenia gospodarczego. Znajdują się w nim różne środki czyszczące, ale również pralka oraz suszarka.
Wrzuciłam kreację do bębna pralki, nastawiłam urządzenie na odpowiednią temperaturę, wlałam płyn do prania i włączyłam. Wychodząc, usłyszałam jeszcze szum wody.
***
Po wzięciu odprężającego i orzeźwiającego prysznica szybko owinęłam się jedwabnym szlafrokiem, a na głowie zrobiłam turban i ruszyłam w miejsce, gdzie zostawiłam sukienkę. Kreację przełożyłam do suszarki i nastawiłam na odpowiedni czas.
Znów wróciłam do swojej łazienki. Wysuszyłam i odpowiednio ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż i zaczęłam grzebać za odpowiednimi dodatkami i butami. Po kilku minutach miałam już wszystko oprócz sukienki, po którą szybko skoczyłam i wróciłam do pokoju. Błyskawicznie się ubrałam w kremowo granatową sukienkę przed kolano z jednym szerokim ramiączkiem i złotymi zdobieniami. Ze szkatułki wyjęłam zwisające kolczyki koloru zdobień i pierścionek, identycznego odcienia z dużym jasnoróżowym kamieniem. Z małej szajki wygrzebałam parę idealnie pasujących czółenek, a spod łóżka kremową kopertówkę, którą jakiś czas temu pożyczyłam od Liji.
Spojrzałam na zegarek i z radością mogłam stwierdzić, że wyrobiłam się na styk. Coś mnie pchnęło, abym spojrzała przez okno i tak zrobiłam. Od razu kąciki moich ust wykrzywiły się w uśmiech. Pod budynkiem stało wiśniowe ferrari.
Przed wyjściem z pokoju spryskałam się ulubionymi perfumami i spojrzałam na dziennik położony na komodzie. Ruszyłam do frontowych drzwi. Przed wyjściem jeszcze zostawiłam liścik wujkowi i otworzyłam drzwi. Nagle pisnęłam ze strachu i zaskoczenia. Po sekundzie się uspokoiłam i uśmiechnęłam przepraszająco.
- Hej. - Powiedziałam do blondyna wpatrującego się we mnie niczym w ósmy cud świata. - Aż tak źle?
- WOW. - Oto byłam dopowie na moje pytani w wersji Maxona Blaca. Jednak było to takie przyjemne. Poczułam jak na moich policzkach, pojawiają się rumieńce.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał mimo strasznie małej ilości dialogów. Naprawdę liczę na wasze szczere opinie. Wiem, że jest krótki. Niestety poprzednie wersje były znacznie dłuższe. :-/ Ale proszę, zrozumcie mnie, pisałam ten rozdział z cztery razy i w końcu miałam już dość.
Ps. Następny post będzie dłuższy.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
Dobra to moje czwarte podejście do tego rozdziału. Mam nadzieję, że tym razem mi go zapisze i ujęłam w nim wszystko to, co w pozostałych wersjach. ;-)
Wiem, że rozdział nie jest długi i trochę czasu na niego czekaliście, ale mam nadzieją, że się spodoba. Życzę wam miłego czytania i przepraszam z góry za jakiekolwiek błędy pojawiające się tu.
Ps. Jak wam minął pierwszy dzień szkoły? Nowe otoczenie i znajomi, a może powrót na stare "śmieci"? U mnie nowa szkoła.
Kolejne cztery lata spędzę w jednej klasie z Nikolą (prowadzę z nią bloga " Trylogia czasu - Opowiadania").
~ Anastazja ~
Przez jakiś czas wpatrywałam się w okno, przez które wyfrunął Maxon. To takie dziwne. Patrzeć jak chłopak znika za futryną okna i nic mu się nie dzieje. Ale cóż. Takie jest życie. Jedni są aniołami, a inni nie.
Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o łóżko. W głowie rozbrzmiały mi słowa, a raczej bym powiedziała polecenie Maxona. Zależy mi na nim, ale nie zawsze go rozumiem. W sumie to facet, a oni pochodzą z innej planety. W tym przypadku chyba możne wziąć to trochę dosłownie. W takich momentach brakuje mi matki. Kobiety, która by mnie rozumiała, wsparła czy podniosła na duchu w odpowiedni sposób. Nagle mi się przypomniało. Strój wieczorowy. Ciekawe czy coś znajdę. Bo zakładam, że spodnie nie będą odpowiednie.
Szybko poderwałam się z podłogi i podeszłam do szafy. Zaczęłam rozglądać się i przebierać w ubraniach za odpowiednim strojem. Ale niestety nic. Załamałam się. Przecież w szafie każdej dziewczyny powinna być jakaś sukienka. Westchnęłam ciężko.
Nagle sobie o czymś przypomniałam. Szybko wybiegłam na korytarz i ruszyłam w odpowiednie miejsce. Między drzwiami od sypialni wuja a pokojem gościnnym do ściany był przymocowany cienki, ale mocny sznureczek, za który pociągnęłam, ściągając na dół przenośne schody.
Ostrożnie weszłam na strych, gdzie powoli zaczęłam się przemieszczać w poszukiwaniu włącznika do światła. Przez kilka chwil macałam ściany w poszukiwaniach, ale nic. Nie ukrywam, że kilka krótkie o coś uderzyłam czy się potknęłam. Nagle coś smyrnęło o moje czoło. Automatycznie pisnęłam i chcąc się obronić, chwyciłam to coś ręką i pociągnęłam. Okazało się, iż to jest włącznik światła. Kiedy zwisająca żarówka rozbłysła odetchnęłam z ulgą i rozejrzałam się wokół.
