Z góry informuję, że zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. :-/
~Anastazja ~
Właśnie weszłam do swojego pokoju kiedy nagle zauważyłam otwarte na rozcież okno, a w kącie ludzką sylwetkę. Kiedy po plecach przeszły mnie ciarki dobrze wiedziałam kto to.
- Wiesz, że istnieje coś takiego jak drzwi? - Zapytałam ostrzej niż planowałam.
Wchodzę w głąb pomieszczenia i przymykam okno, robiąc to zawiał silniejszy chłodny wiatr przyprowadzając mnie o dreszcze. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nagle gwałtownie odwróciłam się przodem do chłopaka.
Dlaczego przyszedł tu po tym wszystkim. Czego chce ode mnie? Czy nie wystarczająco się wycierpiałam, ale też chciałam poznać prawdę, przyczynę tego wszystkiego. Od naszego rozstania było mi coraz trudniej.
Wszystko mi nie pozwalało o nim zapomnieć, a zwłaszcza te sny. CO noc je miewałam. Za każdym razem śniło mi się to samo, a zarazem co innego. Wszystko przemijało w ten sam sposób tylko miejsca były inne. Miałam wrażenie, iż ktoś w ten sposób próbuje mi coś powiedzieć.
- Co tutaj robisz?! - Wybuchłam.
Nie odezwał się tylko zaczął się powoli przybliżyć, ale tak by pozostać w mroku. Wyczułam, że coś się dzieje. Pytanie co?
- Stój. - Zareagowałam automatycznie. - I mów co się dzieje. - Zażądałam.
Wziął głęboki oddech. Zaczęłam się bać odpowiedzi. Naprawdę miałam nadzieję na szczerą odpowiedź.
- Nawet nie wiem od czego zacząć. - Jego wzrok padł na stopy.
Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego policzka, zmuszając go tym gestem do spojrzenia na mnie. Jego oczy były zupełnie inne od tych które zapamiętałam. Były bardziej zmęczone, smutne i nie zauważyłam w nich ani krzty chęci życia. Nabrałam ochoty przytulenia tej skrzywdzonej duszy.
- Najlepiej od początku. - Zasugerowałam mówiąc prawie szeptem.
Zauważyłam, że się przez chwile wahał.
- To tak... - Maxon zaczął mi opowiadać wszystko co wiedział. Nie chciało mi się w to zupełnie wierzyć.
- Maxon starczy! - Chłopak podskoczył.
- Ana możesz mi nie wierzyć ale...
- W tym akurat się zgadzamy. Nie wieżę ci. - Warknęłam. - Nadwyrężyłeś moje zaufanie.
W tym momencie sama siebie nie poznaję. Przecież chciałam aby był blisko, chciałam go zobaczyć, poczuć. Lecz teraz tak nie czuję zwłaszcza po tej całej historyjce pełnej bredni.
- Ana..
- Proszę Maxonie idź już z tond. - Szepnęłam łamiącym się głosem.
Chłopak wziął głęboki oddech. Po jego minie wywnioskowałam źle się o coś modli. Zmarszczy łam czoło i nagle Maxon chwycił moją twarz w dłonie i zbliżył swoją. W jednej sekundzie poczułam jego usta na moich. Pocałunek był delikatny lecz stanowczy. Po kilku sekundach kiedy się otrząsnęłam z lekkim wahaniem odwzajemniłam gest.
- Dlaczego ja? - Wyszeptałam między pocałunkami?
- Ponieważ nie mogę o tobie zapomnieć. Kiedy nie ma cię obok to twoją twarz widzę wszędzie w okół, ciągle czuje wuj zapach i słyszę głos ale również w tedy czuję jak by życie ze mnie upływało. Lecz kiedy jestem z tobą czuje się jak nigdy, czuję, że mogę zrobić wszystko o ile jesteś obok. - Jeśli to nie jest deklaracja miłości to już sama nie wiem czym ona jest. - Uwierz mi.
- Wieżę. - Szepnęłam. - Ale Maxon, to wszystko jest takie niedorzeczne.
- Odkryjemy prawdę, obiecuję. - Uśmiechnęłam się.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie.
- Ana?
- Hym?
- Przyjadę po ciebie za godzinę. Struj wieczorowy. - Zszokowana Spojrzałam na niego. Co ma na myśli i ...
- Dlaczego ja? - Wyszeptałam między pocałunkami?
- Ponieważ nie mogę o tobie zapomnieć. Kiedy nie ma cię obok to twoją twarz widzę wszędzie w okół, ciągle czuje wuj zapach i słyszę głos ale również w tedy czuję jak by życie ze mnie upływało. Lecz kiedy jestem z tobą czuje się jak nigdy, czuję, że mogę zrobić wszystko o ile jesteś obok. - Jeśli to nie jest deklaracja miłości to już sama nie wiem czym ona jest. - Uwierz mi.
- Wieżę. - Szepnęłam. - Ale Maxon, to wszystko jest takie niedorzeczne.
- Odkryjemy prawdę, obiecuję. - Uśmiechnęłam się.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie.
- Ana?
- Hym?
- Przyjadę po ciebie za godzinę. Struj wieczorowy. - Zszokowana Spojrzałam na niego. Co ma na myśli i ...
- Co?
- Za godzinę będę. - Odparł i wstał.
Obdarzył mnie zmysłowym pocałunkiem , podszedł do okna które otrzymał otworzył, a w miedzy czasie znaki na jego plecach rozbłysły. Po sekundzie ukazały się solne skrzydła których widok zawierał dech w piersiach.
Ps. Dziękuję za nominacje do LBA! Postaram się na nie odpowiedzieć w możliwie najkrótszym czasie.
Pamiętaj. Czytasz, komentuj!