Wszędzie były meble, obrazy, zabawki. Dojrzałam również kilka parawanów. Maiłam wrażenie, że cofam się w przeszłość. To było takie cudowne uczucie.
Nagle dostrzegłam to, czego szukałam. Duża mahoniowa skrzynia. Powoli podeszłam do niej i uklękłam. Zaczęłam bawić się zamknięciem, ale po kilku sekundach udało mi się podnieść wieko do góry. W środku były albumy, jak i luźno porozrzucane zdjęcia przedstawiające dwoje ludzi.
- Rodzice. - Szepnęłam i chwyciłam jedno ze zdjęć.
Radosnych ze świecącymi oczami zakochanych w sobie. Na ten widok łzy spłynęły po moich policzkach, ale szybko je otarłam. Moje spojrzenie padło na to, czego szukałam.
-Sukienka mamy.
Ostrożnie wyjęłam ją ze środka mebla, wstałam i przyłożyłam ją do siebie. Obróciłam się przodem do dużego lustra i przejrzałam się w nim.
Wyglądam jak ona. Ciemne spiralne włosy, jasna karnacja i te oczy. Takie same jak jej. Wzięłam głęboki oddech, złożyłam struj i zaczęłam zamykać klapę skrzyni, ale kontem oka dostrzegłam na jej dnie jakiś zeszyt czy książkę oprawioną w ciemną skórę. Chwyciłam tajemniczy przedmiot i dopiero teraz zamknęłam skrzynię.
Szybko zgasiłam światło i zeszłam na dół, złożyłam schody i ruszyłam do pomieszczenia gospodarczego. Znajdują się w nim różne środki czyszczące, ale również pralka oraz suszarka.
Wrzuciłam kreację do bębna pralki, nastawiłam urządzenie na odpowiednią temperaturę, wlałam płyn do prania i włączyłam. Wychodząc, usłyszałam jeszcze szum wody.
***
Po wzięciu odprężającego i orzeźwiającego prysznica szybko owinęłam się jedwabnym szlafrokiem, a na głowie zrobiłam turban i ruszyłam w miejsce, gdzie zostawiłam sukienkę. Kreację przełożyłam do suszarki i nastawiłam na odpowiedni czas.
Znów wróciłam do swojej łazienki. Wysuszyłam i odpowiednio ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż i zaczęłam grzebać za odpowiednimi dodatkami i butami. Po kilku minutach miałam już wszystko oprócz sukienki, po którą szybko skoczyłam i wróciłam do pokoju. Błyskawicznie się ubrałam w kremowo granatową sukienkę przed kolano z jednym szerokim ramiączkiem i złotymi zdobieniami. Ze szkatułki wyjęłam zwisające kolczyki koloru zdobień i pierścionek, identycznego odcienia z dużym jasnoróżowym kamieniem. Z małej szajki wygrzebałam parę idealnie pasujących czółenek, a spod łóżka kremową kopertówkę, którą jakiś czas temu pożyczyłam od Liji.
Spojrzałam na zegarek i z radością mogłam stwierdzić, że wyrobiłam się na styk. Coś mnie pchnęło, abym spojrzała przez okno i tak zrobiłam. Od razu kąciki moich ust wykrzywiły się w uśmiech. Pod budynkiem stało wiśniowe ferrari.
Przed wyjściem z pokoju spryskałam się ulubionymi perfumami i spojrzałam na dziennik położony na komodzie. Ruszyłam do frontowych drzwi. Przed wyjściem jeszcze zostawiłam liścik wujkowi i otworzyłam drzwi. Nagle pisnęłam ze strachu i zaskoczenia. Po sekundzie się uspokoiłam i uśmiechnęłam przepraszająco.
- Hej. - Powiedziałam do blondyna wpatrującego się we mnie niczym w ósmy cud świata. - Aż tak źle?
- WOW. - Oto byłam dopowie na moje pytani w wersji Maxona Blaca. Jednak było to takie przyjemne. Poczułam jak na moich policzkach, pojawiają się rumieńce.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał mimo strasznie małej ilości dialogów. Naprawdę liczę na wasze szczere opinie. Wiem, że jest krótki. Niestety poprzednie wersje były znacznie dłuższe. :-/ Ale proszę, zrozumcie mnie, pisałam ten rozdział z cztery razy i w końcu miałam już dość.
Ps. Następny post będzie dłuższy.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
piątek, 28 sierpnia 2015
Hej!
Jak wam się podoba nowy szablon. Został wykonany przez dziewczyny z SOSOWEJ, a zwłaszcza Katrinę!!!
Myślę, że wykonała niezły kawał dobrej roboty!!!!
Chciała bym podziękować Wera & Ala za polecenie mi tej strony.
Jestem na prawdę wdzięczna.
Pozdrawiam, paulina patrycja!!!
piątek, 21 sierpnia 2015
Proszę was o pomoc!!!!!!!!
Błagam, pomóżcie mi!!!!!!!!!!
Może ktoś zna z was stronę, na której przyjmują zamówienia na szablony?!!!!!!
Błagam oby tak. Już składałam zamówienia, ale za każdym razem je odrzucano albo okazało się za trudne do zrealizowania.
Potrzebuję pomocy!!!!!
Sama z nudów zrobiłam nagłówek, ale zupełnie nie radzę sobie z kodami HTML. Nie wiem zupełnie czemu (Ten sarkazm)..
Wiem, że beznadziejny i jeszcze trzeba go dopracować!
Jakoś tak mnie coś naszło, aby się z wami tym podzielić.
Na pocieszenie powiem wam w sekrecie, że mam już nowe rozdziały i to całe dwa!!!
Dziś wieczorem biorę się za kolejny.
PS. Mam jeszcze jeden nagłówek, ale tym razem z Lily Collins.
Myślę, że ten jest bardziej udany!
Nie ważne.
Co sądzicie o nagłówku z Immortal City???
I
BŁAGAM O POMOC!!!!!!!
PAMIĘTAJ. CZYTASZ, KOMĘTUJ!!!
środa, 12 sierpnia 2015
Ważna informacja.
Hej, to ja.
Z bólem serca informuję wszystkich o zawieszeniu bloga. Przez te kilka tygodni chcę przemyśleć tę historię i popracować nad rozdziałami oraz wyglądem bloga. Mam zamiar napisać tę księgę do końca, a potem zacząć publikować posty. Akcja się zaczyna rozkręcać i dużo nie brakuje do końca tej krótkiej księgi, a przynajmniej by tak było, gdybym tego nie robiła.
Proszę o wasze opinie i propozycję do tego cop chcielibyście, aby pojawiło się w kolejnych rozdziałach. Z czasem do tego stworzę osobną stronę, ale na chwilę obecną proszę o to wszystko pod tym postem (chodzi o komentarze.).
Pamiętajcie, że im szybciej zacznę pisać to, tym prędzej kolejne rozdziały zaczną się pojawiać.
Proszę was o pomoc oraz na was wszystkich liczę i niecę zawieść.
Pozdrawiam, paulina patrycja.
niedziela, 26 lipca 2015
Rozdział 10
Wiem, że długo czekaliście na rozdział, a ja powracam z takim czyś. Bynajmniej mam nadzieję, że coś wam się spodoba. Od dłuższego czasu trudno mi pisać, a w ostatnich dniach już w ogóle.
Z góry informuję, że zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. :-/
~Anastazja ~
Właśnie weszłam do swojego pokoju kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę. Kiedy po plecach przeszły mnie ciarki dobrze wiedziałam kto to.
- Wiesz, że istnieje coś takiego jak drzwi? - Zapytałam ostrzej niż planowałam.
Wchodzę w głąb pomieszczenia i przymykam okno, robiąc to zawiał silniejszy chłodny wiatr przyprowadzając mnie o dreszcze. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nagle gwałtownie odwróciłam się przodem do chłopaka.
Dlaczego przyszedł tu po tym wszystkim. Czego chce ode mnie? Czy nie wystarczająco się wycierpiałam, ale też chciałam poznać prawdę, przyczynę tego wszystkiego. Od naszego rozstania było mi coraz trudniej.
Wszystko mi nie pozwalało o nim zapomnieć, a zwłaszcza te sny. CO noc je miewałam. Za każdym razem śniło mi się to samo, a zarazem co innego. Wszystko przemijało w ten sam sposób tylko miejsca były inne. Miałam wrażenie, iż ktoś w ten sposób próbuje mi coś powiedzieć.
- Co tutaj robisz?! - Wybuchłam.
Nie odezwał się tylko zaczął się powoli przybliżyć, ale tak by pozostać w mroku. Wyczułam, że coś się dzieje. Pytanie co?
- Stój. - Zareagowałam automatycznie. - I mów co się dzieje. - Zażądałam.
Wziął głęboki oddech. Zaczęłam się bać odpowiedzi. Naprawdę miałam nadzieję na szczerą odpowiedź.
- Nawet nie wiem od czego zacząć. - Jego wzrok padł na stopy.
Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego policzka, zmuszając go tym gestem do spojrzenia na mnie. Jego oczy były zupełnie inne od tych które zapamiętałam. Były bardziej zmęczone, smutne i nie zauważyłam w nich ani krzty chęci życia. Nabrałam ochoty przytulenia tej skrzywdzonej duszy.
- Najlepiej od początku. - Zasugerowałam mówiąc prawie szeptem.
Zauważyłam, że się przez chwile wahał.
- To tak... - Maxon zaczął mi opowiadać wszystko co wiedział. Nie chciało mi się w to zupełnie wierzyć.
- Maxon starczy! - Chłopak podskoczył.
- Ana możesz mi nie wierzyć ale...
- W tym akurat się zgadzamy. Nie wieżę ci. - Warknęłam. - Nadwyrężyłeś moje zaufanie.
W tym momencie sama siebie nie poznaję. Przecież chciałam aby był blisko, chciałam go zobaczyć, poczuć. Lecz teraz tak nie czuję zwłaszcza po tej całej historyjce pełnej bredni.
- Ana..
- Proszę Maxonie idź już z tond. - Szepnęłam łamiącym się głosem.
Ps. Dziękuję za nominacje do LBA! Postaram się na nie odpowiedzieć w możliwie najkrótszym czasie.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
Z góry informuję, że zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. :-/
~Anastazja ~
Właśnie weszłam do swojego pokoju kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę. Kiedy po plecach przeszły mnie ciarki dobrze wiedziałam kto to.
- Wiesz, że istnieje coś takiego jak drzwi? - Zapytałam ostrzej niż planowałam.
Wchodzę w głąb pomieszczenia i przymykam okno, robiąc to zawiał silniejszy chłodny wiatr przyprowadzając mnie o dreszcze. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nagle gwałtownie odwróciłam się przodem do chłopaka.
Dlaczego przyszedł tu po tym wszystkim. Czego chce ode mnie? Czy nie wystarczająco się wycierpiałam, ale też chciałam poznać prawdę, przyczynę tego wszystkiego. Od naszego rozstania było mi coraz trudniej.
Wszystko mi nie pozwalało o nim zapomnieć, a zwłaszcza te sny. CO noc je miewałam. Za każdym razem śniło mi się to samo, a zarazem co innego. Wszystko przemijało w ten sam sposób tylko miejsca były inne. Miałam wrażenie, iż ktoś w ten sposób próbuje mi coś powiedzieć.
- Co tutaj robisz?! - Wybuchłam.
Nie odezwał się tylko zaczął się powoli przybliżyć, ale tak by pozostać w mroku. Wyczułam, że coś się dzieje. Pytanie co?
- Stój. - Zareagowałam automatycznie. - I mów co się dzieje. - Zażądałam.
Wziął głęboki oddech. Zaczęłam się bać odpowiedzi. Naprawdę miałam nadzieję na szczerą odpowiedź.
- Nawet nie wiem od czego zacząć. - Jego wzrok padł na stopy.
Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego policzka, zmuszając go tym gestem do spojrzenia na mnie. Jego oczy były zupełnie inne od tych które zapamiętałam. Były bardziej zmęczone, smutne i nie zauważyłam w nich ani krzty chęci życia. Nabrałam ochoty przytulenia tej skrzywdzonej duszy.
- Najlepiej od początku. - Zasugerowałam mówiąc prawie szeptem.
Zauważyłam, że się przez chwile wahał.
- To tak... - Maxon zaczął mi opowiadać wszystko co wiedział. Nie chciało mi się w to zupełnie wierzyć.
- Maxon starczy! - Chłopak podskoczył.
- Ana możesz mi nie wierzyć ale...
- W tym akurat się zgadzamy. Nie wieżę ci. - Warknęłam. - Nadwyrężyłeś moje zaufanie.
W tym momencie sama siebie nie poznaję. Przecież chciałam aby był blisko, chciałam go zobaczyć, poczuć. Lecz teraz tak nie czuję zwłaszcza po tej całej historyjce pełnej bredni.
- Ana..
- Proszę Maxonie idź już z tond. - Szepnęłam łamiącym się głosem.
Chłopak wziął głęboki oddech. Po jego minie wywnioskowałam źle się o coś modli. Zmarszczy łam czoło i nagle Maxon chwycił moją twarz w dłonie i zbliżył swoją. W jednej sekundzie poczułam jego usta na moich. Pocałunek był delikatny lecz stanowczy. Po kilku sekundach kiedy się otrząsnęłam z lekkim wahaniem odwzajemniłam gest.
- Dlaczego ja? - Wyszeptałam między pocałunkami?
- Ponieważ nie mogę o tobie zapomnieć. Kiedy nie ma cię obok to twoją twarz widzę wszędzie w okół, ciągle czuje wuj zapach i słyszę głos ale również w tedy czuję jak by życie ze mnie upływało. Lecz kiedy jestem z tobą czuje się jak nigdy, czuję, że mogę zrobić wszystko o ile jesteś obok. - Jeśli to nie jest deklaracja miłości to już sama nie wiem czym ona jest. - Uwierz mi.
- Wieżę. - Szepnęłam. - Ale Maxon, to wszystko jest takie niedorzeczne.
- Odkryjemy prawdę, obiecuję. - Uśmiechnęłam się.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie.
- Ana?
- Hym?
- Przyjadę po ciebie za godzinę. Struj wieczorowy. - Zszokowana Spojrzałam na niego. Co ma na myśli i ...
- Dlaczego ja? - Wyszeptałam między pocałunkami?
- Ponieważ nie mogę o tobie zapomnieć. Kiedy nie ma cię obok to twoją twarz widzę wszędzie w okół, ciągle czuje wuj zapach i słyszę głos ale również w tedy czuję jak by życie ze mnie upływało. Lecz kiedy jestem z tobą czuje się jak nigdy, czuję, że mogę zrobić wszystko o ile jesteś obok. - Jeśli to nie jest deklaracja miłości to już sama nie wiem czym ona jest. - Uwierz mi.
- Wieżę. - Szepnęłam. - Ale Maxon, to wszystko jest takie niedorzeczne.
- Odkryjemy prawdę, obiecuję. - Uśmiechnęłam się.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie.
- Ana?
- Hym?
- Przyjadę po ciebie za godzinę. Struj wieczorowy. - Zszokowana Spojrzałam na niego. Co ma na myśli i ...
- Co?
- Za godzinę będę. - Odparł i wstał.
Obdarzył mnie zmysłowym pocałunkiem , podszedł do okna które otrzymał otworzył, a w miedzy czasie znaki na jego plecach rozbłysły. Po sekundzie ukazały się solne skrzydła których widok zawierał dech w piersiach.
Ps. Dziękuję za nominacje do LBA! Postaram się na nie odpowiedzieć w możliwie najkrótszym czasie.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
niedziela, 21 czerwca 2015
Rozdział 9
Wiem i przepraszam, że czekaliście tak długo. Przepraszam za taki denny rozdział i za to, że zepsułam wszystko w tym poście, oraz za to, iż jest taki krótki.
Błagam, wybaczcie mi!
~ Anastazja ~
Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi mojego pokoju. Uderzenia zaczynały się nasilać. No tak przecież zamknęłam.
- Idź sobie!- Zaciągnęłam kołdrę na głowę.
- Już to widzę. - Ledwo co dosłyszałam głos Lii.
YGH! Czy ona nie może choć raz dać za wygraną?!
Znów zaczęła walić w drzwi pokoju, a po chwili szarpać za klamkę. Dobra nie mogę tego dłużej zdzierżyć. Zrywam się z łóżka i podchodzę do drzwi.
- ANA, otwórz te cholerne drzwi, bo je zaraz wyważę! - Teraz zachciało mi się śmieć. Chętnie chciałabym to zobaczyć. - Mam ze sobą pilniczek do paznokci i nie zawaham się go użyć! - No ok. Teraz to nie wytrzymałam i zaczęłam się śmieć, po raz pierwszy od kilku dni! - To nie jest śmieszne! - Warknęła blondynka.
Wzięłam głęboki, uspokajający oddech i otworzyłam drzwi. To, co ujrzałam za nimi, było zaskakujące. Lija trzymałam w dłoniach pilniczek i buty obcasami skierowanymi w moją stronę.
- Kochanie tylko nie zrób sobie tym krzywdy.- Powiedziałam słodko.
- Krzywdy?! Zwariowałaś! To są najnowsze sandałki od Jane Kevix! Rozumiesz, w końcu ukazała się, jej świeżutka kolekcja! - Wyglądała, jak by miała za chwilę skakać ze szczęścia. - Zbierałam na nie pół życia. - Odparła z dumą.
Przewróciłam oczami i wpuściłam do pokoju. Dziewczyna usiadła na krześle przy mojej toaletce. Zaczęła oglądać mnie od stup do głów. Westchnęła głęboko. Czułam się trochę jak nie posłuszne dziecko, które zawiodło rodzica.
- No co?
- Nic, po prostu... - Lii zacięła się i lekko przechyliła głowę w bok. - Nie chcesz mi powiedzieć co cię łączy z Maxonem to nie, ale musimy coś z tym zrobić. - Machnęła przede mną dłonią.
- Lii...
- Żadne Lii. Maxon, mimo że jest Aniołem — Wypowiadając te słowa z gwałtownym sykiem powietrza. - myśli jak facet.
- Co masz na myśli? - Wolę to wiedzieć.
- Jak zobaczy, że nie przejmujesz się tym, co się stało, to będzie chciał cię odzyskać. Skoro spojrzał na ciebie, to jednak musisz mieć w sobie, to coś. Więc pomyślałam, że możemy wybrać się dziś na miasto.
Przewróciłam oczami. Tylko nie to.
- Szczerze miałam na dzisiejszy wieczór inne plany. - Dziewczyna z pochmurniała.
Już otworzyła usta, aby coś powiedzieć, kiedy posłałam jej zabójcze spojrzenie. Od razu zamknęła swoje usta. Wyraźnie widziałam, że próbuje mnie rozgryźć. Przeniosła spojrzenie na ścianę za mną.
- Jak chcesz! - Strzeliła Foha podniosła się i zaczęła wychodzić. W drzwiach zatrzymała się i odwróciła do mnie. - Jeszcze będziesz żałować.
Przewróciłam oczami. Czyli to ten dzień. Co najmniej kilka razy w miesiącu robi coś takiego. Zawsze je wytrzymuje długo i po kilku godzinach do mnie dzwoni. Zawsze obraża się za same głupoty.
***
Woda swobodnie spływała po mojej skórze. Jednocześnie ją masując. To takie niebiańskie uczucie. Szybko się odprężyłam i chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie.
Naglę, słyszę, jak drzwi od łazienki
i skrzypią, - To była oznaka powolnego ich otwierania. - dobrze pamiętam, że je zamykałam. Powoli i nie pewnie się odwróciłam. Byłam lekko tym przerażona. Odetchnęłam z ulgą, kiedy dotarło do mnie, że tam nic nie ma.
Szybko zakręciłam kurki i owinęłam się ręcznikiem, z drugiego zrobiłam turban na głowie. Z prędkością światła dokończyłam poranną toaletę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia.
Z szafy wyjęłam luźny, różowy sweter z nadrukiem, kremowe rurki i tenisówki za kostkę w kolorze ecru. Z szufladki wyjęłam srebrny naszyjnik z sową, który założyłam.
Gotowa zeszłam na dół. Okazało się, że w restauracji jest już kilka osób. Nieźle by mi zrobiła praca. Pomyślałam, spoglądając w stronę barku, a następnie mój wzrok padł na drzwi gabinetu Iana. Maxon. Westchnęłam w duchu.
Nagle oberwałam czymś w tył głowy. Okazało się, iż to jest ścierka. Odwróciłam się przodem do sprawcy, którym się okazał mój wuj.
- Ana. - Powiedział, kładąc tacę z sokiem i naleśnikami na barze. - Zanieś do stolika trzeciego.
Uśmiechnęłam się grzecznie i przejęłam tacę. Szybko dotarłam do stolika, przy którym siedział mężczyzna w średnim wieku i wpatrywał się w ekran telewizora. Podążyłam za jego wzrokiem i oczywiście to był kanał ANN. Prezenterka mówiła o kolejnym uczłowieczeniu. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
- ... Suzan Col, która niedawno otrzymała własną gwiazdę w Alei Gwiazd, na której znaleziono jedno z jej skrzydeł. Aktorka została uczłowieczona! - Kobieta mówiła wszystko z ogromnym przejęciem. - Zostańcie z nami, bo za chwilę odbędzie się wywiad z jednym z Archaniołów!
- TO coś okrutnego. - Stwierdził klient w momencie, kiedy stawiałam przed nim tacę. - Nie mam pojęcie, jak tak można. - Mruknął pod nosem. Nie wiem czemu, ale poczułam ukucie w sercu.
Po krótkiej chwili odeszłam od stolika i skierowałam się w stronę baru. Przy ladzie nikt nie stał. W sumie nic dziwnego biorąc pod uwagę obecny ruch. Skierowałam się w stronę kuchni.
- Pomóc w czymś? - Pytanie skierowałam w stronę wuja.
- W sumie to ogarnij stoliki i jak będzie zamówienie, to je przyjmij. Ale obecnie poza stołami wszystko jest zrobione. - Skinęłam głowom na znak porozumienia i wyszłam z królestwa szefa kuchni.
Szybko wykonałam polecenie wuja i zadeklarowałam się, że zostało wykonane zadanie. Ian stwierdził, że raczej nic się nie poprawi i poradzą sobie beze mnie.
***
Wróciłam do swojego pokoju, zgarnęłam z półki laptopa i ruszyłam do parku. Zawsze tam mi się najlepiej myślało. Zaczęłam szperać po stronach internetowych w poszukiwaniu informacji na temat Maxona. Znalazłam kilka informacji na temat ceremonii i nadaniu Anielskiego Pierścienia i nadania tytułu Anioła Stróża. Na jednej ze stron plotkarskich o tym, że Maxon Blac nie wychodzi z domu od kilku dni. Nie pokazuje się publicznie już w ogóle. Na tę wiadomość serce mi się zaciska. Czyli kompletnie nić! Z pustymi rękoma wróciłam do domu.
Właśnie weszłam do swojego pokoju, kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę.
Rozdział 10. zaczęłam już pisać i jeszcze raz was przepraszam.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
Błagam, wybaczcie mi!
~ Anastazja ~
Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi mojego pokoju. Uderzenia zaczynały się nasilać. No tak przecież zamknęłam.
- Idź sobie!- Zaciągnęłam kołdrę na głowę.
- Już to widzę. - Ledwo co dosłyszałam głos Lii.
YGH! Czy ona nie może choć raz dać za wygraną?!
Znów zaczęła walić w drzwi pokoju, a po chwili szarpać za klamkę. Dobra nie mogę tego dłużej zdzierżyć. Zrywam się z łóżka i podchodzę do drzwi.
- ANA, otwórz te cholerne drzwi, bo je zaraz wyważę! - Teraz zachciało mi się śmieć. Chętnie chciałabym to zobaczyć. - Mam ze sobą pilniczek do paznokci i nie zawaham się go użyć! - No ok. Teraz to nie wytrzymałam i zaczęłam się śmieć, po raz pierwszy od kilku dni! - To nie jest śmieszne! - Warknęła blondynka.
Wzięłam głęboki, uspokajający oddech i otworzyłam drzwi. To, co ujrzałam za nimi, było zaskakujące. Lija trzymałam w dłoniach pilniczek i buty obcasami skierowanymi w moją stronę.
- Kochanie tylko nie zrób sobie tym krzywdy.- Powiedziałam słodko.
- Krzywdy?! Zwariowałaś! To są najnowsze sandałki od Jane Kevix! Rozumiesz, w końcu ukazała się, jej świeżutka kolekcja! - Wyglądała, jak by miała za chwilę skakać ze szczęścia. - Zbierałam na nie pół życia. - Odparła z dumą.
Przewróciłam oczami i wpuściłam do pokoju. Dziewczyna usiadła na krześle przy mojej toaletce. Zaczęła oglądać mnie od stup do głów. Westchnęła głęboko. Czułam się trochę jak nie posłuszne dziecko, które zawiodło rodzica.
- No co?
- Nic, po prostu... - Lii zacięła się i lekko przechyliła głowę w bok. - Nie chcesz mi powiedzieć co cię łączy z Maxonem to nie, ale musimy coś z tym zrobić. - Machnęła przede mną dłonią.
- Lii...
- Żadne Lii. Maxon, mimo że jest Aniołem — Wypowiadając te słowa z gwałtownym sykiem powietrza. - myśli jak facet.
- Co masz na myśli? - Wolę to wiedzieć.
- Jak zobaczy, że nie przejmujesz się tym, co się stało, to będzie chciał cię odzyskać. Skoro spojrzał na ciebie, to jednak musisz mieć w sobie, to coś. Więc pomyślałam, że możemy wybrać się dziś na miasto.
Przewróciłam oczami. Tylko nie to.
- Szczerze miałam na dzisiejszy wieczór inne plany. - Dziewczyna z pochmurniała.
Już otworzyła usta, aby coś powiedzieć, kiedy posłałam jej zabójcze spojrzenie. Od razu zamknęła swoje usta. Wyraźnie widziałam, że próbuje mnie rozgryźć. Przeniosła spojrzenie na ścianę za mną.
- Jak chcesz! - Strzeliła Foha podniosła się i zaczęła wychodzić. W drzwiach zatrzymała się i odwróciła do mnie. - Jeszcze będziesz żałować.
Przewróciłam oczami. Czyli to ten dzień. Co najmniej kilka razy w miesiącu robi coś takiego. Zawsze je wytrzymuje długo i po kilku godzinach do mnie dzwoni. Zawsze obraża się za same głupoty.
***
Woda swobodnie spływała po mojej skórze. Jednocześnie ją masując. To takie niebiańskie uczucie. Szybko się odprężyłam i chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie.
Naglę, słyszę, jak drzwi od łazienki
i skrzypią, - To była oznaka powolnego ich otwierania. - dobrze pamiętam, że je zamykałam. Powoli i nie pewnie się odwróciłam. Byłam lekko tym przerażona. Odetchnęłam z ulgą, kiedy dotarło do mnie, że tam nic nie ma.
Szybko zakręciłam kurki i owinęłam się ręcznikiem, z drugiego zrobiłam turban na głowie. Z prędkością światła dokończyłam poranną toaletę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia.
Z szafy wyjęłam luźny, różowy sweter z nadrukiem, kremowe rurki i tenisówki za kostkę w kolorze ecru. Z szufladki wyjęłam srebrny naszyjnik z sową, który założyłam.
Gotowa zeszłam na dół. Okazało się, że w restauracji jest już kilka osób. Nieźle by mi zrobiła praca. Pomyślałam, spoglądając w stronę barku, a następnie mój wzrok padł na drzwi gabinetu Iana. Maxon. Westchnęłam w duchu.
Nagle oberwałam czymś w tył głowy. Okazało się, iż to jest ścierka. Odwróciłam się przodem do sprawcy, którym się okazał mój wuj.
- Ana. - Powiedział, kładąc tacę z sokiem i naleśnikami na barze. - Zanieś do stolika trzeciego.
Uśmiechnęłam się grzecznie i przejęłam tacę. Szybko dotarłam do stolika, przy którym siedział mężczyzna w średnim wieku i wpatrywał się w ekran telewizora. Podążyłam za jego wzrokiem i oczywiście to był kanał ANN. Prezenterka mówiła o kolejnym uczłowieczeniu. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
- ... Suzan Col, która niedawno otrzymała własną gwiazdę w Alei Gwiazd, na której znaleziono jedno z jej skrzydeł. Aktorka została uczłowieczona! - Kobieta mówiła wszystko z ogromnym przejęciem. - Zostańcie z nami, bo za chwilę odbędzie się wywiad z jednym z Archaniołów!
- TO coś okrutnego. - Stwierdził klient w momencie, kiedy stawiałam przed nim tacę. - Nie mam pojęcie, jak tak można. - Mruknął pod nosem. Nie wiem czemu, ale poczułam ukucie w sercu.
Po krótkiej chwili odeszłam od stolika i skierowałam się w stronę baru. Przy ladzie nikt nie stał. W sumie nic dziwnego biorąc pod uwagę obecny ruch. Skierowałam się w stronę kuchni.
- Pomóc w czymś? - Pytanie skierowałam w stronę wuja.
- W sumie to ogarnij stoliki i jak będzie zamówienie, to je przyjmij. Ale obecnie poza stołami wszystko jest zrobione. - Skinęłam głowom na znak porozumienia i wyszłam z królestwa szefa kuchni.
Szybko wykonałam polecenie wuja i zadeklarowałam się, że zostało wykonane zadanie. Ian stwierdził, że raczej nic się nie poprawi i poradzą sobie beze mnie.
***
Wróciłam do swojego pokoju, zgarnęłam z półki laptopa i ruszyłam do parku. Zawsze tam mi się najlepiej myślało. Zaczęłam szperać po stronach internetowych w poszukiwaniu informacji na temat Maxona. Znalazłam kilka informacji na temat ceremonii i nadaniu Anielskiego Pierścienia i nadania tytułu Anioła Stróża. Na jednej ze stron plotkarskich o tym, że Maxon Blac nie wychodzi z domu od kilku dni. Nie pokazuje się publicznie już w ogóle. Na tę wiadomość serce mi się zaciska. Czyli kompletnie nić! Z pustymi rękoma wróciłam do domu.
Właśnie weszłam do swojego pokoju, kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę.
Rozdział 10. zaczęłam już pisać i jeszcze raz was przepraszam.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
sobota, 6 czerwca 2015
Rozdział 8
Nie spodziewaliście się dzisiaj rozdziału NO NIE!
~ Anastazja ~
Nic wcale nie była lepsza od poprzedniego dnia. Cały czas czułam ten ból, to ukucie w sercu, jak i fakt, z coś tu nie gra. Sposób, w jaki Maxon to zrobił, sposób, w jaki mi to przekazał i, to, że po wszystkim siedząc w swoim Ferrari, wpatrywał się we mnie. Jego wzrok mówił mi, że nie chciał tego zrobić.
Wszystko ma jakiś cel, ale jaki.
Muszę się tego dowiedzieć.
~Maxon ~
Mijały minuty, godziny i dni. Coraz ciężej mi było. Wszystko doprowadziło do tego, że wszędzie ją widzę. To jakiś obłęd, ale wiem jedno. Wiem, że tak długo nie pociągnę. Wiem i czuję, że to nie ma sensu.
Siedzę na podłodze w salonie i oglądam telewizję, a przynajmniej próbuje. Od kilku dni nie funkcjonuje normalnie. Siedzę zamknięty w domu. Nie wchodzenia nawet nie ganek nie mówiąc o samym podejściu do okna. Mii twierdzi, że robię się dziwakiem, a Eddie ją popiera. I to ma być kumpel. Coś nie chce mi się wierzyć.
Nagle ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Niespodziewałem się tego, a w rezultacie lekko drgnąłem.
- Dokonałeś dobrego wyboru synu. - Nie zareagowałem na dźwięk głosu Peetera.
- Wieżę ci na słowo. - Powiedziałem pod nosem.
Jestem w stu procentach przekonany, że nie chodzi tu o mezalians, ale jednak muszę się dowiedzieć o co.
Dowiem się tego, lecz na start muszę ją zobaczyć.
----------
Po tym, jak odwiozłem Anę do domu i wróciłem do swojej posiadłości, na progu powitał mnie Peter.
- Musimy porozmawiać. - Jego ton był dość surowy.
- Peet...?
- W moim gabinecie. - Odrzekł stanowczo, przerywając mi.
Westchnąłem głęboko. Czemu zawsze tak jest? Jestem dorosły, a pomimo tego czuję się jak dziecko.
W gabinecie mężczyzny usiadłem po drugiej stronie, biurka Petera na dodatkowym fotelu. Nie wiem czemu, ale czuję się jak na skazaniu.
Siedzieliśmy tak przez kilka chwil, a cisza stawała się niezręczna.
- O co chodzi ? - Zacząłem pierwszy.
Mężczyzna westchnął i zaczął wstukiwać na klawiaturze komputera. Po chwili przestał.
- Chodzi o to. - mówił, to odwracając monitor przodem do mnie.
Na ekranem wyświetliło się zdjęcie sprzed ponad godziny. Przedstawi mnie i Anę nad wzgórzem, unoszących się kilka metrów nad ziemią pod kocem gwiazd.
Widok tej fotografii sprawił, iż moje serce tak przyspieszyło, że zacząłem czuć wyraźnie przepływ krwi w żyłach i słyszeć przyspieszony puls.
- Peter z kąt masz, to zdjęcie? - Ojczym spojrzał na mnie jak na idiotę.
- A jak sądzisz?! - Podniósł głos. - Oto zdjęcie jest ogólnie dostępne od ponad godziny. - Wstał gwałtownie z krzesła i zaczął chodzić po pokoju. - Posłuchaj synu. - Odwrócił się przodem do mnie.
- Niedługo otrzymasz Pierścień Niebios, nie chcę, aby coś cię rozproszyło.
- Nie wiem, o co ci chodzi. - Ale coś mi się zdaje, że nie chodzi tu o ceremonię.
- Ta dziewczyna na... - Zaczął lekko kręcić głową. Zauważyłem w jego oczach coś na wzór bólu. - Po prostu zaufaj mi, to będzie dla jej dobra i bezpieczeństwa.
O czym ON mówi ?! Czego MI nie mówi?! Coś tu mi nie gra.
- Co masz na myśli, mówiąc dla jej dobra i bezpieczeństwa?! - Straciłem panowanie bad sobą i gwałtownie wstałem. Nikt nie będzie mówił mi, jakie ma być moje życie. Nikt nie będzie go planował. Podeszłem do Peetera. - Mów — Warknąłem.
- Maxonie — Skarcił mnie. - Po prostu wież mi na słowo. Tak będzie lepiej. - Przeczesał dłonią włosy.
----------
Pora wziąć się w garść. Nakazałem sobie.
Szybko wpadłem do swojego pokoju i skierowałem się prosto do łazienki. Na samym wejściu ujrzałem swoje odbicie w ogromnym lustrze. Ukazana tam osoba przypominała zomby. Westchnąłem głęboko. Tak dalej nie może być.
***
~ W tym samym czasie ~
- Nie da się jakoś tego korku ominąć?! - Zacząłem się denerwować.
- Joł, uspokój się! - Warknął Sajmon. - Nic nie da się zrobić. Chyba nie przejadę po innych samochodach...- Czemu zaczyna gadać do rzeczy?- Zrób coś dla mnie i zawiadom o wszystkim siedzibę.
Przytaknąłem i wydąłem komunikator. Szybko zacząłem pisać wiadomość. Zza okna dochodzą odgłosy klaksonów i krzyki kierowców. Po jakimś czasie już tego się nawet nie słyszało.
Przed wysłaniem wiadomości ostatni raz spoglądam na ekran.
Podejrzani kierują się do City National Tower.
Prosimy wraz z Funkcjonariuszem Lewisem o wasze wsparcie.
Niestety z licznych powodów nie możemy kontynuować pościgu.
Postaramy się przybyć na miejsce jak najszybciej.
Detektyw
Joł Majkrowski
Poglądami na wiadomość i klikam, WYŚLIJ.
Po kilku krótkich chwilach przez przednią szybę ujrzałem, jak z siedziby Archaniołów wylatują Anioły. Na sam tego widok odczuwam ulgę, ponieważ wiem, że mamy tym razem szansę na zwycięstwo.
Po kilkunastu ciągnących się minutach dotarliśmy na miejsce i z pędem wiatru wdrapaliśmy się na dach. Wokoło pełno było Aniołów. Na samym środku leżało ciało, a Kilka metrów od niego puszyste, śnieżnobiałe skrzydło z pojedynczymi złotymi i ostrymi piórami.
- Leży tu co najmniej godzinę. - Odezwała się wysoka, szczupła Anielica o prostych rudych włosach. Jeżeli dobrze dostrzegłem w półmroku, jaki już panuje na dworze, to ma zielone oczy. - Jeden z przyziemnych zawiadomił nas o znalezieniu Anielskiego skrzydła na gwieździe Anielicy Suzan Cols. Podejrzewamy, że to drugie skrzydło. Pewność dopiero będziemy mieli, gdy dotrzemy do siedziby. Tam zostanie przeniesione ciało i skrzydła.
Pokiwałem głową na znak zrozumienia.
- Kim jest ofiara? - Udawałem opanowanego, ale tak naprawdę, to ciekawość mnie zżera od środka.
- Suzan Cold. - Anielica odpowiedziała krótko.
Wiem, że rozdział krótki i do bani, ale jakoś tak wyszło. Jestem w trakcie pisania kolejnych dwóch! ;-D
Jak zawsze proszę was o komentarze.
PS. Jakoś pod ostatnim postem było ich mało!
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!
Subskrybuj:
Posty (Atom)